Rozdział 88

3.7K 168 68
                                    


Alex's P.O.V.

Według mnie, ten rok szkolny mógłby się już skończyć. Naprawdę jestem zmęczona tymi ludźmi, powtórkami, tym budynkiem i tym miejscem. Nie mogę doczekać się studiów. W prawdzie wcześniej nie planowałam studiować, ale w końcu wybrałam kierunek i uczelnię. Rozmawiałam z Robertem na ten temat. Tak, ten facet bardziej przejmuje się moją przyszłością niż własna matka. Wciąż z nią nie rozmawiam i nie mam zamiaru, dopóki nie odezwie się pierwsza i nie przeprosi mnie za wszystko. A Robert namawiał mnie do wyjazdu na studia do Londynu. Powiedział, że z pewnością bym się tam odnalazła i mogłabym uczęszczać na jeden uniwersytet z jego synem. Dyskutowałam z nim na ten temat bardzo dużo czasu, bo uparł się, że razem z mamą opłacą moje studia. W końcu ustaliliśmy, że mogę wyjechać na studia do Los Angeles.

Ja wiem, jak to musi brzmieć. Chłopacy będą tam mieszkać i wygląda to, jakbym jechała za nimi. Oczywiście to jest jeden z mniejszych powodów – będę blisko nich i dzięki temu może w końcu zdecydujemy się z Ashtonem na większy krok. Ale gdzie będę mogła zostać menagerem w przemyśle muzycznym szybciej niż w stolicy show biznesu? Złożyłam już papiery i mam nadzieję, że się dostanę. No i oczywiście przy okazji obiecałam Robertowi, że zostanę świadkiem na ich ślubie w lipcu przyszłego roku.

Rozmawiam dużo na ten temat z Maddie. Zdecydowała w końcu, że będzie studiować weterynarię. Razem z jej mamą namawiamy ją, żeby pojechała ze mną do Stanów, ale ona trochę się boi. Nie chce zostawiać mamy samej i nawet broni się tym, że Will zostanie sam. Boję się, że nie będzie chciała wyjechać i zostanie w Norwegii. Kocham ją, ale nie jestem pewna, czy to wszystko wytrzyma taką próbę odległości i czasu. Bo kiedy ja będę wychodzić na zajęcia, ona będzie z nich wracać i nie będziemy miały stałego kontaktu ze względu na różnice czasowe. Z chłopakami się udało, ale oni nas odwiedzali, a w czasie studiów byłoby nam ciężko.

Rozumiem, że ja jestem w odrobinę innej sytuacji, bo przez mój wyjazd nie zostawię tutaj rodziny. Ale też martwię się Willem. Nie chcę go zostawiać, ale w życiu każdego nadchodzi taki moment, że musi zadecydować o swojej przyszłości i często wiąże się to z długimi rozłąkami.

I chyba właśnie sama zaprzeczyłam sobie w sprawie Maddie.

- Słuchaj, mam rozkminę – mruczy Will wchodząc do mojego pokoju. Siada na brzegu łóżka, więc odkładam telefon i przenoszę wzrok na blondyna. Wygląda na otępiałego. – Jakbyś wzięła teraz ślub z Ashtonem to moglibyście mnie adoptować?

Że co?

- Ale niby po co? – Zdaję sobie sprawę, że to nie jest zbyt dobre pytanie.

- Bo jakbyś wyjechała to mógłbym pojechać z tobą – odpowiada, a mi się łamie serce. – Ja wiem, że to mało męskie. Ale w sumie jeśli cię przyjmą, to już niedługo wyjedziesz. A ja zostanę praktycznie sam. Niby znamy się krótko, ale jesteś mi bliższa niż rodzice.

- Will, czy ty płaczesz?

- Wcale nie – oburza się. – Ja nie ryczę, nigdy.

- Will, jeśli wyjadę to będę cię odwiedzać – zapewniam go, wstając z materaca. Siadam obok niego i obejmuję go. – Nie martw się tym, nigdy cię tak naprawdę nie zostawię.

- Okay – wzdycha. – A zamówimy pizzę?

Jebany pogrywacz.

- Tak Will, jakbyś się zapytał normalnie, to też zamówilibyśmy pizzę – mówię, odsuwając się od niego.

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now