Rozdział 76

3.6K 207 167
                                    

Maddie's P.O.V.

- Hej.

Nie jestem w stanie wykrztusić nawet jednego słowa. Przecież oddała bilet. Jak się tu dostała? I dlaczego tutaj jest?

- Pomyślałam, że najpierw porozmawiam z tobą – mówi cicho, co wcale nie pomaga mi w dosłyszeniu jej.

Dostrzegam dłoń na jej ramieniu i dopiero teraz zauważam stojącego za nią Williama. Oczywiście przyciągnęła go ze sobą. Tym gestem chyba dodaje jej otuchy.

- Ciągle prosiłaś mnie o wyjaśnienie i teraz mam zamiar to zrobić. Zrozumiem, jeśli ty i chłopacy będziecie na mnie źli – wyjaśnia. – Chcę tylko wytłumaczyć. Jeśli nie będziecie chcieli mieć ze mną nic wspólnego, to w porządku. Sama sobie jestem winna.

Nie myślę nad tym, co robię i po prostu ją przytulam. Odwzajemnia uścisk, a William cofa się o dwa kroki. Kątem oka widzę, że się uśmiecha.

Ściskam ją z całej siły, a ona odpowiada tym samym. Cokolwiek się stało, ja nigdy się od niej nie odwrócę. Nawet, gdyby kogoś zabiła. Nie są dla mnie ważne powody, przez które się od nas odsunęła. Ważne, że w końcu jest gotowa się otworzyć. Pomogę jej. Jeśli jej zachowanie to jakiś efekt urazu psychicznego czy czegoś podobnego, to zapiszę ją do psychologa. Zrobię wszystko, żeby to się nigdy nie powtórzyło.

Piosenka się kończy, a zastępuje ją aplauz.

- Chłopaki poodpowiadają na wasze pytania, a ja muszę skoczyć do łazienki – informuje z rozbawieniem Ashton, co spotyka się z śmiechem publiczności.

Oczywiście. Przecież Michael, Luke i Calum stoją zbyt blisko krawędzi sceny, żeby dostrzec Alex. Ale Ashton nie miał z tym problemu.

Odsuwam się od niej i posyłam jej uśmiech. Ma zeszklone oczy. Martwi się naszą reakcją. Jestem pewna, że cokolwiek się stało, chłopacy to zrozumieją.

- Chodź ze mną – nieprzyjemny głos pojawia się tuż obok nas.

Menager odciąga Alex za przedramię zanim jeszcze Ashton pojawia się na backstage'u. Zdyszany przystaje obok mnie i posyła mi pytające spojrzenie. Spoglądam na Williama, który z wściekłością zaciska szczękę. O co chodzi?

Niewiele myśląc idę za nimi, a za mną podążają Ashton i William. Przystajemy niedaleko ich. Daleko jej nie zaciągnął, jedynie do przejścia prowadzącego do części z garderobami.

Przystajemy, żeby usłyszeć, o czym mówią. Alex stoi oparta o ścianę, wciąż mając łzy w oczach. Menager stoi przed nią, plecami do nas.

- Straciłaś język?! – pyta podniesionym głosem. – Pytam się, co tu do cholery robisz?! Nie możesz!

Marszczę brwi. Nie może? Zawsze powtarzała, że nie może mi powiedzieć, o co chodzi.

- Kontrakt się skończył – odpowiada mu cicho Alex, ale i tak doskonale ją słyszę.

Ash łapie mnie za nadgarstek i ściska dosyć mocno. Nie sprawia mi to bólu, ale patrząc na jego twarz widzę, że robi to, żeby się opanować. Zaczyna składać wszystko w jedną całość, a ja wciąż nie wiem, o co chodzi.

- I jesteś na tyle głupia, żeby znowu się wokół nich kręcić? – Pogardę w jego głosie wyczuwam aż z takiej odległości.

Nie chcę się wtrącać. Alex, no dalej. Powiedz mu coś.

Meet your idols || 5sosWo Geschichten leben. Entdecke jetzt