20. Nocny Wyścig

4.3K 97 38
                                    

Tydzień w szpitalu minął mi dość szybko. Liv przychodziła codziennie rano i siedziała do końca odwiedzin, mój ojciec był u mnie w sumie trzy razy, tłumacząc się tym, że ma pełno roboty, dlatego nie może tak często siedzieć ze mną w szpitalu. Teoretycznie mogłam wyjść już dwa dni temu, ale lekarz grzecznie i z kulturą napomniał, że mogłabym zostać dla pewności przez ten cały tydzień, zgodziłam się bo i tak nie miałam zbytnio żadnych planów.

Nie wiedziałam też co będzie po wyjściu ze szpitala. Z Aresem nie miałam kontaktu odkąd napisał mi ostatniego SMS-a, że wyjeżdża.

Dzisiaj był mój ostatni dzień pobytu, po południu miała odebrać mnie moja przyjaciółka, bo ojciec wyjechał w delegacje.. w co jakoś ciężko mi się wierzyło, ale nie miałam sił ani zamiaru drążyć tego tematu. Nawet było mi to na rękę, że zostanę sama w domu, chociaż Liv upierała się przy tym, że zostanie na noc bo musi mi o czym opowiedzieć. Mimo wszystko nie dałam jej jeszcze całkowitej odpowiedzi czy się zgadzam, ale coś mi podpowiadało, że ona miała to gdzieś. Taka już była, moja, cudowna i jedyna w swoim rodzaju Liv.

- Dzień dobry Victorio - damski głos wyrwał mnie z letargu

Odwróciłam głowę w stronę drzwi wejściowych, w których stała dość młoda dziewczyna, na oko miała jakieś dwadzieścia lat. Dziwiło mnie to jak się ze mną przywitała i skąd mnie znała, nie była pielęgniarką, była ubrana dość odważnie, miała na sobie dość skąpą sukienkę w kolorze bieli, co podkreślało jej atuty, jej długie nogi zdobiły białe adidasy, a na nosie widniały przeciwsłoneczne okulary.

- Znamy się? - zapytałam spokojnym głosem

- Cóż.. my nie. Jednak mamy jednego wspólnego znajomego

- Nie rozumiem - powiedziałam lekko zmieszana

- Aresa już poznałaś przecież - powiedziała nieznajoma

- A ty to kto ?

- Przepraszam, gdzie moje maniery jestem Rebeka Manow, nie wspominał o mnie ? - mówiła pewnie dziewczyna

- Jakoś nie było chyba o czym - rzuciłam lekko poirytowana w jej stronę

- Widzę, że masz dość wyszczekaną buźkę.. stąd to jego zainteresowanie tobą. - powiedziała z cynizmem w głosie

- Wciąż nie wiem po co tu przyszłaś, ani kim jesteś.. Więc jeśli chcesz coś powiedzieć to do sedna bo nie mam całego dnia - rzuciłam w jej stronę, a mój głos był pewny, mimo, że w środku nie do końca tak się czułam

- Widzisz skarbie - powiedziała I podeszła w moja stronę

- Ares dzień po tym jak odebrał od ciebie ten cholerny telefon, stwierdził, że chce zerwać. Sądziłam, że to chwilowe, że po kilku dniach mu przejdzie i jak zwykle wróci do mnie z podkulonym ogonem. No ale cóż, musiałaś mu ładnie zawrócić w głowie, skoro kazał mi się wynosić z jego życia na dobre. - mówiła pewnie siebie i z wielkim wyrzutem

- Nie wiem o co ci chodzi, ale ja nie mam z nim nic wspólnego, fakt mieliśmy jakiś tam mały kontakt, ale nic więcej. A teraz i tak wyjechał więc go nie mamy.

- Wyjechał? Cóż, tobie chociaż to powiedział, mi kazał się nie interesować - po tych słowach wyszła z mojego pokoju

Nie zdarzyłam nawet zagłębić się we własnych myślach.. nie miałam czasu na przemyślenia bo próg sali szpitalnej ponownie został przekroczony. Tyle, że tym razem dojrzałam znajome mi blond włosy i ten promienny uśmiech, którym potrafiła zarażać wszystkich wokół.

- Hej misia! Kto to był? - zapytała Liv

- Wiesz co nie wiem, jakąś dziwna dziewczyna, ale chyba tylko pomyliła sale. - powiedziałam, nie chciałam jej martwić, więc wolałam to zataić.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now