Rozdział 53

3.9K 213 45
                                    

Alex's P.O.V.

Jeszcze w mokrych włosach, kompletnie bez makijażu, mając na sobie jedynie koszulkę od Michaela i legginsy, przebiegam przez uprzątnięty już korytarz i wpadam do swojego pokoju. Na ekranie tabletu widnieje połączenie przychodzące od Ashtona. Powinien być teraz w samolocie, ale domyślam się, że ma dostęp do Wi-Fi.

Zagryzam obolałą wargę i odbieram połączenie, nie udostępniając obrazu. On również tego nie robi.

- Hej – mówię cicho, jakbym bała się, że przez to jedno, krótkie słowo, wszystkiego się domyśli.

- Mam nadzieję, że doleciałaś bezpiecznie – słyszę i uśmiecham się. Taki przyjaciel to skarb.

- Um, tak. Jestem już u mamy, wszystko gra.

- Na pewno?

- A ty nie powinieneś być w samolocie? – Zmieniam temat, bo to jest mój jedyny ratunek.

- Ta, ale chłopacy śpią, więc stwierdziłem, że miło będzie, jeśli pogadamy – odpowiada.

Już sobie to wyobrażam. Mike, Calum i Luke śliniący się na skórzanych fotelach pierwszej klasy. I do tego Ashton z słuchawkami i telefonem, nudzący się jak mops.

- Czemu nie włączyłaś kamery? Chciałem cię zobaczyć.

Przełykam ślinę zdenerwowana. Nie mogę się mu pokazać.

- Widzieliśmy się wczoraj, nie napatrzyłeś się?

- Nie – odpowiada od razu, a ja zaczynam się śmiać. Jest niewiele osób, które potrafią rozśmieszyć mnie w tak trudnych chwilach. Mam szczęście, że każdy mój przyjaciel to potrafi.

- Ty też nie włączyłeś – argumentuję, siadając na podłodze. Dopiero sobie uświadomiłam, że cały czas stałam. Krzyżuję nogi i opieram ręce z tabletem o materac łóżka.

- Nie wyglądam najlepiej. – Już mam mu odpowiedzieć, ale słyszę ciche westchnięcie. – To na trzy?

Już chcę zaprotestować, ale uświadamiam sobie, że mogę mu zaufać. On jako jedyny widział wcześniejsze siniaki, jakie zrobił mi Mathias.

Irwin odlicza do trzech, a ja mentalnie przygotowuję się na to, co ma się zaraz stać. Będzie wściekły, tego jestem pewna. Obiecałam mu, że jeśli to się powtórzy, to od razu do niego zadzwonię.

Na trzy włączam kamerkę i sumie na moje szczęście mam za nisko kamerkę, więc Ash widzi tylko moją koszulkę i mokre włosy. Powinno być to niekomfortowe, bo nie mam stanika, ale nie widać tego, więc jest to mój najmniejszy problem.

Patrzę na twarz Ashtona i jestem przerażona. Ma opuchniętą wargę i ogromnego siniaka na policzku.

- Co ci się stało?! – pytam, a mój głos nagle stał się okropnie piskliwy.

- Um – jąka się, patrząc gdzieś w bok. Musi mi powiedzieć, bo wie, że nie odpuszczę. – Chciałem, żeby Mathias przestał cię szarpać i mi przyłożył.

Ja pierdolę, tylko nie to. Uderzył mojego najlepszego przyjaciela, który stanął w mojej obronie, bo wiedział, że już wcześniej zrobił mi krzywdę. Zaczynam się trząść i nieproszone łzy spływają po moich policzkach.

- Alex, wszystko gra?

- Ashton, możesz mi powiedzieć, czy był jakiś powód, przez który Mathias mógłby być na mnie zły? – pytam, starając się uspokoić.

Meet your idols || 5sosOnde histórias criam vida. Descubra agora