Rozdział 47

4.5K 206 74
                                    

Maddie's P.O.V.

Bez większego zastanowienia postanowiliśmy zjeść coś w McDonald's. Starszy taksówkarz wciąż spoglądał na Nialla siedzącego razem ze mną na tylnim siedzeniu przez lusterko i wciąż opowiadał, że na pewno skądś go zna. Horan przez cały czas odpowiadał, że to niemożliwe, bo jest tylko zwykłym turystą z Irlandii. Mężczyzna i tak nie dawał za wygraną, ale aż do końca podróży nie mógł sobie przypomnieć, skąd go zna.

Zwykle osoby ciągnące za sobą ogromną walizkę zwracają na siebie uwagę. A co jeśli tą walizkę ciągnie nie kto inny, jak członek One Direction – Niall Horan i na dodatek pojawia się w fast foodzie w godzinach szczytu? Dziewczyny w podobnym wieku do mojego nie spuszczają z niego oka. Niall wydaje się to ignorować, ale ja czuję się okropnie niekomfortowo. Alex wydaje się mieć jak zwykle wszystko gdzieś i gdy tylko stajemy w kolejce, siada na walizce blondyna i zaczyna bawić się telefonem.

Znamy się tak długo, a czasem ciężko mi ją rozszyfrować. Przed kilkunastoma minutami cieszyła się jak dziecko, bo mogła mnie uszczęśliwić, a chwilę później stała się chłodna i zdystansowana. No okay – nie przepada za Niallem, bo uważa, że może między nami coś być, a do siebie ponoć nie pasujemy. Ja zachowuję się dokładnie tak samo w stosunku do Mathiasa, ale w odróżnieniu od niego, Horan nic mi nie zrobił.

- Hej – nieśmiały głos wyrywa mnie z zamyślenia. Obok nas staje dziewczyna, trochę młodsza ode mnie. Kojarzę ją ze szkoły, ale nie znam jej imienia. – Czy mogłabym prosić cię o zdjęcie lub coś? Ja i moje przyjaciółki – dodaje, wskazując na stolik, przy którym siedzi kilka nastolatek.

- Umm, jasne – zgadza się Niall trochę skołowany. – Wiesz, co mi zamówić, prawda? – pyta, a ja potakuję skinieniem. Chłopak odchodzi, a ja przygryzam wargę i wgapiam się w menu wiszące nad kasami. Kolejka ani trochę się nie kurczy.

Ludzi tłum, a czynne jest tylko jedno stanowisko. Typowe w godzinach szczytu. Tracę cierpliwość, ale moją uwagę od kolejki odciąga wibrujący telefon w kieszeni kurtki.


Psycholka: musimy pogadać


- Stoję obok ciebie, czemu piszesz mi SMSa? – pytam, trącając jej stopę nogą. Wywraca oczami i krzyżuje ręce na piersi, w dłoni wciąż trzymając komórkę.

- Co zamierzasz zrobić? – dopytuje, a ja nawet nie wiem, o co jej chodzi. – Chodzi mi o blondaska – dodaje, wskazując skinieniem w stronę stolika.

- Przestań go tak nazywać, bo przypominam ci, że Mathias też jest blondynem – oburzam się.

- Naturalnym – broni go. – Słuchaj, nie chodzi mi o niego, tylko o ciebie. Widać, że on na ciebie leci, a ty mu dajesz jakieś nadzieje. Tak mi się przynajmniej zdaje – mówi cicho, żeby nikt jej nie usłyszał. – Nie gadałyśmy o tym od Sydney, ale powiedz mi teraz... wyleczyłaś się z Caluma?

To pytanie kompletnie wytrąca mnie z równowagi. Że co?! Jak to wyleczyła z Caluma? Było – minęło. Jesteśmy przyjaciółmi, a tamto to był po prostu głupi, wakacyjny wybryk.

- Co on ma do tego? Przyjaźnimy się.

- Nie jestem głupia – upomina mnie, wzdychając przy tym. – Zanim umówiłaś się na randkę po Nathanie, minęło ponad pół roku. I nie kłam mnie tu, bo wiem, że ty naprawdę wierzyłaś w to, że to z Calem wyjdzie.

- Alex, on sam powiedział, że to nie powinno się wydarzyć i jesteśmy przyjaciółmi. Daj mi spokój, bo to był błąd i nigdy się to nie powtórzy – zapewniam, trochę zbyt głośno.

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now