16. Pierwsza Noc

5K 119 28
                                    

Zasnęłam niemal, że od razu.. pierwszy raz od kilku lat noc była dość przyjemna, może to za sprawą tego jednego przypadkowego chłopaka, a może po prostu byłam już wszystkim zmęczona. Nie miałam nawet już sił sprzeczać się z nim o to, że ma iść spać do swojego domu. A może w głębi serca chciałam by ze mną został? W nocy nie obudziłam się ani razu.. dopiero nad ranem zaczęłam mieć koszmary.. . Śniła mi się mama, pierw sen był przyjemny, widziałam na nowo jej cudowna twarz, nie miała na sobie żadnego otarcia po wypadku, każdy siniak był wygojony, a ona promieniowała radością. Siedziałyśmy ponownie w naszej ulubionej kawiarni, spędzałyśmy czas wspólnie, pijąc naszą karmelową late I zajadając się sernikiem.. śmiałyśmy się wspólnie. W tamtym momencie ponownie poczułam smak szczęścia i bezpieczeństwa.. niestety nie trwało to zbyt długo. Po wyjściu z kawiarni każda z nas poszła w swoją stronę, a chwilę później widziałam jak moja mama wsiadła do auta I odjechała.. nie odjechała daleko bo ktoś uderzył w nią swoim autem.. biegłam ile sił, ale to na nic, czas stał w miejscu, a ja mimo, że poruszałam nogami również się do niej nie zbliżałam. Czułam chłód, który zaczął mnie otaczać. Upadłam na kolana, krzycząc i błagając żeby to się nie działo.. płakałam chociaż to zbyt delikatne określenie.. ja wyłam.. wyłam bo na nowo ktoś mi ją odebrał. Wtedy poczułam czyjąś ciepłą dłoń, to ona była wyciągnięta w moja stronę, ktoś mnie wołał, mówił, że jest przy mnie, że już jest dobrze.

— Victorio, już dobrze, jestem przy tobie. – wybudził mnie znajomy głos, poczułam jak obejmuje mnie swoimi ramionami i mocno przyciska do siebie.

— Znowu mi ją zabrali – bełkotałam bez sensu.

— Już dobrze, to był tylko koszmar. Jestem tu. Już cii.. cicho. Przytul się –  Ares cały czas powtarzał te słowa, mówił to tak delikatnie, jakby bał się, że za chwilkę rozpadnę się całkiem. Trzymał mnie mocno i z pełną czułością, tak bym czuła się bezpiecznie.

Bo w tamtym momencie w jego ramionach poczułam się bezpiecznie. Poczułam ciepło i troskę, której nie było od miesiąca.

Nie mówiłam już nic, pozwoliłam mu mnie mocno obejmować, wcisnęłam głowę bardziej się przytulając w jego tors. Jego zapach wciąż mnie koił, nie wiedziałam nawet, że to możliwe.. żeby czuć bezpieczeństwo pod wpływem zapachu, dotyku. Bo nie  więcej nas nie łączyło. Nie miałam pojęcia, która jest godzina, ale w tamtym momencie mi to nie przeszkadzało, pierwszy raz od jakiegoś miesiąca cieszyłam się, że czas się dla mnie zatrzymał. Bo tym razem mógł się zatrzymać, a ja mogłam tak trwać do końca swoich dni. Może byłam śmieszna, że czułam tyle emocji przy osobie i do osoby, którą ledwo znałam. Jednak czasem te przypadkowe osoby, pokazują nam cały świat i są dla nas całym światem.

Wtedy nie mogłam jeszcze powiedzieć tak o nim. Ale to było tylko wtedy.

Zasnęłam.. ponownie moje oczy się zamknęły, a całe ciało i dusza odpłynęły. Tym razem nic mi się nie śniło. Widziałam tylko ciemność, ale ona mnie nie przerażała, bo widziałam, że ktoś na jej końcu stoi i wyciąga do mnie swoją dłoń. Czy byłam naiwna ? Być może. Czy chciałam czegoś więcej? Ciężko powiedzieć. Czy mogłam powiedzieć, że chce czegoś więcej z nim ? Tego również nie mogłam powiedzieć.

Obudziło mnie pukanie do drzwi, otworzyłam oczy i dostrzegłam, że w łóżku leżę sama. Od razu zrobiło mi się smutno, ale na poduszce leżała mała biała karteczka, na której była wiadomość, pismo już kojarzyłam.. Było eleganckie, nie do końca pasowało do nadawcy.

Dzień dobry kwiatuszku! Dzień zapowiada się na piękny I słoneczny. Ty również się uśmiechnij, bądź słońcem dla mnie i swoich bliskich. Wrócę wieczorem. Do zobaczenia.

Nie ukrywam, uśmiechnęłam się.. a ten uśmiech był szczery. Do pokoju weszła Liv, a ja całkiem zapomniałam o tym, że przecież ktoś pukał do tych drzwi.

— Widzę, że masz dobry humor od rana, co cię tak ucieszyło?  – zapytała od razu widząc, że uśmiecham się od ucha do ucha.

— To nic takiego – powiedziałam

— Przecież widzę, dziewczyno od jakiegoś czasu mało się uśmiechasz więc musiało się coś stać, że teraz to robisz – powiedziała patrząc mi się prosto w oczy

— Ok. Już dobra, powiem Ci. Tylko obiecaj, że nic nikomu nie powiesz.

— Znasz mnie, wiesz, że tego nie zrobię.

— Pierwszy raz od dawna przespałam prawie całą noc, bez leków, bez budzenia się co chwilę.

— I to cię tak cieszy ? – zapytała lekko zmieszana

— No powiedzmy, nie spędziłam tej nocy sama. – powiedziałam na co dziewczyna szerzej otworzyła oczy i od razu ruszyła i usiadła na łóżku obok mnie.

— Opowiadaj wszystko – powiedziała radośnie

— Wybudziłam się jeszcze wczoraj wieczorem, gdy to zrobiłam nie byłam sama w sali, siedział tam Ares, ten nieznajomy, który pomógł mi po imprezie, do którego przypadkiem zadzwoniłam i który uratował nam tylek przed tym całym Jimem.

— Ten, którego ty uratowałaś od postrzału – powiedziała I lekko posmutniała

— Siedział, ze mną przez cały wieczór. Nagle w pokoju zjawił się mój tata, a on się rozpłynął, a tak serio to wyszedł przez okno. Myślałam, że nie wróci, ale jednak wrócił, odwróciłam się w tamtym momencie zbyt raptownie i przepłaciłam to upadkiem, ale on mnie złapał. Rozmawialiśmy chwilę, droczyliśmy się ze sobą. Liv było tak normalnie, w końcu poczułam, że jednak nie całkiem stoję w miejscu.

— To świetnie – powiedziała, ale nadal wpatrywała się w moje oczy z zaciekawieniem i z lekkim zmartwieniem

— Został, ze mną na całą noc. Ciężko określić to, że się zgodziłam, bo on po prostu władował mi się do łóżka, a ja nie miałam nawet siły się z nim kłócić, noc minęła szybko, nad ranem miałam koszmar, a on wciąż był obok, objął mnie mocno.. a ja poczułam się bezpiecznie, w tamtym momencie każde zmartwienie uciekło. – opowiadałam, a dziewczyna tylko słuchała

— Poczułam coś innego, a gdy teraz zapukałaś do drzwi zobaczyłam, że go nie ma, ale zostawił liścik i to przez ten liścik się uśmiechałam. – mówiłam i pokazałam jej jego treść

— Czyli jednak jeszcze wróci – powiedziała Liv

— Chyba troszkę ci się on podoba – na jej słowa przewróciłam oczami.

— Nie wiem co czuje, ale wiem, że nigdy tego nie zaznałam. Może to zabrzmi głupio, ale chyba chcę go poznać troszkę bliżej, nie chcę związku.. ale czuję się przy nim dziwnie.. bezpiecznie.

— Och Vic, nie wiem co mam Ci na to powiedzieć. Nie będę wybijać ci tego z głowy, skoro czujesz przy nim szczęście, to ja będę cię wspierać. Ale jeśli cię skrzywdzi, to ja skrzywdzę jego – powiedziała, a ja znowu się zaśmiałam, szczerze.. byłam wdzięczna, za to, że ją mam.

Liv przyniosła nam śniadanie, tym razem zjadłam je chętniej niż zazwyczaj, później odwiedził mnie mój ojciec oraz lekarz, który oznajmił mi, że ten tydzień spędzę w szpitalu, nie byłam z tego powodu ani trochę zadowolona, ale pocieszył mnie fakt, że powiedział również, że jest minimalna szansa, na to bym opuściła szpital wcześniej jeśli wszystko będzie dobrze. A teraz mam dużo odpoczywać. Siedziałyśmy z Liv razem na moim łóżku, w tle grał włączony telewizor, a my przeglądałyśmy różne aplikacje na telefonach. Jakby nie to, że leżałam w tym szpitalu, to czułam taka normalność, w końcu czułam, że to wszystko zaczyna mieć sens. Spędziłyśmy tak cały dzień, objadając się do tego niezdrowym jedzeniem, rozmawiałyśmy.. wpadłyśmy na głupi pomysł dzwonienia do obcych ludzi z numeru zastrzeżonego i robiłyśmy głupie żarty.. zachowywałyśmy się jak dzieci.. ale tego właśnie potrzebowałam, powrotu do dzieciństwa, gdzie wszystko było takie beztroskie.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now