71. Chłopiec czy dziewczynka?

2.1K 84 22
                                    

                 Six months later

Ostatnie pół roku minęło mi szybciej niż bym przypuszczała, ale to dobrze. Aktualnie skończyłam szkołę z bardzo dobrymi wynikami z egzaminów, Liv wraz z Tonym przeprowadzają się z nami do Barcelony. Nie namawialiśmy ich sami stwierdzili, że może to dobry pomysł aby zacząć żyć tylko własnym życiem. Kupili dom blisko nas więc wciąż będziemy się mieli na wyłączność. Moja choroba chwilowo nie postępuje na przód z czego bardzo się cieszę, dzięki lekom udało się zahamować proces powikłań. Z naszym znajomym lekarzem uzgodniliśmy, że po porodzie dostanę nowy szpik dzięki któremu będzie istniała szansa pełnego powrotu do zdrowia. Wiadomo to też potrwa, ale jestem dobrej myśli. Ares wraz z moją pomocą urządził nam piękny dom, ja zaplanowałam wnętrza, a on pododawał coś od siebie. Jedyne co urządził sam był nasz ogród, pierw aranżacją miałam się zająć ja, ale po dłuższych rozmowach doszliśmy do wniosku, że będzie to dla mnie niespodzianka. Miałam nadzieję, że już wszystko się poukłada. Studia musiałam przełożyć na przyszły rok, kiedy nasze maleństwo będzie już trochę większe, ale obiecałam sobie, że na pewno nie odpuszczę wymarzonej pracy. A przy Aresie miałam dużo wsparcia i miłości więc byłam pewna, że w niczym nie będę sama.

Dzisiaj wybieraliśmy się na kolejne USG, aby poznać płeć dziecka bo gdy byliśmy dwa miesiące temu i w sumie miesiąc temu też, to nasze maleństwo pokazało nam tyłek i nie raczyło się obrócić żebyśmy w końcu wiedzieli czy będzie to chłopiec czy dziewczynka. Od rana chodziłam podekscytowana, Aresa uratował Tony, który potrzebował jego pomocy, więc mieliśmy się dopiero spotkać przed wyjściem do ginekologa. Ja za to miałam nadmiar energii, ale musiałam wszystko robić ostrożnie jednak wciąż miałam być w ruchu dla zdrowia swojego i dziecka, tak więc nasze psy korzystały na tym podwójnie bo miały codziennie spacerki w różne miejsca. Dzisiaj również już zaliczyłam z nimi spacer, a aktualnie kończyłam robić pranie i obiad, wizytę mieliśmy umówioną na godzinę piętnastą, a dochodziła dopiero dwunasta.

— Boże ile jeszcze? — rozmawiałam już sama ze sobą z tych nudów.

Moje kubki smakowe również się pozmieniały, przez chwilę mam ochotę na pizze, a gdy ją już dostanę to jest mi nie dobrze i spędzam kolejne trzydzieści minut nad deską klozetową wymiotując i modląc się o to aby Mc Donald mi się nie przejadł i z nim tak nie było, bo chyba dostałabym na głowę. Dostałam sms-a więc zerknęłam na swój telefon I od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

Liv:

— Jak tam czują się moje dziewczyny?

Vic:

— Skąd masz pewność, że to dziewczynka? A po za tym to dobrze.

Liv:

— Bo zabrała Ci część urody :D.

Vic:

— Ale ty miła, pomocna jak zawsze.

Liv:

— Polecam się na przyszłość. Dzisiaj w końcu się dowiem czy wygrałam zakład z Tonym, mam nadzieję, że ta kruszynka w twoim brzuszku, nie ma zamiaru pokrzyżować mi planów na zdobycie dodatkowej kasy.

Na samą treść wiadomości nie sposób było się nie uśmiechnąć, kochałam Liv I jej poczucie humoru i cieszyłam się, że to ona ma zostać z czasem matką chrzestną naszego dziecka oczywiście wraz z Tonym, który miał być ojcem chrzestnym.

Vic:

— Serio założyłaś się o płeć mojego dziecka?

Liv:

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now