6. Give me a day or two

2K 200 78
                                    

Chłopiec biegł przez tłum ludzi, których było ogrom, co było sporym zaskoczeniem. Żył na osiedlu, które było silnie zabezpieczone, a co się z tym wiązało - niewiele ludzi tędy przejeżdżało. Jakież było jego zdziwienie, kiedy dostrzegł zwykłych kierowców, którzy decydowali się zjechać na pobocze niedaleko jego domu, aby popatrzeć na coś, co się wydarzyło, a na pewno nie było to nic dobrego. Chłopak mógł bez problemu domyśleć się, że stało się coś poważnego po tym jak zobaczył radiowozy policji i dwie karetki.

Od razu wybiegł przed dom, biegnąc chodnikiem w stronę taśm policyjnych. Kiedy podbiegł na skraj małego boru, gdzie często bawił się z Kimem jako dzieci. Jeszcze zanim ich rodzice zdążyli się znielubić, ale nie wiedział nigdy z jakiego to było powodu. Jego i Taehyunga to nie interesowało. Tak długo jak oni lubili siebie nawzajem, tak długo nic nie miało dla nich znaczenia.

Młoda omega dostrzegła swoją rodzicielkę, która stała przy krawędzi drogi, rozmawiając z policją. Wyglądała na szczególnie poruszoną, rozglądając się dookoła, jakby kogoś oczekiwała. Wtedy jej spojrzenie wylądowało na tym Jeona. Zaskoczona kobieta sapnęła, podbiegając do syna.

- Mamo, co się stało?

- Gukkie! Idź  do domu - ponagliła go, popychając w kierunku ich rezydencji, ale było za późno.

Młodszy ponad ramieniem kobiety dostrzegł kałużę jakieś dziwnej, czerwonej cieczy, która zdążyła wsiąknąć w chodnik. Nie było jej dużo, ale na tyle, aby wiedzieć, że coś się wydarzyło. Jeden z policjantów odsunął się na bok, i wtedy Jeongguk go zobaczył.

Taehyung.

Siedział pod drzewem, skulony w kłębek. Nie widział jego twarzy, bo zasłaniał boki swojej głowy rękoma, jakby próbował uciszyć głosy wokół niego. Obok niego klęczała Jennie, mówiąc coś do niego, na co chłopak ciągle kręcił głową, jakby próbował wyprzeć jej słowa ze swojej głowy.

Jeongguk momentalnie ruszył do przodu, ale został powstrzymywany przez ramię kobiety, która zaparła się nogami o chodnik i zatrzymała go w miejscu. Doskonale wiedziała co zobaczył jej syn. Wiedziała również o tym, że jej syn i potomek Kimów sekretnie się przyjaźnili. Doskonale wiedziała, że jej mąż nie popierałby przyjaźni swojego syna, jedynego potomka z alfą, której wataha była wrogo skierowana.

- Nie, Guk. Nic mu nie jest - wymamrotała, próbując odciągnąć go od tego całego zamieszania. Jej oczy skakały nerwowo po ludziach. Nie chciała, aby ktokolwiek widział, że jej syn ronił jakieś uczucia względem młodego Kima.

- Tam jest krew - wyszeptał chłopak.

- To nie jego - wyszeptała, odpychając go.- Synku...spokojnie.

Młodszy szybko zobaczył w tłumie kolejna znajomą osobę. Tata Tae.

Wyglądało na to, że dzwoni gdzieś gorączkowo, w rękach trzymał jakiś papier, który w tym momencie musiał być bardzo wygnieciony, biorąc pod uwagę jak bardzo starszy Kim wymachiwał nim w powietrzu. Wyglądał na szczerze przerażonego i to spowodowało, że sam Jeongguk poczuł jak strach go paraliżuje. Kiedy odsunął się, odblokowując widok na to, co było zanim, Guk poczuł jak żółć podchodzi mu do gardła.

Czarny, podłużny wór leżał na ziemi w pobliżu karetki.

- M-mamo...co się dzieje?

- Jisoo, zabierz go - usłyszał nad swoim ramieniem.- Proszę.

Chłopak nawet nie protestował. Pozwolił swojej starszej koleżance z sąsiedztwa zaciągnąć się w oddalone miejsce. Ostatnim co zobaczył był Taehyung podnoszący delikatnie głowę, aby spojrzeć na podchodzącego do niego tatę. Cała jego twarz była we krwi.

All The Best For You | Taekook [omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz