Rozdział 46

4.3K 228 85
                                    

Maddie's P.O.V.

Kolejny poniedziałek – tyle, że dwa tygodnie później. Okazało się, że przeziębienie Alex nie było tylko przeziębieniem. Ostre zapalenie oskrzeli, dwutygodniowe zwolnienie ze szkoły i ciągłe leki. Przez cały ten czas starałam się jak najwięcej dotrzymać jej towarzystwa i pomóc w ogarnięciu mieszkania, czy zakupach.

Muszę przyznać – to był okropnie ciężki czas. Moja najlepsza przyjaciółka leżała ledwie żywa przez większość czasu. Gdy byłam w szkole, zwykle spała; spędzałyśmy ze sobą kilka godzin i około dziesiątej znów kładła się spać. Do tego przez pierwszy tydzień była podłamana kłótnią z Mathiasem, który niestety w zeszłą niedzielę wybłagał wybaczenie. A już liczyłam na to, że przejrzała na oczy...

Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że straciłyśmy pracę. Obie... I to po miesiącu pracy. Okazało się, że awaria nie była awarią, a dokładną kontrolą całego ośrodka. Szybko stwierdzono jakieś nieprawidłowości i nakazano zamknięcie ogrodu zoologicznego. Z tego, co mi wiadomo, zwierzaki zostaną przeniesione już wkrótce do innych zoo na całym świecie. Naprawdę będzie mi brakować opiekowania się niedźwiadkami i tej cudnej atmosfery.

Mimo to, nie jesteśmy tym aż tak załamane. Pracowałyśmy, żeby spróbować trochę dorosłego życia. Moja mama powiedziała, że nic się nie stało i przynajmniej mam więcej czasu na naukę do egzaminów i testu na prawo jazdy. Za to Alex dostaje od mamy więcej pieniędzy, niż wcześniej obie zakładały, więc da sobie radę. Obie postanowiłyśmy, że raczej nie będziemy szukać nowego miejsca pracy aż do ukończenia szkoły.

- Nienawidzę poniedziałków – jęczy Alex, zatrzaskując szafkę, z której wyjęła skórzaną kurtkę. Słyszę to już dzisiaj setny raz. W sumie nie ma się co jej dziwić, w końcu napisała dzisiaj chyba cztery zaległe prace, a jutro czeka ją kolejna tura nadrabiania zaległości.

- Nie jest tak źle, miśku – odpowiadam, starając się włożyć do plecaka kartkę z notatką z biologii tak, aby za bardzo się nie pogięła. – Pomyśl, że jeszcze tylko cztery dni i mamy weekend.

- Ty to się już nie możesz doczekać, co nie? – pyta, a ja unoszę na nią wzrok. – Twój blond adorator przybywa – rzuca z głupim uśmiechem i omija mnie. Idę za nią, również nie mogąc powstrzymać uśmiechu. – Bez obrazy, ale nie pasuje do ciebie.

- Dzięki, wiedziałam, że można na ciebie liczyć – stwierdzam sarkastycznie. – Jeśli chcesz wiedzieć, ty i Mathias też do siebie nie pasujecie, bo ty jesteś super, a on jest dupkiem.

Alex wzdycha ciężko, przewracając oczami.

- Bardzo dobrze znam twoje zdanie, bo wyrażasz je jakoś dziesięć razy dziennie.

Wychodzimy ze szkoły i szybko przechodzimy na parking. Robi się coraz zimniej, więc chyba czas wymienić kurtkę na zimową. Witamy w Skandynawii, gdzie zima zaczyna się w połowie września...

Wsiadamy do samochodu mojej mamy, która zgodziła się po nas przyjechać. Dziś ma wolne od pracy, ale pewnie i tak by tego nie zrobiła, gdyby nie martwiła się, że Alex znów coś złapie. Troskliwa mama numer dwa mojej przyjaciółki...

- Zabukowałam wam bilety do Londynu na 11 stycznia. Na miejscu będziecie o szóstej rano, więc zdążycie na ten wasz koncert – informuje mama, ostrożnie wyprzedzając pierwszoklasistę jadącego na rowerze. – Zarezerwowałam wam też nocleg w schronisku na Ulriken na 9 stycznia, więc spokojnie się wyrobicie.

Te ferie będą naprawdę świetne. Najpierw nocleg w górach, później koncert chłopaków w Londynie, a później może zechcą przyjechać z nami do Bergen. Cudownie! Jeszcze gdyby tylko Mathias zniknął z życia Alex, to byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie.


***


Wyczekiwałam środy od poniedziałkowego wieczoru, ponieważ mama oznajmiła mi, że nie idę do szkoły. Który uczeń nie kocha takich dni?

Rano miałam wizytę u dentysty, która skończyła się bezboleśnie, bo ponoć wszystkie zęby mam zdrowe. Później udało mi się dostać do swojej ulubionej fryzjerki, więc cztery godziny spędziłam na fotelu. Zrezygnowałam z szarego i postanowiłam poniekąd wrócić do naturalnego koloru. Nie obyło się oczywiście bez małego szaleństwa... Ogółem włosy mam w kolorze ciemnego blondu, więc po jakiś czasie odrosty nie będą aż tak widoczne. Zdecydowałam się jednak na ciemnoniebieskie sombre. Bardzo podoba mi się mój nowy wizerunek.

Udało mi się ustalić z instruktorem jazdy, że mogę przyjść godzinę wcześniej. Jazda po Bergen nie jest taka łatwa, bo kierowcy jeżdżą tutaj trochę jak oszołomy. Naprawdę... Za każdym razem nie mogę się doczekać, aż w końcu zaparkuję samochód na parkingu przy szkole jazdy i będę mogła odetchnąć z ulgą, że żyję.

Po dwóch godzinach walki o przetrwanie na drodze, zjeżdżam w końcu na parking. Żegnam się z instruktorem, umówiwszy się na kolejny termin próbnej jazdy. Kieruje się w stronę szkoły, przez którą muszę przejść, aby znaleźć się na ulicy. Przy drzwiach na zewnątrz spotykam Alex, czym jestem szczerze zaskoczona.

- Co ty tu? – pytam zdawkowo, bo wiem, że na pewno mnie zrozumie.

Uśmiecha się szeroko i widać, że jest podekscytowana. Nic nie rozumiem, ale to w końcu moja przyjaciółka. Znam ją i wiem, że po prostu czasami się nie da.

- Mam niespodziankę – mówi rozradowana. Okay, to dziwne. – Ja mam to trochę gdzieś, ale kocham patrzeć na twoje szczęście. – Łapie mnie za nadgarstek i prowadzi do wyjścia. – Nawiasem mówiąc, w tym kolorze ci dużo lepiej.

Wychodzimy na zewnątrz i od razu uderza we mnie zimne powietrze. Otulam się ciaśniej kurtką, żałując, że jednak nie zamieniłam jej na zimową. Spuszczam głowę, bo wiatr podrażnia mi oczy.

- Niespodzianka! – wołają dwa znane mi głosy. Jeden należy do Alex, a drugi...

- O cholera! – piszczę i praktycznie rzucam się w stronę chłopaka. Rozkłada swoje ramiona, żeby mnie objąć. Gdy w końcu przytula mnie, nie mam ochoty się od niego odkleić. – Miałeś przyjechać w sobotę.

- Małe zmiany planów – odpowiada Niall. – Wpadłem tylko na chwilę, jutro rano muszę lecieć do Londynu. Ale chciałem cię zobaczyć, więc jestem.

Słyszę chrząknięcie za swoimi plecami, a Niall unosi wzrok ponad moją głowę i zaczyna się śmiać.

- Ciebie też, Alex – dodaje, a ja śmieję się razem z nim. – Chciałem ci zrobić niespodziankę.

- I zrobiłeś! Dobrze cię znów widzieć – zapewniam go. – Gdzie będziesz nocować?

Niall rzuca krótkie spojrzenie Alex.

- Chciałem w hotelu, ale twoja kochana przyjaciółka przygarnęła mnie do siebie – wyjaśnia. – Bardzo miłe z jej strony, zwłaszcza, że nienawidzę hoteli.

Alex prycha i podchodzi bliżej nas.

- Moje mieszkanie to jest przytułek dla największych gwiazd młodego pokolenia – stwierdza ironicznie dziewczyna. – Wczoraj 5 Seconds Of Summer, dzisiaj Niall Horan, a jutro - kto wie?! Może Justin Bieber albo Ariana Grande?

- Jesteś chora – mówię, a ona przewraca oczami.

- Po prostu mi zazdrościsz, bo pewnego dnia w progu mojego domu stanie Shawn Mendes, a ciebie nie wpuszczę.


_______________________

Niall tu jest, lmao. Pokomentujecie? Uwielbiam to.

#MeetYourIdolsFF

Meet your idols || 5sosحيث تعيش القصص. اكتشف الآن