52. Przyszłość

2.8K 115 8
                                    

Razem z Liv, Aresem i Tonym przesiedzieliśmy tak całe popołudnie i wieczór.. przy lampce wina, kolejnych kawałkach pizzy i w sumie kolejnych bajkach. Wciąż się śmiejąc i rozmawiając.

Rozmawialiśmy o tym gdzie zamieszkamy, wymyśliliśmy sobie domek z dużym ogrodem gdzieś na uboczach Barcelony. Razem z Liv miałyśmy w głowie obraz tego jak będzie wyglądać wnętrze domu, chłopaki mieli zająć się ogrodem.. chociaż z lekką się o to obawiałam bo miewali durne pomysły. Jak na przykład kupienie zabytkowego auta i wstawienia go do ogrodu jako posąg. Ares obiecał mi, że w ogrodzie znajdą się również rzędy z moimi ukochanymi peoniami, ale innych też tam nie zabraknie. Oni zaplanowali gdzie postawią altankę i wypoczynek, a my dogadałyśmy się co do delikatnych dekoracji. I tak o to cała altanka miała być drewniana.. w odcieniach ciemniejszego drewna. W środku miał stanąć wypoczynek w kolorach beżu.. za oświetlenie miały robić lampki w stylu boho. Pod stolikiem miał znaleźć się również dywanik w tym stylu, a w rogu miały stanąć doniczkowe kwiaty.

Ares z Tonym wymyślili sobie, że zrobią w altance mini barek.. co by człowiek nie musiał do domu za każdym razem latać. Śmiać mi się chciało z nich kiedy zaczęli kłócić się o to po której stronie stanie wódka, a po której whisky. W końcu stwierdzili, że zmieszają  trochę z lewej strony, a trochę z prawej. Czasem chciałabym mieć tylko takie problemy w życiu.

Planowaliśmy również duży wybieg dla naszych psów, bo Liv z Tonym również chcieli żeby w ich zyciu zagościł nowy członek rodziny, który posiada cztery łapki. Miała być to malutka suczka rasy doberman.. To był wymarzony pies mojej przyjaciółki, a jej ukochany chciał je spełnić. Uwielbiałam się im przyglądać, bo oboje kochali się do szaleństwa. Już dawno nie widziałam Liv takiej szczęśliwej, a odkąd on pojawił się w jej życiu chodziła prawie cały czas uśmiechnięta.. tętniła życiem i chciała korzystać z niego jeszcze bardziej, ale u boku Tonego.

Dzień naszych zaręczyny okazał się dniem wspólnego świętowania, co najlepsze to wcale nie było planowane. Po prostu Ares stwierdził, że chciałby już to zrobić i Tony również. Oboje wyznali nam co czują w stosunku do nas. Czy może być coś szczęśliwszego niż wspólne zaręczyny w tym samym dniu co twoja najlepsza przyjaciółka?  Owszem, ale jeśli weźmiemy ślub też w tym samym dniu. Mimo wszystko uważam to za przeznaczenie.. los tak chciał. 

Liv z Tonym opuścili nasz dom po godzinie dwudziestej trzeciej bo już każde z nas tak na prawdę było w ciężkim stanie. Po szóstej butelce wina już nie liczyłam kolejnych. Nie sądziłam nawet, że jesteśmy w stanie tyle wypić. Mieliśmy co świętować. Kończyłam właśnie sprzątać, a raczej próbowałam bo mój krok był lekko chwiejny, w sumie lekko to zbyt delikatne określenie. Ja po prostu nie potrafiłam już chodzić prosto. Szłam właśnie odłożyć ostatnią pustą butelkę koło śmietnika. Jednak ta okazała się w połowie pełna. Chwyciłam ją i przechyliłam wlewając sobie trunek prosto do ust.

— Hola, hola — powiedział Ares, a ja od razu odwróciłam się w jego stronę

— Coś nie tak ? — zapytałam lekko się chwiejąc, chciałam zachować pozory, a to było okropnie trudne

— Jeszcze pytasz ? Pijesz sama i się nie podzielisz — powiedział udając oburzonego

— Aa trzymaj już się dziele — powiedziałam podając mu butelkę z winem

Oboje zasiedliśmy ponownie bo nasz stan nie pozwalał nam na długie stanie. Ares wbijał we mnie te swoje czekoladowe oczy, które przysięgam, że dzisiaj miały tak mocny blask i szczerość w nich wypisaną jakiej nikt nie widział nigdy. Często peszyły mnie takie momenty, ale w takim stanie jakim byłam, miałam to gdzieś i również wbiłam zwrot w niego. Taksowałam każdy szczegół jego ciała. Zrobiło mi się ciepłej kiedy delikatnie oblizał swoje usta.

— Mogę zadać Ci pytanie ? — zapytałam nagle

— Myślę, że tak i nawet jeśli powiedziałbym, że nie to i tak byś to zrobiła — odpowiedział śmiejąc się w moją stronę

— Gdzie widzisz siebie za jakieś dziesięć lat ? — zapytałam

— Niby dużo niby mało. W sumie dobre pytanie — zaczął, a ja wpatrywałam się w te jego oczy

— W sumie, kiedyś nie potrafiłbym Ci na to tak odpowiedzieć bo moja odpowiedź zawsze składała się z tego, że najważniejsza jest teraźniejszość, a moją przyszłością było szefostwo i nielegalne wyścigi — wciąż mówił

— Ale ? — zapytałam

— Ale teraz oprócz tamtych rzeczy jesteś jeszcze ty.. . Widzę jak za dziesięć lat siedźmy w naszym ogrodzie na małym kocyku.. popijając udawaną herbatkę razem z naszą trzy letnią córeczką. Jest podobna do ciebie.. jest idealna. Ja siedzę u twojego boku jako mąż, a ty jesteś najpiękniejszą i najmądrzejszą żoną jaką mógłbym sobie tylko wymarzyć. Nasza córka nazywała by się Aurora.. a jej pies nazywał by się truskawka bo stwierdziłaby, że to imię jest piękne I słodkie jak truskawki. A ja już zawsze będę was kochać i z czasem kiedyś dorobimy się też syna.. I on też będzie idealny bo będzie nasz. Liv z Tonym zawsze będą naszymi przyjaciółmi i najbliższą rodziną. Tak Widzę to wszystko — dokończył

— To jest piękne — powiedziałam

— A ty gdzie widzisz się za pięć lat ? — zapytał

— Czemu za pięć ? — zapytałam lekko rozkojarzona

— Bo ty zapytałaś mnie o to co za dziesięć, a co wcześniej — powiedział

— Cóż.. Widzę ciebie stojącego przed ołtarzem w kościele.. ja idę w twoja stronę w pięknej bialej sukni ślubnej pokroju księżniczki i białych nike bo nie lubię wysokich butów. Kolejny będzie rokiem starania się o naszą córeczkę, a później najważniejsze byśmy byli razem w zdrowiu I chorobie — powiedziałam

I wtedy dostrzegłam coś jeszcze.. zobaczyłam to po raz pierwszy odkąd się poznaliśmy. Zauważyłam jak oczy Aresa robią się przeszklone, czy on na prawdę był aż tak wrażliwy? Czy to przez alkohol ?

— Czemu płaczesz?  — zapytałam spokojnym głosem przytulając go do swojego ciała

— Nigdy nie sądziłem, że mogę żyć normalnie.. nie widziałem się w roli chłopaka, narzeczonego, męża, a później ojca.. a ty pokazujesz mi, że to jest możliwe. Jestem szczęśliwy, tak bardzo, że nie potrafię tego opisać. Cieszę się, że tamtej nocy odebrałem ten telefon i chciałem poznać cię za wszelką cenę . — powiedział

— Jesteś wspaniałą osobą i mimo, że nie zdjaesz sobie z tego sprawy, to ty wyciągnąłeś mnie z gorszego gówna niż ja ciebie. — powiedziałam I jedna łza spłynęła mi po poliku

— Nie płacz, ten wieczór miał być szczęśliwy — powiedział składając delikatny pocałunek na moim czole

— Nie płacze ze smutku, bo to są łzy szczęścia na te nasze wszystkie przyszłe plany. A teraz chodź idziemy spać bo padam z nóg — powiedziałam

A ten głupi człowiek chwycił mnie pod nogi i podniósł co niemal przepłaciliśmy ładowaniem na ziemi .

— Jesteś niemożliwy — powiedziałam I chwyciłam się mocniej jego szyi.

Ares zaniósł mnie do pokoju, a reszty możecie domyślić się sami, bo on była powtórką z tej poprzedniej..
Jedyne co się zmieniło to, to, że szybciej usnęliśmy. Chociaż wcale nie było to proste, kiedy całe nogi ci się trzęsą i twój organizm od środka również drży z podniecenia i zmęczenia.

Buziaczki kochani :**
Oddawajcie głosy na rozdział
Do następnego :**

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now