34 🂡 dlaczego tutaj nie zostaniesz?

284 35 9
                                    

               Charlie nigdy wcześniej nie czuł się aż tak bezcielesny jak w tej chwili

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

               Charlie nigdy wcześniej nie czuł się aż tak bezcielesny jak w tej chwili. Każda szalona, studencka impreza, zapijane wieczory z Milesem czy pierwsza randka z Ruby nie odcinały jego umysłu tak wysoko w chmury. Sekunda, w której leżał razem z Vincentem na restauracyjnej podłodze, zmieniła się w test na cierpliwość w ciemnym samochodzie. Otaczały go zewsząd przyciemniane szyby, a zza nimi jedynie zarys nocnego krajobrazu Waszyngtonu. W powietrzu unosiły się oddechy trzech ochroniarzy siedzących przed nimi, w radiu leciało Blinding Lights The Weekend, a dłoń Xiao spoczywała na jego udzie. Nieliczny alkohol budził niecierpliwość w żyłach. Charlie czuł się jak polane benzyną ognisko, do którego ktoś co rusz podsuwał i odsuwał rozpaloną zapałkę.

Sekundy — tyle dzieliło go od całkowitej utarty rozsądku.

Wiedział, że oszalał. Wraz z oddaniem śmiertelnego pocałunku, potem kolejnego i każdego późniejszego, wyzbył się wszelkich przyzwoitości. Sięgnął po ostatnie wzorce etyki, a następnie roztrzaskał o własne szaleńczo bijące serce. Jednak zarówno w tamtym, jak i w tym momencie nie myślał już o konsekwencjach swoich decyzji. Nie myślał o tym, co się stanie później, jakie zamiary miał Vincent i jak w biegu tych wydarzeń zaboli go skrawek serca tęskniący do Ruby.

Żył chwilą, jakby życie mogło przelać się między palcami w każdej sekundzie.

Żył chudymi, kościstymi palcami Xiao, ogrzewający skórę przez materiał dżinsowych spodni. Czuł dokładnie każdy opuszek, każdy zadziorny ruch paznokcia, kiedy ten drażnił się z nim, drapiąc się po wewnętrznej stronie uda. Oddech Charliego nienaturalnie przyśpieszył. Polityk odwrócił spojrzenie w stronę szyby, nie mając odwagi zerknąć w stronę blondyna. Starał się uciec myślami jak najdalej, nie pozwolić na usatysfakcjonowanie Vincenta poprzez pokazanie, jak najdrobniejszy dotyk działa na Wilsona.

W którym momencie to wszystko tak gruntowanie się zmieniło?

Kiedy Xiao przestał być w oczach Charliego zagrożeniem, wrogiem, kryminalistą, pragnącym wyniszczyć jego kraj od środka? W której chwili stał się chorym, powoli i stopniowo dawkowanym narkotykiem, od którego Wilson nieświadomie się uzależnił? Kiedy Vincent przemknął przez wszystkie etapy sympatii, docierając do miejsca, w którym Charlie niepostrzeżenie zaczął łaknąć ciepła umięśnionego ciała?

Były to uczucia ukierunkowane bezpośrednio do miodowłosego mafioso czy też zwyczajne, ludzkie pragnienie bliskości?

Nie miało to znaczenia.

Nic nie miało znaczenia, gdy zacierająca wszelkie zmysły dłoń sunęła co rusz wyżej i wyżej po ciele Wilsona. Charlie desperacko zerknął po ochroniarzach, zupełnie niezwracających na nich uwagi, dopiero po tym skierował przesiane alkoholową mgłą oczy w stronę blondyna. Opierał się spokojnie o szybę, wyglądałby na zupełnie nie wzruszonego, gdyby nie chytry, niesiony na kąciku wąskich, suchych warg uśmiech.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz