Rozdział 26

5.2K 251 110
                                    

Alex's P.O.V.

Ponoć, gdy ktoś pije sam, to jest to alkoholizm. Nie moja wina, że wszyscy się ulotnili i zostałam sama. Biorę ostatniego łyka wódki z colą i przecieram usta dłonią. Biorę głęboki oddech i wstaję z miejsca. Dobry czas, żeby potańczyć.

Przechodzę na parkiet, ale nie dostrzegam żadnego z moich przyjaciół. Genialnie! Nie dość, że piję sama, to jeszcze mam tańczyć sama. Wspaniale!

W oczy rzuca mi się Noah, który tańczy z jakąś blondynką. Dziewczyna nie wygląda na zadowoloną, więc dlaczego by tak nie uratować jej skoro mi się nudzi? Właściwie dlaczego ja tyle wypiłam? Sama nie wiem. Zwykle, jako jedyna kończę trzeźwa. Może to przez Mathiasa? A może przez to, że zbliża się ostatnia klasa i egzaminy końcowe? A może bal maturalny, na który pójdę z Maddie? Nie mam pojęcia! Po prostu chciałam się napić i to pragnienie było głośniejsze, niż zdrowy rozsądek!

- Odbijany – krzyczę i wpycham się przed dziewczynę, dzięki czemu mogę tańczyć z Noah. Chłopak uśmiecha się na mój widok.

- No, no – rzuca, lustrując mnie spojrzeniem. Zupełnie stracił zainteresowanie blondynką. – Pojawiłaś się. Już myślałem, że twoi sławni przyjaciele cię porwali – drwi sobie i myśli, że kłamałam. O jejku, co za szkoda.

Właściwie sama nie pojmuję, jak ludzie mogą nie zauważać gwiazd kręcących się po tym klubie. Może to pijackie majaki, może nie, ale dam sobie rękę uciąć, że widziałam gdzieś tutaj Liama Hemswortha. Albo Chrisa? W sumie są dość podobni...

- Zgubiłam ich – stwierdzam i wzruszam ramionami. Chłopak kładzie dłonie na moich biodrach i przyciąga bliżej siebie. Nie będę opisywać, co poczułam na swoim udzie. Szkoda słów.

- Lepiej dla mnie – mruczy mi do ucha, a jego ciepły oddech sprawia, że przechodzą mnie dreszcze po kręgosłupie. Chłopak też sobie popił. – Ile masz lat?

- Osiemnaście – odpowiadam i chwilę zajmuje mi, żeby domyśleć się, po co mu ta informacja. Wow, wow, wow, kolego. Opanuj testosteron!

Właściwie zastanawiam się, ile już tutaj jesteśmy. Kilka godzin – to na pewno. Jest z całą pewnością środek nocy. Gdzieś za plecami Noah mignęła mi czerwona czupryna Michaela. To oznacza, że jeszcze tutaj są! Świetnie, już bałam się, że po prostu o mnie zapomnieli.

Noah uśmiecha się do mnie, więc odwzajemniam ten gest. Szczerze się jak głupia. Chłopak nachyla się w moim kierunku, a ja marszczę brwi i odsuwam głowę. W końcu nie mam gdzie uciec, więc wkładam dłoń między nasze twarze. Jego usta całują moją rękę. Romantycznie, nie powiem.

- Nie zapytałeś się, czy chcę się całować – narzekam i staram się odsunąć. Pijana Alex, to nie jest łatwa Alex.

- No nie daj się prosić – mruczy, starając się brzmieć uwodzicielsko. To nie simsy, kolego. Nie wystarczy jedna impreza, żebym poszła się z tobą obściskiwać.

- Nie – znów staram się odsunąć, ale zaciska palce na moich biodrach. Ojojoj, będą siniaki. Bądź chwilę poważna, Alex! Noah znów próbuje mnie pocałować, ale zostaje brutalnie ode mnie odciągnięty. A może to ja zostałam odciągnięta od niego? Nie wiem.

- Powiedziała grzeczne nie, uszanuj to. – Ashton brzmi dokładnie tak samo, jak podczas rozmowy z moim byłym chłopkiem. Oh, jak wrócę będę musiała się z nim spotkać. Czy ja w ogóle jeszcze coś do niego czuje? Stop! Skup się, Alex!

- Kim ty niby jesteś?! – warczy w kierunku Irwina Noah, a ja jestem jak Oliver Queen, który zobaczył Slade'a Wilsona w swoim domu. Dla niewtajemniczonych, mam minę typu „co kurwa?!".

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now