Rozdział 86

4K 201 102
                                    

Alex's P.O.V.

Plotkara William wygadał się Maddie, że nie umie śpiewać, więc sama się domyśliła, że mam zamiar zaśpiewać z Calumem. Znając mnie repertuar jeszcze się zmieni, ale Lou nie musi o tym wiedzieć.

Na dodatek proces Mathiasa został przełożony o miesiąc z niewiadomych mi przyczyn. Nie mam pojęcia co się dzieje i myślę nad odwiedzeniem go. Wiem, że nie powinnam, ale chcę wiedzieć co się stało.

A co z nowości? Ingebork złamała nogę i teraz jest taką samą kaleką jak Maddie. Poślizgnęła się na lodzie tuż przy swoim samochodzie. Podobno rano nie było oblodzenia, a przez cały dzień nie padało, więc wmawia wszystkim, że ktoś musiał oblać parkingowy asfalt przy drzwiach kierowcy.

Naprawdę, przysięgam na wszystko co mam, że to nie ja. Poza tym, nikt mi nic nie udowodni.

Poza tym dwa tygodnie szkoły minęły dużo szybciej, niż się spodziewałam. Bez Maddie czas okropnie się dłużył, a teraz wszystko przyśpieszyło. Wydaje mi się, że jest lepiej niż wcześniej. Może takie kłótnie wpływają pozytywnie na relacje?

Do tego Ashton, który dzwoni do mnie codziennie, a nawet kilka razy dziennie. To naprawdę urocze. A najlepsze jest to, że praktycznie zbyt wiele między nami się nie zmieniło. Wciąż się przyjaźnimy, a przecież przyjaźń to solidna podstawa związku, w którym nawiasem mówiąc nie jesteśmy.

Poza tym dzwonił wczoraj o czwartej popołudniu, ponieważ u niego wybiła wtedy północ, a to oznaczało, że w Australii miałabym urodziny. Ale nie ma co się martwić... Gdy u mnie wybiła północ, przerwał mi piękny sen o biegających muffinkach, żeby jeszcze raz złożyć mi życzenia.

Liczyłam na to, że chłopacy przyjadą. Niestety ich lot został odwołany przez szalejącą burzę, więc mogliby pojawić się tutaj dopiero we wtorek. Powiedziałam im, że nic się nie stało i uczcimy je, gdy przyjadą na urodziny Maddie. Albo, gdy przyjedziemy do nich w odwiedziny w sierpniu.

I tak mam zamiar spędzić znakomicie te urodziny. Jest niedziela, więc raczej powstrzymam się od picia alkoholu, żeby nie opuszczać szkoły, ale nie jestem pewna, czy coś z tego wyjdzie.

Otwieram oczy i spoglądam na drzwi, w które ktoś uporczywie wali. Są trzy opcje, ale nawet nie zdążam się zastanowić, bo ten ktoś już się odzywa.

- Alex, kiedy wyjdziesz? Sikać mi się chce – jęczy przez drzwi Will i oczami wyobraźni widzę, jak podskakuje z panicznym wyrazem twarzy.

- Mam urodziny i biorę długą kąpiel z bąbelkami, więc musisz poczekać – odpowiadam mu głośno, żeby mieć pewność, że mnie usłyszy.

- Bo załatwię to inaczej!

- Spróbuj znowu nasikać do kwiatka, to zrobię ci z tej ziemi babeczki! – grożę mu, na co odpowiada mi cichy jęk.

Ku mojemu zaskoczeniu naciska klamkę i wchodzi do łazienki zasłaniając oczy dłonią.

- Will!

- Nic nie widzę, nic nie widzę, tak jakbym wcześniej nie widział, nic nie widzę – powtarza w kółko i na oślep stara się znaleźć wolną ręką ręcznik. W końcu rzuca nim we mnie, całego go mocząc.

Zamyka za sobą drzwi i odwraca się z głupawym uśmiechem, podczas gdy ja gromię go wzrokiem starając się zakryć mokrym, ciężkim ręcznikiem.

- Powinnaś teraz odwrócić wzrok, bo mam zamiar skorzystać z toalety – informuje mnie uprzejmie, choć widzę, że ma ochotę wybuchnąć śmiechem.

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now