Rozdział 57

3.9K 209 97
                                    


Alex's P.O.V.


meow @goldenpsycho Wszystkiego najlepszego, @Michael5SOS ! Baw się dobrze na imprezie!


Wysyłam tweeta i pakuję garść chipsów do buzi. Ta niedziela jest cholernie nudna. Nawet nie muszę uczyć się na nic do szkoły, co tylko potęguje moją nudę.

Maddie pojechała z mamą do centrum handlowego, więc na razie nie mogę na nią liczyć. Poza tym jestem w opłakanym stanie. Przetłuszczone włosy, związane w rozwalającego się koka. Poplamiona, za duża bluzka z logiem Cheetos. Luźne dresy i skarpetki w kolorowe babeczki. Od dawna marzyłam o takim dniu, ale nie sądziłam, że będę się tak nudzić.

Jestem na bieżąco ze wszystkimi serialami, a nie chcę rozpoczynać kolejnego. Na film nie mam ochoty, a od wakacji fanfictions to już nie to samo.

Nie pozostaje mi nic innego, jak pobawić się filtrami na snapchacie. Oczywiście najchętniej korzystam z filtra sarenki, bo to moja ulubiona. Mój głos po zmianie brzmi całkiem słodko, więc przez piętnaście minut nawijam o głupotach lub śpiewam piosenki twenty one pilots, bo w końcu nie słychać mojego prawdziwego skowycia.

Mam zamiar położyć się spać z braku zajęcia, ale uniemożliwia mi to pukanie w drzwi.

Leniwie przechodzę przez korytarz i spoglądam przez wizjer na niespodziewanego gościa. Pani Toshiro, a za nią chłopak o blond włosach.

Kurwa.

Biegiem wracam do pokoju i zrzucam z siebie te okropne rzeczy. Wkładam bluzę z podobizną Deana Lemona i czarne legginsy. Skarpetki zostawiam, bo co mi tam. Rozwiązuję włosy, pryskam je suchym szamponem, po czym znów związuje je w koka. Przeglądam się w lustrze, słysząc po raz kolejny pukanie. Chwytam dezodorant i spryskuje się nim cała. Oczywiście niechcący psikam też sobie do ust, ale może to przynajmniej zabije trochę zapach chipsów.

Biegnę z powrotem do drzwi i otwieram je, gdy pani Toshiro mówi coś do blondyna.

- Oh, skarbie – odzywa się kobieta z przemiłym uśmiechem. – Ten młodzieniec pomylił drzwi, więc postanowiłam go tu odprowadzić.

Chłopak uśmiecha się niezręcznie, a ja zagryzam wargę. Do cholery, uprzedzajcie, jak chcecie wpaść.

- Dziękuję – odpowiadam. Zapraszam go skinięciem do środka, a on od razu wymija staruszkę i kryje się za moimi plecami. – Do widzenia – rzucam i zamykam drzwi.

Odwracam się w stronę blondyna i piorunuję go wzrokiem.

- Czy wy, pieprzeni celebryci nie macie w zwyczaju uprzedzać nas, zwykłych ludzi o swoich wizytach?! – pytam podniesionym głosem, a on śmieje się ze mnie.

Skończ, bo nie jesteś moją ulubioną osobą.

- Mam stąd samolot jutro do Londynu – odpowiada, a ja przewracam oczami.

- I nagle Bergen to pieprzone centrum świata?

- Oj, nie bocz się tak! – woła, rozkładając ręce. – Przytul wujka Horana, bo ma niespodziankę – dodaje i obejmuje mnie łapskami, co niezręcznie odwzajemniam.

- To znaczy? – dopytuję, ignorując to, jak przed chwilą się nazwał.

- Zabieram was na dwa dni do Londynu. Cieszysz się?

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now