8. It kills me

1.9K 198 70
                                    

Jeongguk po raz ostatni spojrzał na siebie w lustrze, na swoje wypłowiałe, srebrne włosy i przełknął gulę w gardle. Nie miał pojęcia czemu był taki zestresowany. Miał wrażenie, że zaraz się popłacze, jeśli przejdzie przez drzwi do gabinetu. W rękach trzymał kubek z ciepłą kawą, którą Luo lubił najbardziej, ale nie potrafił zmusić się do przejścia przez drzwi, jak tylko usłyszał czyiś śmiech za drzwiami. Nie żeby Jeongguk szpiegował, ale chciał wiedzieć co się dzieje.

W jego głowie pojawił się obraz Taehyunga, który siedział na kanapie, pisząc coś na laptopie i później idąc do swojej pracowni i z powrotem na kanapę, gdzie mógł mieć oko na Jeongguka. Szczerze Guk nie robił prawie nic, kiedy Kim był w domu, choć podświadomie starał się jakoś zbliżyć do alfy, który stał się dziwnie chłodny w stosunku do niego i omega powinien się cieszyć, prawda?

Ale się nie cieszył.

Cały czas czuł ciężar w piersi, nie mógł spać, dopóki nie widział Taehyunga popołudniami. Zazwyczaj kręcił się w kuchni, siedział koło niego, grając w jakieś gry na telefonie lub zerkając mu przez ramię i obserwując to, co robi. Na ekranie pojawiały się kolejne modele, kolory, a młodszy obserwował je z wielkim zaangażowaniem.

- Co tak zaglądasz?

Jeongguk spojrzał na niego przestraszony, że zrobił coś nie tak, ale nie spotkał się z żadną nienawiścią, a z ciekawością. Jeongguk jedynie wzruszył ramionami, oddalając się. Miał wrażenie, że Kim będzie kazał mu się oddalić, ale się mylił. Zamiast tego przesunął się bardziej w róg kanapy, jakby dając Jeonowi do zrozumienia, że daje mu trochę miejsca, więc Guk to przyjął. Na jego szczęście usiadł dokładnie w miejscu gdzie wcześniej mężczyzna, otoczony jego kojących zapachem, głosem jego głosu...i Guk zasnął. Obudził się później w swoim łóżku, przykryty kocem i o mało nie dostał zawału, kiedy zorientował się, że szatyn tu był i mógł zobaczyć, że schował tu jego ubrania. Na szczęście o to nie zapytał. Dwa dni później również nie spytał. Pytanie nie padło po trzech dniach...

Więc Jeongguk nie oddał mu ubrań. Wręcz przeciwnie. Czasami udało mu się przemycić jakiś szalik Kima, apaszkę czy krawat (coś, czego miał bardzo dużo i łatwo można było to zgubić) i powoli dodawał do swojego łóżka. Niestety górka ubrań stawała się powoli widoczna, więc młodszy musiał upewnić się, że Tae jej nie zobaczy. Nie chciał oddawać mu szczerze tych ubrań. Pokochał spanie tam, bycie otoczonym ciepłem i zapachem cytrusów i drewna. Z czasem zaczął rozumieć, że zrobił sobie gniazdo z ubrań Taehyunga. Nie Luo, a Tae. Nie z ubrań jego faktycznego chłopaka, a fałszywego.

Wyrzucał jednak te myśli za każdym razem, bo z czasem zaczynał czuć się bezpieczniej w tym gnieździe niż w poprzednim, które teraz leżało niedaleko jego szafy, lekko zakurzone. Jeongguk nie czuł się z tym za dobrze, ale nie potrafił oprzeć się temu, jak przyjemne było przebywanie w pobliżu Taehyunga.

- Jeongguk!

Chłopak podskoczył nagle, o mało nie upuszczając kubka z kawą, kiedy zobaczył przed sobą uśmiechniętego Luo. Ten prawdopodobnie był w drodze, aby pójść po jakiś dokumenty, może z kimś się spotkać, bo na pewno nie wychodził tu po Jeona.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. To Shin - odparł, odsuwając się od drzwi, czym ujawnił smukłą Chinkę w jego wieku, która siedziała na biurku.

- Dzień dobry - przywitał się, patrząc jak kobieta zeskakuje z blatu, kiedy spostrzegła spojrzenie Jeongguka.

- Nie wiedziałam, że się znacie - odchrząknęła, nie witając się z nim.

- Emm...spotkaliśmy się kiedyś w Amsterdamie - odpowiedział Jeongguk, wyręczając Luo. Dopiero po chwili zrozumiał, że to mógł nie być najlepszy pomysł, bo brew starszego delikatnie drgnęła w geście poirytowania.- Studiowałem tam, a Yeoxin hyung kręcił film.

All The Best For You | Taekook [omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz