39. Moja Vic

3.3K 100 13
                                    

Zbliżaliśmy się do mojego domu.. ja wciąż tylko zerkałem w lusterko lub przez ramię, czy ona oddycha. Nie miałem pojęcia czy wciąż nie wybudziła się po ataku, czy była czymś naszprycowana.. . Jadąc zaciskałem co raz mocniej pieści na kierownicy. Stres i strach ogarniał całe moje ciało.. ale byliśmy już tak blisko. Vic nagle lekko kaszlnęła.. bałem się o nią.. nie mogłem teraz się zatrzymać gdy pomóc była trzy minuty drogi stąd. Wcisnąłem mocniej pedał gazu i dojechaliśmy pod dom w mniej niż dwie minuty.

Wysiadłem z auta tak szybko jak się dało.. Tony również już dojechał. Podbiegł do nas i otworzył tylnie drzwi samochodu.. ja chwyciłem delikatnie Victorię jedna ręką pod jej plecy opierając jej głowę na swoim ramieniu, a drugą układając pod jej nogami. Uniosłem ją i ruszyłem w stronę drzwi wejściowych do mojego domu. Liv stała już w progu.. zaniosłem ją po schodach do sypialni żeby miała najwygodniej jak się dało.. tam już czekał na nas mój prywatny lekarz.. a w przedpokoju stał również mój prawnik.

Odłożyłem moją Vic delikatnie na łóżko.. Była taka słaba.. jej ciało było wiotkie.. najdelikatniejszy podmuch wiatru mógłby ją zranić.

— Pomóż jej, zapłacę każdą cenę. Tylko jej pomóż. Proszę – powiedziałem ze skruchą w głosie

— Ares, zrobię wszystko co tylko się da.. ale teraz musisz zostawić nas samych. Muszę zobaczyć co jej dolega oraz przez najbliższe trzy godziny monitorować jej stan. Idź się zdrzemnąć bo później ona będzie cię potrzebować – powiedział mi lekarz

— Chcę z nią zostać. Pozwól mi przy niej być – prosiłem.

Każdy z bliższych mi osób wiedziało, że rzadko o coś proszę. Jeśli już to robię musi na prawdę mi na tym zależeć.. . Tym razem zależało mi tak mocno jak tylko było to możliwe. Nigdy nie sądziłem, że ktokolwiek zawróci mi aż tak w głowie. Dzisiejszej nocy mogłem przysiąc, że jeśli ktoś powiedziałby mi, że mam sobie strzelić w nogę i cofnie czas i Vic była by teraz tak samo uśmiechnięta jak kiedy odjeżdżałem.. zrobiłbym to bez żadnego zawahania. Tej nocy mogłem przysiąc, że oddałbym życie za mojego kwiatuszka, tylko po to by usłyszeć ją ponownie.

— Dam ci tabletki na uspokojenie. – powiedział i zaczął szukać ich w torbie

Po chwili podał mi dwie ampułki i kazał wziąć. Zrobiłem to strasznie niechętnie.. ale zaczynało docierać do mnie to co powtarzał.

— Dziękuję. Zajmij się nią. Proszę – powiedziałem i zostawiłem ich samych

Wychodząc z pokoju zamknąłem za sobą drzwi. W przedpokoju wciąż czekał na mnie mój prawnik. Chociaż nie do końca wiedziałem po co tu jest, ale tej rozmowy nie mogłem przenieś na inny dzień. Tony z Liv siedzieli w salonie.. ogarnęli go po tym wszystkim co się wydarzyło. Wiedziałem, że blondynka będzie zła na mnie.. na to wszystko co się stało. Docierało do mnie to, że będę musiał powiedzieć jej prawdę.. jej i Vic. Bo pewnie i ona nie ma pojęcia co się wydarzyło.. byłem zły na to wszystko, jednak miałem nadzieję, że ona była nieprzytomna przez ten cały czas, że nie musiała tego oglądać, że nic więcej jej nie zrobili.. a jeśli tak, to przysięgam, że i jej ojca postrzelę ponownie, a później pochowam go żywcem.. Tak aby zdychał w męczarniach.

Obiecałem też sobie, że gdy Victoria dojdzie do siebie, nauczę ją samoobrony oraz używania broni. Zatrudnię lepszą ochronę.. nigdy więcej nie pozwolę aby ktokolwiek ją skrzywdził.

— Dzień dobry Aresie – powiedział mój prawnik

— Dzień dobry – odpowiedziałem, chociaż ten dzień ani trochę nie był dobry

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now