Rozdział 79

3.9K 205 53
                                    

Maddie's P.O.V.

- Przybyłem! – woła William, który bez pukania wszedł do pokoju.

Obdarzam go pytającym spojrzeniem. Rozgląda się po pokoju i gwiżdże pod nosem.

- Niezłe luksusy – stwierdza, zamykając za sobą drzwi. – My mamy pokój trzy na trzy metry i piętrowe łóżko, a łazienka jest w korytarzu.

- To... super – odpowiadam w końcu. – Gdzie Alex?

William ignoruje to pytanie i podchodzi do wózka, na którym wciąż tkwi część mojego śniadania. Zimne naleśniki muszą być obrzydliwe.

- Halo! Zadałam ci pytanie. William!

- Mów mi Will – rzuca z pełnymi ustami. – William jest strasznie poważne.

W sumie Alex zawsze mówiła na niego zdrobniale, a ja jakoś nie potrafiłam.

- No to gdzie jest?

- Nieważne – ucina, odkładając widelec na talerzyk.

No świetnie. Kolejny sekret?

- Alex dostała twojego SMSa i mnie tu przysłała. Przyjedzie później. – Spogląda na mnie i uśmiecha się pocieszająco. – Nie martw się. Nie uciekła i wciąż chce z tobą porozmawiać. W końcu macie sobie wiele do wyjaśnienia.


***


Alex's P.O.V.

Cieszę się, że Robert poinformował mnie, jak powinnam się ubrać. Pewnie nie wpuściliby mnie w podartych spodniach i bluzie. Dopiero co otworzyli restaurację, a jest tu mnóstwo osób jedzących lunch. Jestem zestresowana i przytłoczona tym wnętrzem. A jeśli spotkam samego Gordona Ramsay'a? Z pewnością nakrzyczałby na mnie, że źle jem jakieś jego danie albo coś w tym stylu.

Hostessa prowadzi mnie do stolika, przy którym już siedzi Robert. Mężczyzna wstaje z miejsca i uśmiecha się radośnie. Przytula mnie na przywitanie, co jest dosyć krępujące.

Jest ubrany w szary garnitur i właściwie wygląda, jakby dopiero co skończył jakieś ważne spotkanie. W swojej czerwonej sukience i sztybletach nie wyglądam pewnie najszykowniej.

- Usiądź – poleca mi, a ja od razu to robię. Hostessa zabrała mój płaszcz i zostawiła menu. – Zamów to, na co masz ochotę.

- Nie chcę jeść. Nie po to tu przyszłam – odzywam się, a Robert posyła mi pytające spojrzenie. – Mam tydzień wyjaśniania pewnych spraw, dlatego do ciebie zadzwoniłam.

Robert wygląda jakby od razu załapał moją aluzję.

- W pierwszej kolejności chcę ci podziękować za samochód. Nie musiałeś tego robić.

- Ale chciałem – odpowiada bez zastanowienia.

- Nie chcę, żebyś wydawał na mnie niepotrzebnie pieniądze. To, że jesteś z moją mamą nie zobowiązuje cię do robienia mi prezentów.

Robert uśmiecha się tylko i kręci głową z rozbawieniem.

- Nie czuję się zobowiązany. To dla mnie nic, a chciałbym ci pokazać, że zależy mi, żebyśmy stworzyli rodzinę.

Poprzez drogie prezenty. Naprawdę świetny pomysł. Właściwie nie wiedziałam wcześniej, że Robert jest zamożny. Zorientowałam się, gdy dostałam samochód. Z mamą nigdy nie mogłybyśmy pozwolić sobie na takie cacko prosto z salonu.

Meet your idols || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz