53. Urodziny

2.7K 109 15
                                    

Ten tydzień minął mi naprawdę szybko.. w szkole nic się nie działo. Miałam kilka sprawdzianów, które zaliczyłam na wysokie oceny.. co było wyzwaniem bo męczyłam materiał dzień w dzień żeby się wszystkiego nauczyć. Zależało mi na tych studiach weterynaryjnych więc nie mogłam pogrzebać sobie planów przez moją nieuwagę i czasem chęci rzucenia wszystkiego w cholere. Wiedziałam, że ten rok będzie ciężki pod względem nauki jednak nie przypuszczałam, że aż tak. Jednak marzenia trzeba spełniać bo same się nie spełnią dlatego postawiłam sobie cel i do niego dążę.

I tak o to mieliśmy kolejną sobotę piętnasty października dwa tysiące szesnastego roku.. moje osiemnaste urodziny. Nie żebym się nie cieszyła, ale jakoś nie pałałam do nich dużą empatią.

Siedziałam właśnie w wannie biorąc długą i gorącą kąpiel.. zegarek w moim telefonie pokazywał godzinę szóstą rano.. Tak nie mogłam spać. Co roku w moje urodziny miałam kłopoty ze spaniem, zawsze wtedy wstawałam jako pierwsza w domu i budziłam wszystkich. Jednak w tym roku było inaczej.. byłam sama w sensie był Ares, ale nie chciałam go budzić. Chciałam pobyć sama ze sobą. Kąpiel była przyjemna.. nałożyłam sobie nawet maseczkę na twarz i leżałam w wodzie. W tle leciała moja ulubiona playlista z różnymi piosenkami, a ja zaczynałam odpowiadać na wiadomości z życzeniami. Śmieszyło mnie to, że większość tych osób odzywała się do mnie właśnie tylko w tym dniu.. ewentualnie gdy czegoś potrzebowali. Jednak miałam to gdzieś.. nie byli oni dla mnie jacyś ważni. Ci najważniejsi zawsze o mnie pamiętali i byli blisko.

Tego dnia chciałam tylko spędzić wspólnie czas razem, ale wiedziałam, że oni coś planują. Tylko nie miałam pojęcia co.. nie do końca miałam siłę na jakieś imprezy w klubie czy domówki, ale jak się dłużej zastanowić to najważniejsze żeby oni byli obok mnie, a reszta nie ma już znaczenia.

Kąpiel trwała dość długo, a ja obiecałam sobie, że ten dzień będzie ważny, że nic mi go nie zepsuję. Jednak nawet pogoda nie chciała współpracować bo od samego rana okropnie padał deszcze.. jedynie co to wiedziałam, że moi bliscy nie zorganizowali nic w plenerze bo pogoda na to nie pozwalała.

Stałam przed lustrem kończąc swój makijaż bo tego dnia ja też chciałam wyglądać idealnie.. w tle leciała piosenka " Buona Sera " od Mauro, a ja nuciłam ją pod nosem.

~ In the moonlight after midnight Baby I like your style Time is right for any kind of dance Sexy poser hold me closer. Love me for a while I'm in the mood for my kind of romance ~

Ostatni raz pociągnęłam tuszem po moich gęstych i długich rzęsach i wtedy usłyszałam jak ktoś wsuwa coś pod drzwi łazienki. Zerknęłam kątem oka i dojrzałam malutką kopertę.. podeszłam bliżej I podniosłam ją obracając biały papierek przez palce. Była ona zamknięta woskowym czerwonym serduszkiem.. delikatnie ją otworzyłam, a w środku znalazłam liścik. Sięgnęłam po niego otwierając złożoną karteczkę.

Pismo było staranne jak zawsze.. wyglądało idealnie już wiedziałam kto był autorem liściku. Zerknęłam na jego treść i powoli zaczęłam czytać ją w swoich myślach.

~  Dzień dobry Kwiatuszku. Dziś twoje osiemnaste urodziny. Z tego powodu cały dzień jestem tylko twój, nie odstąpię cię na krok i umilę Ci każdą chwilę. Czekam na ciebie w kuchni.
                                   Twój Ares   ~

Uśmiechnęłam się.. czytając treść uśmiechałam się sama do siebie przez cały ten czas. Chwyciłam jeszcze szybko flakonik z moimi ulubionymi perfumami użyłam go i z łazienki wyszłam szybkim krokiem. Byłam podekscytowana tym co wymyślił dla mnie mój narzeczony. Chociaż nazywanie go tak było dla mnie totalną nowością.. cieszyłam się, że te słowa padają z moich ust i w moich myślach.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKITahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon