Rozdział 2

7.6K 328 283
                                    

Alex's P.O.V.

- Wiesz, czemu nie zbieram pokemonów? – pytam, wpychając do ust kolejną frytkę z ketchupem.

- To proste – odpowiada Maddie z ustami pełnymi nuggetsów. Przez chwilę gryzie kurczaka, po czym połyka go i popija colą. – Masz mnie.

- Zepsułaś tak piękną chwilę – wzdycham, rzucając w nią kulką ze zwiniętego paragonu. Uśmiecha się szyderczo i nachyla się nad stołem.

- Mam wrażenie, że ci chłopacy w boksie naprzeciwko się na nas gapią i coś do siebie szepczą z głupimi uśmieszkami. – Uśmiecham się pod nosem i chcę spojrzeć w tamtą stronę, ale dostaję w twarz. Delikatnie, ale jednak. – Nie patrz, bo ich spłoszysz.

- Myślisz do cholery, że jak bijesz po twarzy koleżankę, to ich nie spłoszysz? – syczę przez zęby, opierając się na łokciach naburmuszona. – Jesteś chora – dodaję.

- Wiem, ty też – odpowiada i wraca do nuggetsów.

Przez następne pół godziny zajadamy się świństwami. Wliczając w to oczywiście deser w postaci McFlurry'ów. Tak się dzieje, gdy dwie dziewczyny mają w jednym czasie okres. Serio! To jest nawet dosyć wygodne. Jednocześnie jesteśmy nie do zniesienia, jednocześnie jesteśmy głodne, jednocześnie jemy różne dziwne rzeczy. Nasze mamy nie muszą przeżywać tego podwójnie, zwłaszcza, że odwiedzamy się codziennie. Całe szczęście, że to jest już końcówka tych tortur! Prawdopodobnie jutro już będzie po wszystkim... To się nazywa synchronizacja macic!

Zaczynamy sprzątać śmieci i wrzucać je na dwie duże tace, gdy telefon Maddie wydobywa z siebie irytujący śmiech Nialla Horana. Serio, ja go nawet lubię. Ale cholera powiadomienie trwa jakieś dwie sekundy, a ona dostaje milion powiadomień dziennie.

Następne powiadomienie. I następne, następne.

- Wyłącz ten dźwięk, do chuja. – Ludzie zaczęli się już na nas dziwnie patrzeć. Można słuchać tego śmiechu, ale nie w restauracji, kilkadziesiąt razy pod rząd.

- Powiedziała ta, co ma śmiech Asha na powiadomienie – odgryza się, a ja mimowolnie się uśmiecham. Wygrała. Moje powiadomienie brzmi jak śmiech pięcioletniej dziewczynki.

Maddie wyłącza dźwięk w telefonie, ale on wciąż wibruje w jej dłoni. Marszczy brwi, gdy stara się przebrnąć przez powiadomienia. Obserwuję jej mimikę twarzy. Najpierw jest sfrustrowana, ale i zainteresowana. Powoli wyraz jej twarzy łagodnieje. Zaczyna się uśmiechać. I wybuch!

Zaczyna piszczeć i skakać na środku cholernego Maca! Ludzie myślą, że jesteśmy naprawdę psychiczne. Przeklinam pod nosem i jak najszybciej potrafię zbieram nasze rzeczy. Łapię ją za prawy nadgarstek i siłą wyciągam z lokalu. Przestało już padać, więc nie muszę rozkładać parasoli. Maddie wciąż nie potrafi się uspokoić, a po jej twarzy płyną łzy. Chyba szczęścia, bo cały czas się uśmiecha.

- Co to kurwa miało być? – pytam ostrzej niż zamierzałam. Dziewczyna w ogóle się tym jednak nie przejmuje. Wyciąga w moją stronę telefon. Dłoń drży jej, jakby co najmniej zobaczyła na żywo Horana.

Przyglądam się ekranowi. Zastanawiam się, co właściwie widzę.


5 Seconds of Summer i 1164 innych zaczęli Cię obserwować


Serce podchodzi mi do gardła. Patrzę na jej uradowaną twarz, a potem znów na nią. Nie dziwię się jej reakcji. Ona zawsze bardziej fangirlowała ode mnie. Nie była nawet tak podekscytowana, gdy udało jej się uzyskać follow od Nialla Horana. Wiem jak się czuję, bo kiedyś udało mi się zdobyć follow od Camerona Dallasa. Fajne uczucie, gdy idol cię zauważa. Okay, załapałam się na follow spree, ale się liczy!

- Nie wiem jak, ale Soski zrobili ci promo – oddaję jej telefon. – Brawo, w końcu masz więcej obserwatorów niż ja.

- Kurwa, ty ślepa kozo! – wrzeszczy na mnie, co mnie szczerze zaskakuje. – Patrz na powiadomienie niżej!

Znów biorę telefon w dłoń i tym razem widzę to, co pokazywała mi od początku. Prawie upuszczam skarb przyjaciółki. Zaczynam skakać i piszczeć. Nigdy nie miałam takiego napadu fangirlingu!


Meet Your Idols @MeetYourIdols @5SOS @calumisadove – kto na szóstego? #MeetYourIdols


- Udało nam się! – piszczę, a Maddie się zatrzymuje. Patrzy na mnie jak na idiotkę.

- Nam? – dopytuje. – Wezmę ze sobą Kimmie, tą moją kuzynkę z Londynu. Ona też jest w fandomie. A wiesz, to jednak rodzina. Przykro mi, Alex. – Widzę po jej minie, że jest poważna. Co do cholery?!

- Oh, okay – odpowiadam, wycofując się. Zaczynam drapać się po lewym nadgarstku. Skóra wokół tatuażu zaczęła mnie jakoś dziwnie swędzieć.

Patrzy na mnie spode łba. Przez chwilę patrzy na mnie z politowaniem. Do oczu cisną mi się łzy, ale przecież nie będę płakać. Przymykam oczy i aż podskakuję, gdy słyszę śmiech Ashtona. Spoglądam na telefon, który wibruje i śmieje się jak oszalały.


Michael Clifford i 745 innych zaczęli Cię obserwować


Pandicorn @calumisadove @MeetYourIdols na szóstego @goldenpsycho !! #MeetYourIdols


Pandicorn @calumisadove @goldenpsycho jesteś taka głupia XD


Podnoszę wzrok i wpatruję się w roześmianą twarz Maddie. Pokonujemy dzielącą nas odległość i wpadamy sobie w ramiona.

- Nienawidzę cię, mózgozjebie – szepczę drżącym głosem. Jak mogła mnie tak wkręcić?!

- Ja ciebie bardziej, pizdokleszczu – odpowiada.


***


- No i wychodzi na to, że wygrałyśmy – kończy Maddie, a ja wpatruję się to w twarz mamy, to w twarz mamy numer dwa.

- Dodatkowo... - zaczynam, ale przerywa mi rodzicielka przyjaciółki.

- Ile nas by to miało wynieść? – pyta, wymieniając z moją mamą porozumiewawcze spojrzenia. Spoglądam na Maddie.

Dziewczyna kontaktowała już się z organizatorami akcji i ustaliliśmy już większość szczegółów. Pozostało przekonać nasze mamy. Obie mamy po osiemnaście lat, ale jednak wciąż jesteśmy na ich utrzymaniu.

- Właściwie tylko jakieś kieszonkowe – odpowiada Maddie. – Jedzenie, nocleg, wszystko mamy zapewnione – dodaje.

- W takim razie jedźcie! – mówi moja mama z uśmiechem.

Patrzymy to na kobiety, to na siebie. Serio? Mija chwila, zanim to do nas dociera. Zaczynamy piszczeć i skakać jak głupie. Nasze marzenie się spełni. Poznamy cały zespół! Mam nadzieję, że dam radę uspokoić emocje, żeby nie wyjść na psychopatyczną fankę. Chociaż ja, bo wiem, że Maddie się to nie uda.

Jutro z samego rana wpadam do Maddie, aby pomóc jej się spakować. Później ona przychodzi do mnie w tym samym celu. W niedzielę o dziesiątej rano wyruszamy w cudowny, trzydziestosiedmiogodzinny lot z przesiadką w Oslo i Bangkoku. W Sydney mamy wylądować we wtorek o siódmej rano tamtejszego czasu. Razem z zespołem mamy zamieszkać w wynajętej przez samych chłopaków posiadłości z basenem, z dala od gapiów i fotoreporterów. W dzień przylotu mamy się z nimi tylko przywitać, a nasze dwa tygodnie zacznie się w środę. Oddychaj Alex, oddychaj.


_____________________________

Rozdział może jeszcze nie za ciekawy, ale obiecuję, że już w następnym będzie lepiej!

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now