Rozdział 40

5K 234 169
                                    

Alex's P.O.V.

Stwierdziliśmy, że zaczekamy z piciem do wieczora. W tym czasie pobawiliśmy się w karaoke i nikomu nawet nie przeszkadzało moje pianie. Maddie i Calum byli duetem idealnym, co w skrócie oznacza, że Hood starał się skraść całe show, za co moja przyjaciółka zrzuciła go z kanapy.

Zamówiliśmy trzy pizze, na które chłopacy rzucili się, jakby nigdy nie widzieli jedzenia. Pewnie byli głodni po podróży, ale nawet się nie przyznali.

Po ósmej Luke zajął się rozlewaniem pierwszej kolejki. Był podekscytowany, że może się napić. Każdy z nich zapewniał, że się nie upije, bo jutro wieczorem mają koncert, ale chyba oni sami w to nie wierzyli.

Kiedy każdy z nas miał napić się swojej porcji alkoholu, przerwał nam dzwonek do drzwi. Wszyscy popatrzyli na mnie, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.

- Może to pizza – stwierdza Mike, kiedy jestem już w połowie drogi do drzwi. Nikt nie zabroni mu marzyć, prawda?

Otwieram drzwi, a za progiem zastaję uśmiechniętego Mathiasa. Od razu przyciąga mnie do siebie i całuje, co odwzajemniam. Uwielbiam, gdy to robi, ale sama nie rozumiem tych nieuzasadnionych czułości.

- Skończyłeś wcześniej? – pytam, gdy się od siebie odsuwamy. Wpuszczam go do środka, a on zdejmuje kurtkę.

- Zwolniłem się wcześniej, bo bardzo źle się czuję – odpowiada z półuśmiechem. Powiesza kurtkę na wieszaku, po czym kładzie dłonie na moich biodrach i znów mnie do siebie przyciąga. – Nie mogłem przecież pozwolić, żeby moja dziewczyna siedziała sama w towarzystwie czterech facetów, prawda? – mruczy po nosem, a ja nie potrafię powstrzymać chichotu.

Wchodzimy do salonu, gdzie od razu wszyscy na nas spoglądają. Czuję się dziwnie, bo Maddie, Mike i Ash przewracają oczami na widok blondyna. Proszę Mathiasa, aby przyniósł sobie kieliszek i szklankę, po czym zajmuję swoje poprzednie miejsce.

- Co on tu do cholery robi? – szepcze Maddie. Jest dosyć zdenerwowana.

- To mój chłopak, ma prawo tu być – odpowiadam jej, na co znów przewraca oczami. Okay, daj spokój.


***


Maddie's P.O.V.

Ten człowiek jest najbardziej irytującą istotą, jaką w życiu poznałam. Wciąż nie mogę uwierzyć, że przez to całe udawanie wrócili do siebie i są w prawdziwym związku. Może i Alex jest teraz szczęśliwa, ale jestem pewna, że znów będzie przez niego cierpieć. Ludzie od tak się nie zmieniają. Nie uprzedzę jej przecież, że znów może ją skrzywdzić, bo nie wie tego, co ja. I nie chcę, żeby się dowiedziała, bo to ją zniszczy. A najbardziej zależy mi na jej szczęściu i zdrowiu.

Muszę jednak przyznać, że świetnie patrzy się na to, jak Mathias siedzi cicho i jest odrobinę wykluczony z grupy. I nie ważne, jak bardzo jestem pijana, ani jak bardzo pijana jest reszta towarzystwa – kocham ten widok. Blondyn nie pije razem z nami. Wypił może trzy kieliszki i stwierdził, że więcej nie chce. Jego strata, bo teraz siedzi naburmuszony i stara się zwrócić uwagę Alex. A moja przyjaciółka, jak to moja przyjaciółka – po alkoholu jest okropnie rozkojarzona, głośna i rozbawiona. I na dodatek, to właśnie na Mathiasa zwraca najmniej uwagę.

- Powiedzcie, że jestem chory i zostańmy tutaj na tydzień – rzuca Luke, rozkładając się jeszcze bardziej w fotelu. Ma totalnego zgona i czekam tylko na moment, w którym zaśnie, albo zwymiotuje. – Kocham fanów i kocham koncerty, ale brakowało mi tego wszystkiego – wyjaśnia, ruszając w nienaturalny sposób ręką.

Meet your idols || 5sosOù les histoires vivent. Découvrez maintenant