63. Nie igraj z ogniem

2.5K 86 4
                                    

Klub jak to klub, wszędzie było sporo ludzi, grała głośna muzyka. Większość osób była w podobnym stanie co my, a dokładniej ja z Liv bo Ares z Tonym dopiero zaczynali pić w limuzynie więc ich stan był o wiele, wiele lepszy. Przed klubem stało trochę osób.. część z nich piła drinki i o czymś rozmawiała, a część stała w miejscu wyznaczonym dla osób palących. Było ciepło, a nawet gorąco lub po prostu tak mi się wydawało przez alkohol, który rozchodził się po całym moim ciele od środka. Do klubu prowadziło jedno główne wejście, ale było zrobione tak, że stały tam trzy bramki aby kolejki szybciej szły. Dwie z nich były dla osób, że tak powiem mniej ważnych, bardziej skromnych, którzy byli zwykłymi ludźmi. Natomiast trzecia bramka była dla osób bardziej ważnych.. jakiś gwiazd, osób bogatych, które zarezerwowały naprawdę drogie loże z dużą ilością alkoholu, osób z tutejszej mafi lub osób, które nawet w obcym miejscu były wysoko postawione chociaż teoretycznie nie były sławne.. takimi osobami byliśmy również i my.

Ares od razu skierował się do tej trzeciej bramki przywitał się z ochroniarzem i nawet nie musiał pokazywać mu żadnego swojego dowodu tożsamości ani nic. Ochroniarz spojrzał na naszą czwórkę i otworzył bramkę tym samym wpuszczając nas do środka. Po nas chciał się wbić w taki sam sposób jakiś chłopak, był już dość mocno wstawiony i chyba coś brał bo dziwnie się zachowywał. Jednak przegrał walkę z naprawdę ogromnym ochroniarzem bo ten miał chyba ze dwa metry wysokości i był naprawdę dobrze zbudowany i pewny siebie więc na luzie go wykopał z pod klubu. Słyszałam jak chłopak coś się tam odgrażał, ale nie wyglądał zbytnio na jakiegoś co mógłby coś więcej zrobić.

— Idziesz Vic ? — usłyszałam głos Aresa I dopiero wtedy zorientowałam się, że wciąż stoję wpatrując się w ochroniarza i tamto miejsce przed bramką analizując całą sytuację.

— Tak, tak już idę. Zamyśliłam się. — odpowiedziałam i skierowałam się do środka chwytając narzeczonego za rękę, którą wystawił w moją stronę.

— Chcesz coś do picia?

— W sumie chyba dobrym pomysłem będzie cola, ale dobierz do niej wódkę. — posłałam mu piękny uśmiech wpatrując się w niego swoimi oczami.

— Może wystarczy na jakiś czas alkoholu?

— To będzie ostatni drink, a później już koniec obiecuje.

— Nie myśl sobie, że te maślane oczka później na mnie zadziałają. Ostatni drink i więcej nie będzie. Musisz trochę wytrzeźwieć bo jak tak dalej pójdzie to skończymy imprezę szybciej niż zaczęliśmy, a ty będziesz umierać przez kolejne dwa dni.

— Ale i tak mnie będziesz kochać i będziesz mnie wspierać w tych ciężkich dniach. — dosłownie od razu widziałam jak przewrócił oczami na moje słowa z czego momentalnie chciało mi się śmiać. Patrzył na mnie tak jak rodzic na psotne dziecko z rozbawieniem, ale i politowaniem.

— Nie przewracaj tymi oczami tak bo będziesz miał karę. — posłałam mu przy tym swój najszczerszy uśmiech na co i on się uśmiechnął od razu kręcąc z niedowierzaniem głową.

— Czyli wracamy do starych rzeczy, nie ma problemu.

— Ej ej ej, tylko ja. Ty niee. — podeszłam do niego i swoim palcem wskazującym delikatnie tyknęłam go w nos.

— Chodź idziemy ci po tego ostatniego drinka. — A ja przyglądałam się mu z wielką radością. Wtedy on mnie przyciągnął bliżej siebie i pocałował niby krótko, ale namiętnie, a ja od razu oddałam mu ten pocałunek.

Oboje szliśmy w dobrych humorach w stronę baru, a przed nami kroczyli nasi przyjaciele no i niestety faktycznie dostałam tylko jednego drinka bo później musiałam się już całkiem pilnować, a raczej to mnie pilnowali abym więcej nie piła w sumie dokładniej to mnie i Liv bo obie byłyśmy w takim samym stanie. Niby lekko się obrażałam, ale to było totalnie w formie żartów na to, że Ares z Tonym nie pozwalają nam więcej pić. Oni też wiedzieli, że żartuje więc się śmiali. W sumie ogarnęłam też, że to pierwsza taka imprezę i ogólnie wyjazd gdzie bardziej poznam Tonego bo zawsze się gdzieś mijaliśmy, a jak spędzaliśmy czas to dość krótko bo nie było okazji do dłuższych posiedzeń, a teraz taka się nadarzyła. Stwierdziłam, że jak wytrzeźwieje to będę musiała więcej z nim porozmawiać, jeszcze nie wiedziałam dokładnie o czym, ale raczej o wszystkim po trochę. Byłam ciekawa jego osoby.. osoby, która uszczęśliwiała moją Liv.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz