41 🂡 tęsknota za domem to pierwszy stopień do buntu

125 24 1
                                    

                 Tydzień po tym upadku mentalnym Charlie, jak gdyby nigdy nic, przekroczył próg głównego gabinetu Białego Domu, pomagając Marshallowi nieść stos dokumentów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                 Tydzień po tym upadku mentalnym Charlie, jak gdyby nigdy nic, przekroczył próg głównego gabinetu Białego Domu, pomagając Marshallowi nieść stos dokumentów. Dysząc ciężko, rzucił cały plik papieru na mosiężne biurko Vincenta, później opadł z płytkim oddechem na fotel naprzeciwko.

Xiao siedział za biurkiem, nawet nie zawrócił najmniejszej uwagi na ich dwójkę. Co prawda widzieli się rano, jedli wspólnie śniadanie i nawet jechali razem do pracy, dlatego Charlie nie spodziewał się jakiegoś słodkiego przywitania, jednak nie uzyskali nawet przelotnego spojrzenia. Wpatrzony rozmarzonym wzrokiem w ekran komputera podpierał poliki na dwóch zbitych piąstkach niczym dzieciak leżący przed telewizorem grającym bajkę. Charlie i Marshall zerknęli ku sobie równie zdziwieni, po czym, bez żadnych konsultacji, w tym samym czasie wychylili się, aby zerknąć na ekran komputera.

Diaz parsknął gorzkim śmiechem.

— Jeżeli jesteś głodny, to możemy ci coś zamówić — mruknął fioletowowłosy, poklepując blondyna po ramieniu.

Na ekranie wyświetlała się najzwyklejsza karta YouTube'a, zalogowana jeszcze na oficjalne konto Białego Domu, a Vincent oglądał jakiś filmik kulinarny z lepienia chińskich pierożków. Charlie nic nie rozumiał z poradnika tłumaczonego przez Chinkę, jednak przysiągłby, że widział, jak w kąciku ust blondyna zbiera się stróżka śliny.

Nie odrywając wzroku od filmiku, Vincent żachnął pod nosem, wywinął dolną wargę.

— Tęsknie za domem — szepnął przytłumionym głosem, finalnie odsuwając się od ekranu. Opadł na mosiężny, skórzany fotel i jednym kliknięciem myszki zamknął kartę przeglądarki. — Babka Ping zawsze robiła najlepsze pierożki jiǎozi. Tutejsze nie mają do niej polotu.

Marshall skomentował zgryźliwie narzekania Xiao pod nosem, zaczynając szperać w przyniesionych dokumentach. Wilson jednak nie widział nic żenującego ani dziecinnego w narzekaniach Vincenta. Przez ostatnie tygodnie, które spędzili razem, zrozumiał, jak bardzo Xiao nie chciał być w Ameryce. Jak bardzo miał dość politycznej misji, a każdy zły humor spowodowany był tęsknotą za domem, za ojczyzną. Nie było w tym nic dziecinnego, Charlie miał wrażenie, że gdyby jego ktoś wysłał tak daleko od domu, to nieważne, jak bardzo byłoby mu dobrze i wygodnie, w końcu zapaliłby się w nim płomyk tęsknoty za starym, amerykańskim zapachem w powietrzu.

Blondyn odchylił głowę na oparcie fotela, zarzucił nogi na biurko tuż obok plików dokumentów. Przebiegł spojrzeniem po ich dwójce, krzywiąc usta w grymasie.

— Gdzie Florence?

Marshall posegregował kilka kartek na pobliski stolik, po czym opadł na fotel tuż obok Charliego.

— Zajmuje się pracą, którą powinieneś zająć się ty — odparł kąśliwie fioletowowłosy, a Vincent odpowiedział morderczym wzrokiem.

Naśmiewano się z niego, że z wszystkich obowiązków, które powinien wypełniać prezydent kraju, on jedynie ładnie się prezentował. Jednak Xiao dobrze zdawał sobie sprawę, że nikt nie chciałby, aby próbował zagłębiać się w szczegóły swojej posady. Namieszałby, narobiłby bałaganu, kogoś skłóciłby dodatkowo, a wszystko musiałby odkręcać sam Florence. Dlatego Vasquez trzymał go z dala od zajęć innych niż wykorzystywanie pięknego uśmieszku, ściskanie dłoni ważnych osób i czytanie kwestii wcześniej mu napisanych.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz