57 🂡 polowanie na Smoka

68 13 4
                                    

7 LISTOPADA 2021 ROKU, LOTOSOWE WYBRZEŻE, MIASTECZKO QIAOXI, OKOLICE HUZHOU

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

7 LISTOPADA 2021 ROKU, LOTOSOWE WYBRZEŻE, MIASTECZKO QIAOXI, OKOLICE HUZHOU

                    Xiao wykazał się niezwykłą naiwnością, kiedy zdecydował się pójść samotnie na spotkanie z Shogunem. Gdy pozostali członkowie rodziny dowiedzieli się o żądaniach napastnika, próbowali odciągnąć Wanga od tego pomysłu. Proponowali obstawę Yijing w bambusowym lesie, helikopter, podsłuch i wiele innych, jednak na nic się nie zgodził. Nie pozwolił na podgląd spotkania, przystał tylko na zegarek z system alarmowym. Wystarczyło, aby przycisnął guzik po prawej stronie tarczy, aby sojusznicy dostali sygnał. Urządzenie skradł z siedziby Yijing w centrum Szanghaju. Przeważnie na wszelkie niezbadane spotkania nosił go Chaoxiang, gdy nie był pewien intencji rozmówcy. Skoro Smok ufał temu małemu urządzeniu, Xiao również musiał spróbować.

Listopadowy wiatr uderzał o poczerwieniałe policzki, szczypał w czubek nosa i omiatał objęte czarnym płaszczem ramiona. Kroczył przez kompletną pustkę. Po drugiej stronie zbiornika wodnego widział jedynie kilka dachów z pobliskiej wioski. Otaczała go woda, zielone szczyty oraz bambusowy zagajnik. W jeziorze rosły kwiaty lotosu. O tej porze roku nie wyglądały tak zjawiskowo, wydawały się przybierać zimną aurę. Słońce ginęło doszczętnie za górami, ciemne buty zostawiały charakterystyczne ślady w miękkiej ziemi, a mężczyzna z daleka dojrzał altankę z czerwonego drewna.

W cieniu drewna, pogrążony w zapachu herbaty zielonej

Ugoszczę cię na rozmowę najszczerszą w twym zakłamanym losie

Odgadli prawidłowo zagadkę. W cieniu drewna majaczyła skulona sylwetka mężczyzny. Xiao zacisnął pięść w kieszeni płaszcza, zagryzł nerwowo policzek od środka. Nieznacznie spowolnił kroku, oceniał teren. Nic nie wyglądało podejrzanie. Poczuł, jak serce obija się boleśnie o serca, a zjedzona w pałacu kolacja podeszła pod gardło.

W Yijing miał opinie człowieka, który się nie bał. Gdy skończył dwadzieścia lat, a Chaoxiang zaczął werbować go do pierwszych zadań, od razu zdobył renomą. Mieli go za odważnego mordercę, który zabijał z zimną mimiką pokerzysty. Klepano go po plecach, nazywano socjopatą, który nie lęka się przed najbrudniejszym zadaniem. Może liczebność odebranych żyć wypruła z niego empatię do ofiar, ale nie zabrała ludzkich emocji.

Każdy człowiek się bał.

A lękał się w tym momencie, ponieważ pierwszy raz nie miał za plecami przybranego ojca, który obróciłby cały świat do góry nogami, by go ratować. Zmasakrowałby ciało tego, który odważyłby się położyć dłonie na jego perfekcyjnym syneczku.

Z jednej strony brak kontroli ojca go przerażał.

Z drugiej budził dziką satysfakcję.

Uśmiechnął się nikle, wchodząc w pole widzenia mężczyzny siedzącego pod dachem altanki. W głowie ciągle powtarzał słowa Charliego.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz