52 🂡 żołądek amerykańskiego pieska

94 15 3
                                    

                  Zhouzhuang wcześniejszym wieczorem okazało się sto razy bardziej klimatyczne niż w pełni palącego słońca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                  Zhouzhuang wcześniejszym wieczorem okazało się sto razy bardziej klimatyczne niż w pełni palącego słońca. Wszędzie zapaliły się czerwone latarnie, starodawne mosty podświetlano od dołu, przez co na powierzchni ciemnej wody odbijały się światła w kształcie półksiężyca. Kanałami przepływały drobne łódki, ulice przemierzali zachwyceni turyści. W powietrzu rozlewał się zapach tłuszczu i smażonego kurczaka, a w bardziej wyrafinowanej restauracji, na samym jej skraju, unosiły się donośne śmiechy. Każda loża oddzielona była parawanami z czerwonego drewna i kwiecistymi zdobieniami, mimo to w wejściu stanął jeden z ochroniarzy, zasłaniał ich masywnymi barkami. Żadne z nich nie interesowało się spojrzeniami obcych, obracaniem się ludzi na dźwięk języka angielskiego czy możliwymi błyskami fleszy. Na szczęście tego ostatniego jeszcze niedane im było doświadczyć. W Chinach czuli się niemalże anonimowo, ponieważ wcielali w skórę zwykłych turystów.

Xiao i Charlie siedzieli razem na jednej poduszce, a naprzeciw rechotała bez wstydu Shiyun. Szczęśliwa dziewczyna napełniła kieliszki chińskim alkoholem — Baijiu. Między drewniane pałeczki ujęła jeden z pierożków wonton, nałożyła go na talerzyk przed Charliem. Roześmiany Amerykanin, który opowiadał coś Vincentowi, zauważył poczynania różowowłosej, gdy na malutkiego pierożka nałożyła prawie pół słoiczka wasabi.

Charlie trącił ją w dłoń, powstrzymując przed dodatkowym nałożeniem.

— Myślisz, że zrobisz ze mnie idiotę, który nie wie, co to wasabi? — zapytał z przekąsem i koślawo zdjął połowę zielonego chrzanu pałeczkami.

Shiyun prychnęła dziarsko.

— Oczywiście, że wiesz! Ale gwarantuję ci, że nigdy nie próbowałeś prawdziwego, japońskiego wasabi. Na zachodzie jest cholernie drogi! Frajerzy farbują zwykły chrzan, robiąc was w ciula.

W głosie dziewczyny wybrzmiewała najwyższa zniewaga i nienawiść.

Charlie zdziwił się, unosząc brwi.

— Wybacz, ale nie mam dobrej tolerancji na ostre.

Xiao zaśmiał się, upiwszy łyk niegazowanej wody.

— Zginiesz w Azji z niską tolerancją na ostre.

Charlie zgromił go spojrzeniem. Shiyun rozpędziła nadchodzącą kłótnię, uderzając obu w ramię.

— Xiao ma rację. Dajesz, dajesz, Wilson. Najwyżej rzygniesz do kanału, blisko masz.

Czarnowłosy odruchowo zerknął za barierkę ze złoto-czerwonymi lampionami tuż obok, oddzielającą od ciemnej wody. Ich dzień w Zhouzhuang powoli zbliżał się do końca, a nawet nie dostrzegł, kiedy zdążył zlecieć. Był to jeden z najlepszych momentów w jego życiu od dłuższego czasu. Mógł śmiać się głośno, żartować, podziwiać piękne widoki i zjeść dobrze. W tym wszystkim nikt nie szeptał na jego widok, nie robił mu zdjęć i nie wytykał palcami. Nigdy nie spodziewał się, że miejscem, w którym czuł się najbezpieczniej, będzie na drugim końcu świata.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz