46. Przesłuchanie

2.8K 82 12
                                    

Standardowo obudziłam się o dziewiątej rano, jak zazwyczaj przy weekendach i mimo, że poszłam spać nad ranem mój organizm wybudzał się o tej cholernej godzinie od dobrych dwóch miesięcy co sobotę, a podczas dnia męczyło mnie spanie. I weź tu człowieku zrozum o co w tym chodzi.

Spojrzałam na chłopaka, który wciąż spał.. na sobie miał tylko czarne bokserki, a jego ciało było odkryte z czego skorzystałam i chwilę obserwowałam jego mięśnie.. patrzyłam jak przez oddychanie jego ciało się lekko unosi i z powrotem opada na swoje miejsce. Nie powiem był dość uroczy kiedy tak sobie spał.

Założyłam na siebie swój satynowy szlafrok.. zeszłam na dół po schodach, a w salonie standardowo psy zajmowały kanapę. Na mój widok oboje z niej zeszli.. podeszli się przywitać, ich ogony merdały tak radośnie. Człowiek na ten widok od razu miał lepszy humor, a dzięki niemu lepszy dzień.

Standardowo zrobiłam to co zawsze.. podałam psom ich śniadanie, ja wzięłam poranny ciepły prysznic na orzeźwienie. Ubrałam się w cieplejszy dres bo na dworze było dość chłodno.. jednak była już połowa września. Jesień stawała się szara i ponura, a dzisiaj na dodatek padał deszcz. Mimo wszystko zgarnęłam Abi I Harego na spacer po lesie, dzisiaj wybrałam inną trasę.. idąc nią doszliśmy nad mały sawek, był piękny.. To całe miejsce było piękne I ciche. Mimo, że nikt nie wykosił trawy to miał swój urok, na wodzie unosiły się liście Lilii wodnych. Niestety sezon na nie już się skończył.. rozejrzałam się również dookoła za jakąś tabliczką mówiąca o tym, że to jest czyjś teren prywatny, ale takowej nie znalazłam. Więc w spokoju zajęłam sobie miejsce na trawie i przyglądałam się jak psy radośnie biegają.

Ułożyłam głowę na trawie i skierowałam ją w stronę chmur, z których padał deszcz, ale jakoś wcale mi to nie przeszkadzało.. lubiłam kiedy padało.. lubiłam burze. Wtedy każdy zachowywał się inaczej, jedni się jej bali, a ja należałam do osób, które widzą w niej też te ładne rzeczy. Obserwowanie jak błyski rozchodzą się po niebie były cudowne.. w takie dni lubiłam właśnie siadać pod kocykiem z gorąca herbatką w jednej ręce i szkicownikiem w drugiej. Zazwyczaj gdy dopiłam herbatę i odłożyłam kubek obok to zasypiałam. Tym razem również oczy mi się kleiły do snu, ale psy miały inny plan i dosłownie kilka sekund później poczułam jak coś wylądowało na moim brzuchu.

Podniosłam się i ujrzałam dość sporych rozmiarów patyk. Zgaduje, że przyniosła go Abi bo to ona kochała je ponad życie. Rzuciłam go i przyglądałam się jak oba psy biegną radośnie w jego kierunku i wciąż podziwiałam Harego, za jego zdolności biegania na trzech łapkach.

Posiedzieliśmy tak jeszcze dobre piętnaście minut i skierowaliśmy się drogą powrotną do domu. I szczerze byłam przemoczona przez deszcz, wiedziałam, że muszę znowu wziąć prysznic bo psy ubrudziły mnie także błotem.

Dosłownie po powrocie poszłam ponownie pod prysznic wrzuciłam ciuchy do prania i sama także się kąpałam. Wysuszyłam pierw siebie, a później swoje włosy. Gdy wyszłam z łazienki zegar na ścianie w salonie wskazywał już godzinę jedenastą trzydzieści. Na śniadanie zjadłam czekoladowe płatki z zimnym mlekiem.. a później przygotowałam rzeczy na obiad, a dokładniej na domową pizze bo dawno jej nie robiłam.. a ochota na nią chodziła za mną już jakiś czas.

Gdy kończyłam wyrabianie ciasta do salonu wszedł zaspany chłopak.. wciąż ubrany tylko w bokserki.. co wcale nie ułatwiało mi zadania nie zwracania ma niego uwagi. Widziałam, że musiał złe się czuć. Zgadywałam, że ma ładnego kaca.. moralniak zawsze dobry na wszystko.

— Poczuj moją dobroć — powiedziałam podając mu szklankę z elektrolitami

— Jesteś kochana — powiedział podchodząc do mnie I odbierając szklankę z piciem.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now