61. Bukiety

2.2K 89 11
                                    

Popatrzyłam na Liv, która była w takim samym zdziwieniu co ja. Obie patrzyłyśmy to na siebie to na dwóch facetów stojących na przeciwko z wielkimi bukietami kwiatów oraz banerem po środku z napisem " Witamy na Bali " . Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co widzę.. bo jak się okazuje to nasi narzeczeni pomyśleli nawet o miłym przywitaniu po tak długim i męczącym locie. I ja wiem, że może to się wydawać głupie bo leciałyśmy naprawdę ekskluzywnym samolotem, w którym było praktycznie dosłownie wszystko. Brakowało tylko jakiegoś prysznica, albo kursu na pilota tak dla urozmaicenia. Mężczyźni musieli być wynajęci przez Aresa i Tonego co było naprawdę cholernie miłe, a bukiety składały się z naszych ulubionych kwiatów.. w moim przypadku były to białe peonie, a w przypadku Liv słoneczniki. Każdy z nich liczył tak na moje oko około stu sztuk..

— Jak my się z tym zabierzemy do hotelu ? — szepnęła Liv w moją stronę, tak aby tamci faceci tego nie usłyszeli, ale po ich minach było widać, że widzą nasze zakłopotanie.

— Nie mam, kurwa bladego pojęcia. — odpowiedziałam wciąż patrząc tylko na bukiety i na tych dwóch mężczyzn.

— Dzień dobry Panią. Pan Ares wraz ze swoim przyjacielem kazali poinformować, że kwiaty są dla Pań oraz, że czeka już na was zamówiona limuzyna, którą dostaną się Panie do hotelu. Kwiaty również zostaną tam dostarczone. Życzymy miłego pobytu i udanej zabawy.

Chwilę stałam tam jak wryta bo przez kilka sekund jeszcze to wszystko wydawało się tylko pięknym snem, a teraz jednak okazuje się być to rzeczywistością. I wciąż stwierdzam, że mam najcudowniejszego narzeczonego na świecie i w sumie Liv również. Czasem jest mi tak cholernie głupio przez to jak go traktowałam na początku naszej znajomości, ale.. w sumie nie mam na to dobrego wytłumaczenia. No cóż będę mu dłużna do końca życia i mam nadzieję, że moją wdzięczność przyjmie w mojej postaci bo oddam mu się cała.

— Dziękujemy bardzo. — odpowiedziałyśmy obie na raz.

Po chwili szłyśmy w stronę zamówionej dla nas limuzyny, która miała odwieźć nas do hotelu. Chciałyśmy same wziąć nasze bagaże, ale tym też zajęli się ludzie wynajęci przez Aresa. Czułam się z jednej strony podekscytowana takim życiem, ale totalnie nie byłam tego nauczona i krępowało mnie to, że nic mogę zrobić nic. Tym bardziej, że zawsze wszystko robiłam sama, a teraz ktoś obcy mnie z tym wyręcza. Jednak przybrałam na twarz minę zadowolonej chociaż widziałam, że Liv dostrzega to, że czuję się z tym nieswoje bo po chwili chwyciła mnie za rękę dodając mi w ten sposób wsparcia.

— To będą nasz najlepsze wakacje coś tak czuje.

— Też mi się tak wydaje. — odparłam od razu.. bo tak właśnie czułam. W sumie były by najlepsze jak byliby tu Ares z Tonym, ale no cóż rozumiałam, że mają dużo na głowie i przez natłok pracy nie dadzą rady być tym razem z nami. Mimo wszystko cieszyłam się z tego wyjazdu bo w końcu mogłam trochę odpocząć psychicznie od tych egzaminów i spędzić więcej czasu z Liv. Nasza sytuacja trochę się zmieniła bo początek wakacji nie był kolorowy i pierw miałam lekko za złe jej to, że namawiała mnie na imprezy, wychodzenie z domu lub branie narkotyków, ale później zdałam sobie sprawę z jednego, że tak naprawdę nie zmuszała mnie do tego i jeśli byłabym rozsądniejsza to odmówiłabym i tyle, ale czasu już nie cofnę więc cieszę się, że to się zmieniło i teraz żyjemy spokojniej, że nie mamy już tak durnych pomysłów. A ja się cieszę, że od kilku miesięcy jestem czysta pod względem narkotyków i nie tylko. Dzięki wsparciu najbliższych udało mi się z tego wyjść i za to byłam im wdzięczna.

Z tego mojego zamyślenia wyrwało mnie otwieranie drzwi limuzyny przez szofera. Wsiadłyśmy do środka i już po chwili zobaczyłam piękne wnętrze. Siedzenia były wyłożone czarną skóra i ułożone w literkę L na przeciw dłuższej części był ekran, na którym aktualnie widniała jakąś playlisty pod nim stała mała lodóweczka i barek z kieliszkami. Zajęłyśmy swoje miejsce, a już po chwili popijałyśmy jakiegoś drogiego szampana.. bynajmniej smakował jakoś tak drożej. Nim dojechałyśmy do hotelu zdążyłyśmy skończyć całą butelkę śmiejąc się przy tym i śpiewając piosenki Rihanny.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now