1. I was here all along

3K 205 22
                                    

- Panie Jeon, za pięć minut dojedziemy do celu.


Mężczyzna spojrzał jedynie przez małą wnękę, która dzieliła jego i kierowcę i skinął głową, w duchu modląc się o to, aby spotkanie się lekko opóźniło. Nienawidził być spóźnionym na niemalże jakąkolwiek okazję - nawet na zwykłe wyjście do kina przychodził godzinę wcześniej, kręcąc się w pobliżu i zostawał na wszystkie reklamy bez wyjątku. Miał coś w rodzaju bzika na tym punkcie, równocześnie upominając również innych o tym, ale dzisiaj było inaczej.

Dzisiaj miało się wszystko zmienić.

Przełknął nerwowo ślinę, poprawiając swój rolex na nadgarstku i odchrząknął, widząc początek hotelu La Plage w centrum Seulu. Z ciekawością uniósł swoją brew, spoglądając na podświetlony napis i w duchu prychnął.

Dlaczego tak bardzo starają się naśladować wszystko co nie ich? Co drugi butik to włoski, a co trzecia restauracja musi zawierać w menu Paellę. Nawet połowy tych nazw nie umieją wypowiedzieć, a nagle są ekspertami w sprawie tego, czy istnieje różnica pomiędzy smakiem czekolady z Ameryki a Australii, czy wino z Turynu faktycznie ma w sobie więcej goryczy i kwasku niż to z Katanii. Nie wspominając już o kolumnach, które były bazowane na tych greckich, pierząc się jak dumny paw, że i my posiadamy swoje koloseum.

Jeongguk pamiętał jeszcze doskonale przed wyjazdem do Europy Koreę. Przynajmniej jakąś małą jej szczyptę, jeszcze nie zaatakowaną cudzymi akcentami tradycji i sztuki. Nie zrozumcie go źle, wcale nie miał nic do zapożyczania kultury z innych kontynentów i państw, ale przyjeżdżając do Korei po paru latach studiów spodziewał się chociażby zobaczyć jedną knajpkę z ramenem po drodze, może hanok czy dwa. Teraz miał zwyczajnie wrażenie, jakby wcale nie wyleciał dzisiejszego ranka z Europy Środkowej, a po prostu zrobił gwałtowny skręt o sto osiemdziesiąt stopni i wrócił skąd miał zamiar się wynieść.

Dlatego może powziął sobie za cel, aby razem z ojcem stworzyć nową kolekcję inspirowaną na tradycyjnych hanbokach. Tęsknił za domem, prawdziwym domem, a tutaj nic nie wydawało mu się znajome. Miał wrażenie, że odwracając się na prawo widział Japonię, a zaledwie rzut beretem był sklep ze szwajcarskimi zegarkami. Zero Korei w Korei.

Jego zamyślenia wyrwało chrząknięcie z pierwszej strony samochodu i zanim się obejrzał, drzwi stanęły otworem. Spojrzał prędko na lokaja, który otworzył mu je, kłaniając się nisko. Prędko rzucił mu tylko słowa na przywitanie, zanim powędrował do tylnego wyjścia, z dala od paparazzi i śmietanki towarzyskiej. Jeszcze tyle brakowało, aby ktoś go zaczepił i zaproponował rozmowę, kiedy miał ważniejsze sprawy na głowie. Nie miał zamiaru udawać, że jest wielce zadowolony, że widzi znajome twarze ludzi, dla których bardziej liczyły się numerki na koncie niż to, co leży troszkę dalej, już nie na wyciągnięcie ich ręki.

Pobiegł lekkim sprintem do środka, przemykając przez pomieszczenie służbowe do głównej części holu, gdzie było zdecydowanie mniej ludzi. Na końcu korytarza, tuż koło ogromnego kaktusa, w luźno postawionej w kącie kanapie siedział jego ojciec, który na jego widok wstał pospiesznie i skierował się w jego kierunku.

- Każesz na siebie czekać - usłyszał jego głęboki głos.- To bardzo nieuprzejme z twojej strony.

- Przepraszam, ojcze - ukłonił się najgłębiej jak potrafił. Był lekko zdenerwowany, ale zapach jego ojca, alfy o zapachu migdałów i mchu nieco go uspokoił.- Ledwo co wyjechałem z lotniska.

Jego ojciec bez słowa skierował się w stronę drzwi, które otworzyły się powoli, ujawniając ludzi na parkiecie, przy stolikach i na balkonach. Sala była pięknie przystrojona i byłą chyba jedyną rzeczą, która spodobała się Jeonowi dzisiejszego wieczoru. Z zadowoleniem spojrzał na dwie wstęgi nas każdym wyjściem na balkon w kolorze niebieskiego i czerwieni.

All The Best For You | Taekook [omegaverse]Where stories live. Discover now