Rozdział 74

3.5K 210 169
                                    

Maddie's P.O.V.

- Jutro idę do szkoły – jęczę żałośnie, rzucając się na łóżko. Nie mam na nic siły.

- Przeżyjesz, to tylko tydzień – komentuje rozbawiony Calum.

Przekładam telefon do drugiej ręki i zaczynam przyglądać się swoim paznokciom. Nie chce mi się, naprawdę. Nie mogłabym zostać w domu?

- A pomyśl, że za chwilę się zobaczymy i przeżyjesz najlepszy dzień swojego życia.

- Masz duże mniemanie o sobie – stwierdzam. – Dlaczego wasz koncert miałby być najlepszym dniem mojego życia?

- Uraziłaś mnie. – Calum całkiem nieźle udaje obrażonego. – Tak poza tym, to już nie mogę się doczekać końca trasy.

- Zmęczony?

- Nie jakoś bardzo, w końcu mamy małą przerwę teraz. Ale koncert w Londynie, a później koniec z Modestem.

Siadam, zaskoczona jego słowami. Jak to koniec z Modestem?

- Kontrakt obowiązywał do końca tamtego roku – wyjaśnia. – Oficjalnie od dnia dzisiejszego jesteśmy wolnymi ludźmi.

- A inne kontrakty? Z wytwórnią na przykład?

- Nie martw się tym – uspokaja mnie. – Zgodnie z treścią kontraktu z Modestem, wszystkie podpisane przez nich umowy dotyczące nas są automatycznie nieważne.

- No i jak mam się nie martwić?!

- Nasi prawnicy już kontaktowali się z wytwórnią i jutro podpisujemy nowy kontrakt – opowiada, a po drugiej stronie coś trzasnęło. – Cholerna mikrofala – mruczy. – Wyobrażasz to sobie? Żadnych ustawek, żadnego kontrolowania mediów społecznościowych, żadnych nieludzkich zobowiązań.

- I Modest tak was puścił wolno? – dopytuję, bo to dla mnie nierealne. Nienawidzę Modestu i cieszę się, że kontrakt się zakończył, ale mimo wszystko się martwię. Teraz wszystko się zmieni.

- Oczywiście pertraktowali z nami kilka ładnych tygodni, ale to definitywny koniec. Wystarczyło nam patrzenia na siebie nawzajem, jak jeden z nas męczy się na przykład w jakieś śmiesznej ustawce. Teraz będziemy mieć nowego, niezależnego menagera – wyjaśnia. – Z tego, co przekazał nam nasz prawnik, wychodzi na to, że Modest podpisał bez porozumienia z nami kilka umów. Gdybyśmy przedłużyli kontrakt, to pewnie niedługo zobaczyłabyś nas w reklamie jakichś mrożonek.

- Ciszę się twoim szczęściem – zapewniam. – To znaczy waszym.

To cholernie niezręczne.

- Teraz nie grozi nam żadne wymuszone rozwiązanie zespołu, żadne ustawki. Wiem, że się powtarzam. Ale nie potrafię wyobrazić sobie bycia z kimś wbrew sobie.

- Rozumiem cię – odpowiadam.

Wstaję słysząc pukanie do drzwi.

- To co teraz? Koniec trasy i co dalej?

- Mała przerwa, a później zabieramy się do pracy. W końcu nikt nie będzie ingerować w naszą muzykę.

Nie mogę uwierzyć, że Modest naprawdę może mieć taki wpływ na życie i twórczość swoich klientów. To potworne.

Otwieram drzwi, a do mieszkania wpada Niall. Jestem w takim szoku, że nie potrafię się nawet odezwać.

- Olśniło mnie! – woła na wejściu.

Meet your idols || 5sosМесто, где живут истории. Откройте их для себя