66. To nie sen

2.2K 90 17
                                    

Kiedy zaczęłam się przebudzać moim oczom ukazała się całkowita ciemność. Nie pamiętam co się wydarzyło ani dlaczego leżę w łóżku. Moje oczy zaczynały przyzwyczajać się do tej ciemności i dostrzegać w niej coraz więcej elementów. Opatuliłam się szczelniej kołdrą i zamknęłam ponownie oczy. Głowa mi pulsowała, chwyciłam dwoma palcami za grzbiet nosa i starałam sobie przypomnieć co się wydarzyło. Ponownie rozchyliłam powieki zerkając w stronę drzwi od łazienki.. wtedy wróciło mi wspomnienie gdy się szykowałam na wyjście z Aresem, Liv i Tonym. Mieliśmy iść na wspólny obiad. Po chwili namysłu do mojej głowy wróciło kolejne wspomnienie, gdy wyszłam z łazienki po dosłownie krótkiej wymianie zdań między mną, a Aresem doszło do zbliżenia. Później leżeliśmy razem na naszym łóżku.. ja wtulona w niego bo potrzebowałam odetchnąć po tym co się stało między nami. Później przyszedł czas, że musieliśmy w końcu wyjść do naszych przyjaciół, pamiętałam już, że szybko ogarnęłam włosy. Ares jak zwykle otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił, a wtedy zobaczyłam jego.. pierdolonego Leona, który był niby bratem Aresa, a różnił się od niego wszystkim.. mogłam przysiądź, że we wszystkim był po prostu gorszy. W końcu wleciało do mojej głowy ostatnie wspomnienie.. pamiętałam rozmowę jaka się wywiązała między mną, a Leonem I między nim, a Aresem. A wtedy..

— O nie, nie — zerwałam się szybko z łóżka co przepłaciłam zawrotami głowy. Na całe szczęście ponownie opadłam na łóżko.

Wtedy drzwi do pokoju się otworzyły, a w progu stanęła Liv. Zapaliła małą lampkę nocną, a ta oświetliła cały pokój. Chyba wyczuła, że na nią patrzę bo również zerknęła w moją stronę. Nasze spojrzenia natrafiły na siebie, a jej oczy rozbłysły ulgą, ale widać w nich było także troskę i zmartwienie.

— Hej, jak się czujesz? — zapytała podchodząc bliżej mnie, aż w końcu usiadła na łóżku.

Przyglądałam się jej przez chwilę, oczy miała podkrążone jakby płakała przez kilka godzin, włosy całkowicie były poplątane.. musiała z nerwów przeczesywać je co chwilę palcami. Mimo wszystko posyłała mi swój ciepły uśmiech. Ubrana była w wygodny szary dres i zwykle kapcie.

— Hej, czuję się w miarę dobrze, trochę głowa mnie boli, ale nie jest najgorzej. A ty? Jak się czujesz?

— Jest dobrze, poczułam ulgę widząc, że wstałaś — zmusiłam swoje usta do lekkiego uśmiechu i posłałam jej go. Widziałam, że była zmartwiona. Ona w odpowiedzi złapała moją dłoń w swoją, poczułam przyjemne ciepło i to wystarczyło aby czuła się choć trochę lepiej.

— Gdzie Ares?

— Lekarz w końcu opatruje mu kostki — przyznała, a ja głośniej przełknęłam ślinę.

— Jak tylko zemdlałaś zadał ostatni cios Leonowi, tak aby ten się już nie podniósł o własnych siłach. Próbował cię obudzić, ale to na nic. Wezwaliśmy lekarza, którego nam kazał. To jakiś jego znajomy. Leona zabrała karetka do szpitala, wynosili go na noszach. Ciebie zbadał jego lekarz I stwierdził, że nie wodzi powodu byś miała również jechać do szpitala. Stwierdził, że to przez stres. Podał ci jedynie kroplówkę nawadniającą i pobrał krew do badania. Wrócił niedawno, bo gdy chciał opatrzyć rany Aresowi ten się nie zgodził.. wciąż chodził jak w amoku. Bał się, było widać to w jego oczach. Lekarz zapewnił go, że wszystko jest dobrze i wyszedł z waszego apartamentu by zawieść krew do badań, jedynie wtedy powiedział, że wróci później żeby sprawdzić co u ciebie — byłam w lekkim szoku, ale i zdumieniu bo ten cholerny chłopak o najpiękniejszych brązowych oczach był chodząca zagadką. Czekałam aż Liv zacznie kontynuować, wpatrywałam się z nią wyczekując dalszej części opowiadania.

— No i Lekarz wrócił jakoś o dwudziestej, ale Ares wciąż nie dał się opatrzyć, dopiero teraz udało się go przekonać. Jest cholernie uparty. Z kim ty się związałaś? — zaśmiała się puszczając mi oczko. Chciała rozluźnić atmosferę rozumiałam to wszystko, również się do niej uśmiechnęłam.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now