66 🂡 tego historia nie wytłumaczy braterską miłością

68 12 1
                                    

              Karmelowy odcień skóry Xiao kontrastował z wyraźnie bledszym ciałem Charliego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

              Karmelowy odcień skóry Xiao kontrastował z wyraźnie bledszym ciałem Charliego. Napięte ramiona, chuda klatka piersiowa, kościste dłonie płynące po krzywiźnie talii. Spod ciemnego dżinsu wybijały się mięśnie na udach Amerykanina, który siedział okrakiem na Xiao. Jedynym dowodem muskających się warg był przyćmiony blask hotelowej lampki. Nowy Jork pochłoniętych w fajerwerkach, w patriotycznych kolorach lśnił zza mosiężnych okien, był miernym tłem dla ciężkich oddechów, pocierających o siebie ciał i tęsknych, rozmarzonych spojrzeń. Ta chwila miała pozostać tylko dla nich. W prywatnych zbiorach wspomnień, którymi mogliby się za kilka lat dzielić ze świadomością, że nikt inny nie zna słodkiego sekretu. Każdy pocałunek, każde przejeżdżające po najeżonej skórze paznokcie, każde pasma włosów wpływające między zaciskające się na nich palce. To wszystko było ich chwilą. Drobnym urywkiem intymności. Momentem, z którego pamiętali ciepło grających w równym tempie ciał, ciężko bijące serca i urokliwe uśmiechy.

Teraz patrzył na to cały świat.

Otwarty laptop postawiono na kilku grubych książkach. W pałacowej bibliotece już dawno zapadł zmrok, sylwetki rozmywały się niewyraźnie w cieniu. Wszyscy w skupieniu oglądali transmisję wiadomości CNN z chińskimi napisami. Zaraz przed ekranem, swobodnie rozłożona na drewnianym krześle, bujała się Yareli. Od momentu wzniesienia popłochu w pałacu przez Shiyun i Charliego nie odezwała się ani słowem. Dongyang, Mingxia, babka Ping oraz Zirui odmówili oglądania tych informacji, odkąd tylko zobaczyli przodujący nagłówek. Shiyun w kącie wertowała zacięcie całego Twittera, natomiast Jiang krążył nerwowo. Charlie i Xiao stali w progu ciężkich, dębowych drzwi, ściskając swoje splecione dłonie za plecami.

— Prezydent Stanów Zjednoczonych trzymający w objęciach... swojego największego przeciwnika? Nie, to nie scenariusz najnowszego serialu na Netfliksie, a szokująca informacja, którą żyje cały świat. W nocy z drugiego na trzeciego stycznia dwa tysiące dwudziestego drugiego roku w sieci zamieszczony został materiał ukazujący prezydenta Vincenta Lawrence'a oraz Sekretarza Stanu Charliego Wilsona w swoich pożądliwych objęciach. — Na głównym ekranie pojawiło się wyciszone nagranie, które od kilkunastu godzin błądziło po Internecie w różnych wersjach oraz przeróbkach. Przedstawiało boczny kadr na łóżko w pokoju hotelowym w Nowym Jorku. A na nim Charliego, perwersyjnie siedzącego na kolanach Xiao. Całowali się, a mimo półmroku nie dało się podważać oryginalności nagrania. Tym razem nikt nic nie sfałszował. To byli oni. Najprawdziwsi. — Oryginalne nagranie zniknęło z Internetu godzinę po publikacji, jednak zdążyło wywołać chaos, którego amerykańska polityka nigdy nie widziała. Obywatele żądają wyjaśnień, strajki pod Białym Domem blokują połowę Waszyngtonu, a demokraci unikają kontaktów z mediami.

Na ekranie mignęło ujęcie z wnętrza siedziby Kongresu Stanów Zjednoczonych. W tłumie reporterów, blasków fleszy i wbijanych w kończyny, puchatych mikrofonów przedzierali się Marshall, Florence oraz kilku pozostałych członków najbliższego kręgu prezydenckiego. Ich twarze były blade, powieki przekrwione, a w oczach biła maniakalna desperacja. Ochrona odpychała reporterów, a wścibskie kamery chwytały zbliżenia na umykające bezgłośnie spomiędzy warg polityków przekleństwa. Jakby w odpowiedzi na milczenie demokratów telewizja przedstawiła kilka druzgoczących komentarzy opozycji.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz