16. You're close to me

2K 176 67
                                    

Każda godzina dobijała go coraz bardziej.

Każda minuta wywoływała nowe dreszcze wzdłuż jego ciała, aż po same koniuszki palców.

Każda sekunda zmieniała się w niekończącą się katorgę, kiedy musiał wdychać powietrze w bolącą pierś.

Ciemnowłosy otworzył oczy, wpatrując się w sufit swojej sypialni, po czym zerknął kątem oka na miejsce koło siebie.

Puste.

Jeongguk nie przyszedł.

Taehyung westchnął, trzymając telefon w lewej dłoni, z włączonym kontaktem Jennie, aby odwołać jutrzejsze spotkanie. Wiedział, że dał Gukowi czas do północy, ale nie znosił tego, jak ciągle czas mu się dłużył. Chciał jednak dać młodszemu wystarczająco dużo czas, aby przemyślał wszystko, bo nie mogli tak dalej funkcjonować.

Kim nie mógł być mężem Jeongguka, jeśli ten umawiał się z inną alfą. Jeśli to miało między nimi zadziałać, musieli poświęcić jak najwięcej SOBIE nawzajem, a nie jeszcze innym osobom. Taehyung się starał - udowodnił mu, że jest przy Jeonie, kiedy ten tego potrzebuje. Starał się zrobić wszystko, aby być jak najmilszym, najwyrozumialszym i najbardziej troskliwym jak tylko się dało... wszystko po nic.

Bo koniec końców nadchodziła północ, a omega się nie pojawiała.

Wybrała Luo Yeoxina.

Mężczyzna odrzucił telefon na komodę, dając sobie jeszcze góra piętnaście minut. Skulił się boku swojego łóżka, na swojej połowie, bo jego bzdurna głowa wymyśliła już sobie, że ta po lewej należy już do kogoś innego i zamknął oczy. Niby wiedział, że to  się wydarzy, bo Jeongguk nie raz, nie dwa mówił mu, że mu na nim nie zależny. Przynajmniej nie tak, jak Tae by tego chciał.

Wymagał od młodszego właściwie odejścia od swojego obecnego chłopaka, aby mógł wyjść za mąż za mężczyznę, którego nienawidził, który go zostawił dziesięć lat temu, który wywrócił jego życie do góry nogami. Po co miał rujnować to wszystko dla Kima, skoro jego życie było idealne?

Taehyung chciał tego, co najlepsze dla Jeona. Nawet jeśli oznaczałoby to zostawienie go po raz drugi.

W głowie układał sobie już plan swoich następnych dni. Nie wiedział czy byłby w stanie zostawić w Korei. Przyjechał tutaj wyłącznie dla Jeongguka, choć mu tego nigdy nie powiedział. Młodszy nie miał pojęcia, jak długo ich ślub był już planowany, ale Tae nie mógł mu jeszcze nic powiedzieć. Mimo że chciał, musiał być pewien Jeongguka, pewien czasu i okoliczności, które by mu na to pozwoliły. Jego życie leżało na linii.

Może powinien wrócić do Nowej Zelandii? Ich firma ma też tam siedzibę. Może wyglądałoby to jakby Kim był tchórzem - uciekł od mediów i samego Jeona, ale taka była prawda. Jeśli chodzi o swoje uczucia, Tae był największym tchórzem na świecie. Emocje go przerażały, bo pamiętał co zrobiły z nim ostatnim razem. Zrobiły z niego potwora.

Taehyung westchnął, połykając gorzkie uczucie w swoim gardle, kiedy usłyszał drobne, delikatne kliknięcie - jego zegar przeskoczył idealnie na godzinę 00:00.

Kim czuł okropny ból w piersi, kiedy zacisnął swoje oczy. Ludzie zawsze mówią, że nadzieja umiera ostatnia, choć mu się wydawało, że to ona umarła jako pierwsza dla niego. A jednak...

Szatyn zmarszczył brwi, czując zmianę w powietrzu, po czym zesztywniał, czując jak materac ugina się lekko. Wydawało mu się, że to tylko iluzja, póki nie poczuł ciepła drugiego ciała, które ułożyło się tuż za nim.

Jeongguk z szybko bijącym sercem i dużymi, lśniącymi oczami, położył jedną z dłoni na pas Kima, zastanawiając się czy ten śpi. Przez dobre parę godzin bił się z myślami, ze strachem i tysiącami scenariuszy w jego głowie. Wiedział jedno - teraz kiedy dostał od Taehyunga kawałek tego cholernego ciasta, którym miało być ich wspólne życie, poczuł coraz to większy głód...i chciał go całego.

All The Best For You | Taekook [omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz