Rozdział 32

5.3K 224 291
                                    

Tu będzie scena +18, także ten... czytacie na własną odpowiedzialność. 


Alex's P.O.V.

Nie mogę uwierzyć, że tak szybko zasnęłam. Nie mogę uwierzyć, że ktoś bezczelnie budzi mnie w środku nocy.

- Jeśli nie jesteś zmartwychwstałym Richardem lub Maurice'em, to uwierz mi, że cię zabiję – mruczę z wciąż zamkniętymi oczami, na co odpowiada mi chichot nastolatki.

- Nie mam nawet pojęcia, kto to jest – odzywa się i chyba układa się wygodniej obok mnie.

- Bo jesteś ignorantem – stwierdzam i przykrywam się szczelniej kołdrą. Jest cholernie zimno. – Ci cudowni bracia założyli sieć restauracji McDonald's. A ty nie jesteś żadnym z nich, więc nie radzę ci nawet oddychać za głośno dopóki nie zasnę – dodaję. Kuźwa, bardziej się tą kołdrą nie owinę, a jeszcze pół muszę dać Irwinowi.

Czuję chłód, gdy za moimi plecami kołdra się unosi i Ashton wgrzebuje się pod nią. Ja pierdzielę, dlaczego tu jest tak zimno? Czy Mike wyłączył ogrzewanie i chciał zrobić prawdziwą Antarktydę?

- Mogę? – pyta szeptam Ashton, palcami dotykając mojej tali. Potakuję z nadzieją, że Ashton to taki Jacob ze Zmierzchu i wydziela mnóstwo ciepła.

Irwin obejmuje mnie i przylega klatką piersiową do moich pleców. Czuję się jak w jakieś odmianie Grey'a dla dzieci, bo leżymy na łyżeczki. Przynajmniej mi cieplej.

- Jestem małą łyżeczką – mruczę, czując, że już za chwilę pewnie zasnę.

- Śpij już – szepcze Ash i składa pocałunek w moich włosach. – Słodkich snów.


***


Maddie's P.O.V.

Upijam łyk herbaty i obserwuję, jak Mike przepycha się z Luke'iem. Nawet nie mam pojęcia, o co znowu chodzi, ale całkiem nieźle się to ogląda. Oczywiście byłoby dużo lepiej, gdyby Alex nie była znów przyklejona do pleców Clifforda.

- Michael, bo znajdę sobie nowego jednorożca – grozi moja przyjaciółka, przez co Mike odsuwa się od Hemmingsa. Nie mogę pojąć, jakim cudem ona ma na nich taki wpływ. Zawsze była urodzoną przywódczynią, no ale proszę was...

- Nikomu cię nie oddam – stwierdza Clifford i poprawia chwyt, by utrzymać szatynkę.

- Ale ty tak w ogóle wiesz, że ja potrafię sama chodzić?

- Bla, bla, bla! Nic nie słyszę! – woła chłopak jak jakiś pięciolatek i wybiega do garażu. Luke śmieje się z całego zdarzenia i idzie za nimi.

- Na pewno nie chcecie jechać z nami? – pyta Ashton, wkładając telefon do kieszeni spodni.

- Nie lubię kręgli – wyjaśniam, a Irwin tylko potakuję głową i wychodzi.

Tak, właśnie. Nienawidzę kręgli, więc postanowiłam zostać w domu. A Calum postanowił dotrzymać mi towarzystwa. To urocze z jego strony. Ostatnio na samą jego myśl, nie potrafię się nie uśmiechnąć.

Wczoraj nawet całowaliśmy się przy wszystkich, co z początku było trochę krępujące, ale później już mało obchodziło mnie to, co sobie pomyślą. Muszę na ten temat porozmawiać z Alex. Jest moją przyjaciółką, a jeszcze nie miałam okazji, żeby wszystko jej opowiedzieć. Rozpoczynając od sytuacji na imprezie, na której to wszystko się zaczęło.

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now