21. Adrenalina

3.8K 102 12
                                    

Trzy... dwa... jeden... START

Ruszyliśmy, nie znałam toru, nie wiedziałam dokąd prowadzi ani przez co. Ares ruszył z piskiem opon, a ja trzymałam się bocznych drzwi żeby mieć lepszą asekuracje. Auto szybko nabierało prędkości.
A ja obserwowałam chłopaka.. był zrelaksowany, tym razem obiema dłońmi trzymał kierownicę, biegi zmieniał płynnie.. nie było widać w nim ani grama stresu. Ja za to dostrzegałam, jak jego duże brązowe oczy się świecą, to wszystko sprawiało mu radość.. i to bardzo dużą. Jechaliśmy bardzo szybko, na każdym zakręcie, lekko mną zarzucało.. mimo, że miałam zapięte pasy to, to odczuwałam.

Czułam jak i we mnie rośnie adrenalina oraz ekscytacja.. starałam się to ukryć, ale mimo wszystko dało się to zauważyć.

— Podoba Ci się?  – zapytałam nagle chłopak

— Szczerze ?

— Tak, inaczej bym nie pytałam

— Jest mega.. Już dawno nie czułam tylu emocji.. – odpowiedziałam podekscytowana

— Cieszę się, obiecuje, że to nie będzie tylko ten jedyny raz – powiedział I odwrócił głowę w moja stronę na krótka chwilę, na znak, że mówi szczerze

— Obiecujesz ? – zapytałam

— Nie rzucam słów na wiatr kwiatuszku – powiedział, a ja ponownie przewróciłam tymi swoimi cholernymi oczami

— Koniec ostrzeżeń Vic

— Nie, nie, nie. Nic przecież nie zrobiłam

— Ty już dobrze wiesz, że jest inaczej. Wygramy ten wyścig, a moją nagrodą.. będą twoje usta – powiedział zadowolony z siebie

— Chyba śnisz – powiedziałam oburzona i wystawiłam w jego stronę środkowy palec

— Jaka ty nie miła – powiedział sarkastycznie

Odwróciłam głowę ponownie w stronę bocznej szyby, obserwowałam jak sprawnie wymijał kolejne samochody, jechało około pięćdziesiąt aut, a my byliśmy gdzieś pośrodku.. nie widziałam zbytnio szans na to byśmy wygrali. Więc z jednej strony mnie to pocieszało, bo to oznaczało, że nie będę musiała odbywać kary.
Droga prowadziła przez lasy, była bardzo kręta, ale dla niego żaden zakręt nie był wyzwaniem, prowadził tak jakby robił to od zawsze.. idealnie redukował każdy bieg, wiedział kiedy zahamować i jak wejść w zakręt żeby z niego nie wypaść. Wbrew prędkości i całego miotania, czułam się pewnie i bezpiecznie. Ares był skupiony tylko na drodze, odwróciłam głowę w jego stronę I wtedy poczułam jak raptownie zahamował autem, wszędzie było słychać pisk opon. Po chwili rozległ się huk, jakieś pół kilometra od nas zderzyły się cztery auta. Nie ukrywam.. spanikowałam, Ares od razu ruszył autem i je wiminął.

— Co ty robisz ? Trzeba im pomóc, zobaczyć czy nic się im nie stało – powiedziałam szybko

— Za chwilę będzie tutaj pomoc, stali jakiś kilometr stąd. Jeśli tutaj zostaniemy grozi nam więcej niebezpieczeństwa niż sądzisz.

— Kurwa, Ares zatrzymaj się, ja wysiadam – chłopak nie zatrzymał się, a ja już odpiełam pasy

— Vic, nie denerwuj mniej i się zapnij – powiedział wkurzony

— Zatrzymaj się, albo wyskoczę – powiedziałam i złapałam za klamkę od drzwi

— Nie zrobisz tego, nawet się nie waż – powiedział

— Nie bądź taki pewny – powiedziałam i zaciągnęłam hamulec ręczny, a auto zahamowało, ja w tym czasie otworzyłam drzwi i wyszłam.

— Kurwa, Vic wracaj – krzyczał za mną

Ja się nie odwróciłam, biegłam w stronę wypadku. Widziałam dziewczynę w aucie, która wyglądała na nieprzytomną. Podbiegłam szybko do auta, zaczęłam szarpać za drzwi, ale one nawet nie drgneły. Pukałam do niej przez boczna szybę.. dziewczyna nie reagowała. Jej twarz była pokryta krwią. Panikowałam, nie wiedziałam co zrobić. Tony z Liv minęli mnie autem.. nie zatrzymali się, pewnie z tego samego powodu co nie chciał zatrzymać się Ares.
Tylko, że ja nie potrafiłam tak po prostu odjechać, reszta osób wysiadła z aut, ale ta dziewczyna wciąż leżała w nim nie przytomna.

— Cholera Vic! Odsuń się! – krzyknął Ares

Stałam tam jak zahipnotyzowana, nie wiedziałam co mam robić, nie docierały do mnie żadne słowa. W końcu poczułam jak chłopak złapał mnie mocno w pasie i podniósł do góry.. Po czym zaniósł mnie do auta I sam wrócił się pomóc tamtej dziewczynie. Ja wciąż wpatrywałam się w ich stronę, widziałam jak Aresowi udaje się w końcu otworzyć drzwi.. jak wyciąga delikatnie dziewczynę z auta I niesie ja w moja stronę.

— Otwórz tylnie drzwi – powiedział ale do mnie nie dotarło

— Victoria, otwórz te drzwi – to podziałało, gdy powiedział moje imię wyrwało mnie to z letargu.

Szybko wstałam I otworzyłam tylnie drzwi, chłopak delikatnie odłożył nieznajomą dziewczynę na tylne siedzenia, ułożył ją w bezpiecznej pozycji i sam zasiadł na miejscu kierowcy.

— Będzie cię to dużo kosztować – powiedział I ruszył w stronę szpitala

— Ona w ogóle oddycha ? – zapytałam, nie zwracając uwagi na to co powiedział przed chwilą

— Tak, obserwuj ją tylko co jakiś czas – odpowiedział

Podczas naszej drogi do szpitala nie odezwałam się ani słowem, on też tego nie zrobił. Monitorowałam co jakiś czas stan dziewczyny.. nie zmieniał się, nie pogarszał ani też nie polepszał. Wciąż była nieprzytomna.. kojarzyłam już trasę, którą jechaliśmy.. wiedziałam, że do szpitala zostało jakieś dwadzieścia minut. Tylko nie wiedziałam co będzie gdy dojedziemy już na miejsce, co powiedzieć, jak sobie z tym poradzę.
Przez to wszystko zaczęłam maltretować swoją dolną wargę.. gryzłam ją tak mocno aż zaczęła mi lecieć krew.. . Wtedy poczułam jego ciepłą dłoń, która objęła moja zimną.

— Wszystko będzie dobrze – powiedział spokojnym głosem

Nie odezwałam się, ale też nie zabrałam swojej dłoni. Dzięki temu gestowi poczułam się troszkę lepiej.. bezpieczniej. Kolejne minuty upływały nam w ciszy.. a mi ten czas zaczął się wydłużać mimo, że byliśmy co raz bliżej ja miałam wrażenie, że się cofamy. Tak bardzo chciałam być już pod tym szpitalem.. chciałam by ktoś nam pomógł.. by ktoś pomógł jej. Kolejne pięć minut.. i w końcu dojrzałam światełko w tunelu, zauważyłam zjazd prowadzący do szpitala.

Ares szybko podjechał na parking, zaparkował i wysiadł.

— Zamknij auto I przyjdź – rzucił w moja stronę, a ja skinęłam głową

Po tym wziął dziewczynę na ręce i ruszył do głównych drzwi wejściowych. Ja w tym czasie wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki I wysiadłam z auta, po czym je zamknęłam i również ruszyłam w stronę głównych drzwi. Gdy dotarłam Ares był już sam, dziewczyny nigdzie nie było.. jego biała koszulka była ubrudzona od krwi nieznajomej. To nie przeszkadzało mi w niczym.. ja po prostu potrzebowałam się przytulić. Nie myślałam o niczym, podeszłam do niego i po prostu wcisnęłam głowę w jego tors. Czułam jak się spiął, ale mnie nie odrzucił.. w tamtym momencie zaczęłam płakać, łza za łzą spływały mi po polikach, nie wiedziałam dlaczego bo w sumie nic takiego się nie stało.. ale dałam im upust pozwoliłam na to by leciały.

— Już dobrze.. cicho już wszystko dobrze – powiedział chłopak i objął mnie jedna ręką mocno.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now