25. Future Kim here

2.7K 177 91
                                    

10 lat temu,

dzień przed atakiem


Taehyung czuł jak łzy cisną mu się do oczu, pozwalał im płynąć, ale nie wydał z siebie ani jednego odgłosu. Zazwyczaj tak robił, chowając się w swojej szafie, ale teraz nie płakał z powodów mniej lub bardziej oczywistych.

Spojrzał w dół, aby upewnić się, że śpiący w jego ramionach chłopak nadal ma zamknięte powieki i westchnął. Czasami nienawidził siebie za to, że nie potrafił powstrzymać głupich emocji, ale nic nie mógł na to poradzić. Mama zawsze mówiła, aby ich nie chował, ale groźnemu alfie z klanu Kimów nie przystawało płakać, szczególnie nad omegą, skoro mógł mieć każdą. Mógł mieć każdą, ale nigdy nie Jeongguka.

- Myślę, że Jennie będzie dla niego idealna - usłyszał w swojej głowie jeszcze niedawną rozmowę jego ojca z matką.- Przyjaźnią się, a w dodatku jest z naszego klanu. Zachowamy czystość krwi.

- Jakby cię tylko to interesowało, Soohwan - prychnęła, znając dobrze największy sekret Taehyunga.- A szczęście naszego dziecka?

- Co masz na myśli?

- Spytałeś się go w ogóle czy już kogoś lubi? - warknęła i było trzeba przyznać, jak na omegę miała odwagę robić tak w kierunku starszego Kima.- Cały czas siedzisz w tej pieprzonej pracowni i nic nie widzisz.

- Wiesz, że jesteśmy wiodącym klanem. Nikt nie jest silniejszy od Kimów, więc nie będzie problemu, aby Taehyung znalazł sobie kogoś od nas. Po co mu inni?

- Nie wierzę, że ojciec naopowiadał ci takich głupot - westchnęła wiedząc dobrze, że przyjęte stanowisko jej męża jest niemal kopią tego, co mówił mu kiedyś ojciec, a jemu dziadek.

- Podtrzymywanie tradycji to nie głupoty - oburzył się mężczyzna.- Nasi przodkowie walczyli o tą pozycję i musi uszanować ich poświęcenie.

- W zabijaniu innych klanów - przypomniała mu.

- Wrogich klanów, którzy sami nas atakowali. Wiesz jak są traktowani mieszańcy.

- Wow...

- Kochanie, nie to miałem na myśli - przerwał jej nagle, kiedy uświadomił sobie, co powiedział.

- Wiesz co? Nie musisz się uniżać i rozmawiać z mieszańcem. Nie każdy patrzy na cholerną czystość krwi, Soo!  Pławisz się tym, że twój, przepraszam, NASZ klan wytępił prawie połowę innych! Wiesz ile ich było? Jeon, Min, Cho, Ihn. Nie masz serca. Gdybym nie była w połowie Kim, pewnie nawet byś mnie nie chciał.

- Nie mów tak.

- Całe szczęście, że matka Tae była od Kimów. Pewnie później porzuciłbyś to dziecko!

Tak...tego dnia również Taehyung dostał potwierdzenie od pary, że kobieta nie była w prawdzie jego matką, a macochą. Nie lubił jednak używać wobec niej tego drugiego słowa, wydawało mu się za twarde i nieprzyjemne w wybrzmieniu. Nie mówiąc o tym, że jej odwaga, aby sprzeciwić się drugiemu alfie i opieka były na wagę złota, przez co była godna nazywania przez niego matką. Nie umniejszał swojej biologicznej matce, ale nie wiedział jaką kobietą była. Jedyne czego się później dowiedział od ojca to to, że on i jego pierwotna matka byli zmuszeni do ślubu, ale się zakochali.

Taehyung spojrzał smutno na wydęte usta Jeongguka i nawet nie zorientował się, kiedy z jego oczy przestały płynąć łzy. nie miał już czym płakać, a widok Jeona zawsze zapierał mu dech w piersiach, więc patrzył na niego bez przerwy, podziwiając okrągłą twarzyczkę i opadające na nią ciemne włosy.

All The Best For You | Taekook [omegaverse]Where stories live. Discover now