49. Pokochać i zrozumieć

2.9K 86 12
                                    

Kolejne trzy dni upływały mi w zawrotnym tempie, a ja postanowiłam, że skorzystam z pomocy znajomego psychologa. Bo po prostu sama nie dawałam już rady. Wszystko co się działo.. niszczyło mnie od środka. Moja samoocena upadła już dawno, a ja stałam się kimś.. no właśnie kim ?

Siedziałam w swoim samochodzie.. co chwilę zerkając na ekran telefonu żeby sprawdzić godzinę. Parking pod biurem pani psycholog nie był jakiś piękny.. wręcz przeciwnie czułam strach gdy tam stałam. Miejsce było dość obskurne, ale ona należała do osób, które znajdują się w naszym świecie.. Więc wiedziałam, że jej mogę powiedzieć wszystko. Mimo, że strach brał górę to mój rozum i serce w końcu znowu były tego samego zdania.. chciałam zrozumieć i pokochać siebie na nowo.

Wiedziałam, że przede mną jest długa droga aby to wszystko osiągnąć i wiedziałam, że z tyłu głowy zawsze będę mieć to, że kogoś zabiłam.. jednak z nią na dzień oswajałam się z tą myślą.. o ile można było tak powiedzieć.

Z Aresem praktycznie się nie widywałam.. odtrąciłam go potrzebowałam czasu. Byłam mu wdzięczna za wsparcie.. w sumie za wszystko co dla mnie robił, ale ja musiałam teraz poukładać sobie sama w swojej głowie.

Bałam się również o niego bo z mojego powodu mógł mieć sporo problemów jednak gdy o to zapytałam powiedział mi tylko, że już wszystko załatwił i nie jest tak jak kiedyś.. że teraz to on ma już całkowita władze.. wytłumaczył mi, że gdy stawał się szefem nad sobą miał jednak wciąż kogoś.. jednego starego gościa.. i to on dał mu to zlecenie, że ma kogoś zabić. Opowiedział mi o tym, że wymyślił plan i nie zabił tego co miał tylko tamtego tym samym przejmując całą władze.. Od tematego dnia każdy musiał podporządkować się jemu.

Dowiedziałam się również o tym, że ta cala Manow sypiała z tamtym i chciała go pomścić.. bo jej dopływ kaski się skończył.

No cóż jej życie również..

Dzisiaj rano gdy kolejny raz stanęłam przed lustrem i spojrzałam w swoje odbicie.. Już nie widziałam tej samej wystraszonej Victorii. Poczułam się pewniejsza siebie.. jednak chciałam obgadać ten cały temat z kimś innym.. z kimś z kim mogę to zrobić. Ubolewałam nad moją relacją z Liv bo od urodzin Aresa lekko straciłyśmy kontakt.. na całe szczęście miała Tonego, który był w niej zakochany do szaleństwa.. w sumie tak samo jak ona w nim. Wiedziałam, że co chwilę gdzieś jeżdżą.. organizują randki, a ja cieszyłam się ich szczęściem.

Dzisiaj wieczorem miałam spotkać się z Aresem w restauracji.. on wiedział o mojej wizycie w tym miejscu bo sam mi je polecił. Pierw nie chciałam się zgodzić, ale on obiecał, że nie będziemy wracać do tego tematu.. chyba, że sama zechce to zrobić.

Ostatni raz popatrzyłam na swój zegarek.. wskazywał on godzinę szesnastą to był czas na spotkanie.. a ja się cholernie stresowałam. Wysiadłam z samochodu zgarniając swoją torebkę i zamykając za sobą drzwi, a później auto. Podeszłam do starej kamienicy.. podniosłam rękę lekko do góry składając dłoń w pięść.. kilka sekund później rozległ się dźwięk pukanie do drzwi, które swoimi rozmiarami naprawdę lekko przerażały.. bo spokojnie można by tam było wjechać czołgiem.

— Dzień dobry. Panna Stone jak mniemam — usłyszałam spokojny damski głos

Skierowałam oczy w tamtą stronę i od razu zauważyłam promienny uśmiech kobiety, która na oko miała jakieś trzydzieści lat. Jej długie rude włosy podkreślały zieleń oczu.. miała niecodzienną urodę, ale śmiało mogłam powiedzieć, że jest piękna.

— Dzień dobry, tak. Miło mi — powiedziałam z lekkim uśmiechem

— Zapraszam, wejdź. Chcesz coś do picia ?

— Poproszę wodę — powiedziałam i skierowałam się do środka

Kobieta zamknęłam za nami te cholernie duże drzwi, a moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie, które służyło chyba również za jej dom.

— Jestem Amira Dagnes. Cieszę się, że możemy porozmawiać. Usiądź proszę — powiedziała skierowując swoją dłoń na fotel

Zajęłam miejsce i chwilę na nią zaczekałam, kobieta wróciła chwilę później ze szklanką wody i mi ją wręczyła.

Nasza rozmowa początkowo była dość ciężka.. ja nie potrafiłam się otworzyć, ale chciałam więc siedziałam tam dość długo.. z naszej godzinnej sesji zrobiła się dwugodzinna, a moja woda zamieniła się w pyszną herbatę z cytryną. Po tej pierwszej godzinie szło nam coraz lepiej.. język się rozwiązywał, a ja czułam jak ktoś ściąga ze mnie ten cały ciężar.

I szczerze mogę przyznać, że decyzja o tym by tutaj przyjść była czymś dobrym.. Amira była całkiem inna niż ta pani psycholog, która przyszła wtedy do mnie do szpitala. Ona potrafiła mnie słuchać.. potrafiła znaleźć odpowiednie słowa aby podnieść mnie na duchu. Od razu umówiłyśmy się na kolejną sesje za tydzień.. a w ciągu tych nadchodzących dni przekazała mi co mam robić.

Po godzinie osiemnastej wychodziłam z jej gabinetu.. a gdy podeszłam do swojego auta zobaczyłam kwiat peoni wciśnięty za wycieraczkę. Sięgnęłam po niego I dostrzegłam jeszcze malutki liścik.

~ Jestem z ciebie bardzo dumy. W domu zostawiłem Ci prezent na łóżku. Do zobaczenia Kwiatuszku ~

Wiedziałam kim był adresat.. mimo, że się nie podpisał. Nie ukrywam to było urocze tym bardziej, że no nasza relacja lekko się popsuła. I w sumie więcej się nie widujemy niż przebywamy razem.

Wsiadłam do samochodu I od razu włączyłam radio.. w tle rozległ się dźwięk piosenki Billie Eilish " I love you "

~ We falll apart as it gets dark I'm in your arms in central park There's nothing you Could do or say I can't escape the way I love you I don't want to But I love you ~

Przez większość drogi do domu nuciłam jej melodie w głowie.. mimo, że piosenka już dawno się zmieniła ja wciąż nie mogłam przestać tego robić. Podjechałam pod dom i zaparkowałam na podjeździe. Drzwi do domu otworzył mi ochroniarz, który stał się ich  nierozłącznym elementem. Przywitałam się z nim i podążyłam od razu do sypialni. Po przekroczeniu jej progu na łóżku faktycznie coś leżało.

Podeszłam do łóżka i wzięłam w ręce czerwone pudełeczko w kształcie serca. Uniosłam jego przykrycie, a pod nim ujrzałam satynowy czerwony materiał.. podniosłam go w górę odkładając pudełko ponownie na łóżku. Rozłożyłam materiał i moim oczom ukazała się piękna sukienka. Była sexowna.. nie posiadała żadnych rękawków ani ramiączek. Wzięłam ją i poszłam przymierzyć. Gdy już ją założyłam obejrzałam się w lusterku z każdej strony i mogę przysiąc, że w końcu poczułam się sexownie i pięknie.. mimo, że nie miałam makijażu ona pozwala poczuć mi się pewniej.

Wyszykowałam się.. sukienka dodawała seksapilu, dobrałam do tego równie zadziorny makijaż i czarne szpileczki. Na całość zarzuciłam czarna marynarkę i popsikalam się swoimi perfumami. Całkowicie gotowa byłam o dwudziestej co idealnie zgrywało się z czasem bo z Aresem byłam umówiona na godzinę dziewiątą, a do samej restauracji jechało się prawie godzinę.

Nie ukrywałam zachwytu kiedy stanęłam pod tą restauracją ona należała do ekskluzywnych.. a ja w tym dniu pasowałam idealnie do niej. Przy schodach czekał już na mnie Ares z bukietem peoni.. dobra nie potrafiłam ukryć uśmiechu jaki miałam gdy go zobaczyłam.

Bo on po prostu wyglądał idealnie w tej swojej czarnej dopasowanej koszuli i czarnych jeansach i ogromnym bukietem kwiatów.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now