40 🂡 rewolucja jest kobietą

142 21 0
                                    

25 CZERWCA 2021; AZJA; CHIŃSKA REPUBLIKA LUDOWA; WZGÓRZA W OKOLICY HUZHOU

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

25 CZERWCA 2021; AZJA; CHIŃSKA REPUBLIKA LUDOWA; WZGÓRZA W OKOLICY HUZHOU

                  Wiatr świszczał na szczycie niewielkiego wzgórza, poruszając rozwieszonymi na drewnianym filarze dzwonkami. Melodia natury wznosiła się ponad ciepły, letni klimat, prześcigając swoją majestatyczną nutą oddalony szum głośnego, ciasnego Huzhou, sąsiadującego z Szanghajem. Ze wzniesienia na granicy tłoczonego miasta widać było całą majestatyczną, zamierającą wdech w płucach metropolię. Nie miało to jednak większego znaczenia dla zgromadzonej na samym szczycie grupki kobiet. Grupka była liczna, a rozgraniczenie wiekowe jeszcze szersze. W tłumie grzecznie stały młode dziewczęta, trzymające swoje opiekunki za ręce, ze znudzeniem poszukując interesujących kształtów w chmurach przelewających się całymi masami. Nastolatki nerwowo przestępowały z nogi na nogę, wychylały się ponad tłum, narażając się na uwagi starszych sióstr. W tle burz ciemnych kosmyków przecierały się również ślady siwizny. Najstarsze członkinie Xiuying przesiadywały na samym przodzie, ocierały ciężko łzy, ściskając się wzajemnie za ręce. Przez tłum przelewały się piękne stroje. Od wielobarwnych, zwiewnych hanfu po obcisłe i eleganckie qipao. Urok, szyk i zabójczość były głównymi cechami wszystkich członkiń chińskiego imperium. Najbardziej interesującym aspektem, który zniósłby wiele legend o feministycznej mafii, był fakt, że Chinki nie zapełniały imperium. Wszak pośród setek zgromadzonych na wzgórzu Azjatek swój ślad zacierały również Amerykanki, Europejki i wiele innych. Kobiety o cerze białej i ciemnej, o włosach rudych, jak i jaśniutkich niczym słońce letniego poranka.

W tle roznosił się krajobraz pałacu umiejscowionego w dolinie. O strzelistych dachach, drewnianych altanach, pomostach niosących się ponad stawami i ogrodami.

Pałac spowity w cieniu płaczących wierzb — Rezydencja Xiuying.

Królestwo Lady Yeh, jak i schron tysięcy skrzywdzonych istnień.

Majestatyczny byt królowej, władczyni, jak i oddanej sojuszniczki odznaczał się wyraźnie na tle pozostałych członkiń. Lady Yeh stała na samym przodzie. Niziutka, drobna kobiecina. Długie, otoczone barwami bladego różu oraz delikatnego, subtelnego błękitu hanfu wisiało na smukłych, bladych ramionach. W świetle letniego słońca szczupłe obojczyki iskrzyły od nikłego brokatu, a palce, wykończone długimi, ostrymi paznokciami w odcieniu łabędziej bieli, ściskały rączkę od drewnianej parasolki przeciwsłonecznej. Odznaczone kościstością barki przykrywały długie, falowane na swych końcach pasma włosów w odcieniu miodowego blondu.

Dzwonienie biżuterii rozniosło się w powietrzu, gdy Lady Yeh powoli odwróciła się w stronę tłumu.

Wtem członkiniom Xiuying było dane dojrzeć jedynie błękitną, porcelanową maskę na kształt żurawia.

— Moje drogie, piękne jaśminy. Dziękuję wam za przybycie na moje wezwanie. Spotkałyśmy się dzisiaj w chwalebnym, szczytnym celu — przemówiła donośnym, jednak subtelnym i delikatnym niczym płatek kwiatu głosem. Gestem dłoni wskazała na nagrobki pogrzebane tuż za jej plecami. — Po długich, ciężkich miesiącach negocjacji ze smoczą świtą Yijing oddało nam ciała naszych sióstr. Ukochanych, walecznych członkiń tej wielkiej rodziny, które oddały swe życie w imię wyższego czynu. Pozwólcie, że wymienię ich imiona, abyśmy mogły oddać im należytą cześć.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz