Rozdział 80

3.9K 214 154
                                    

Alex's P.O.V.

Wchodzimy do hotelu zaraz za dostawcą pizzy. Jak się okazuje, przy recepcji czeka Michael. Odruchowo się zatrzymuję. Nie wiem, kiedy się do tego na nowo przyzwyczaję. Mike płaci sprzedawcy, a gdy ten odchodzi, uśmiecha się w naszym kierunku.

- Możesz potrzymać? – pyta, po czym podaje Maddie pudełko pizzy. Właściwie mam wrażenie, że ta pizza jest większa od niej.

Bez żadnego uprzedzenia podchodzi do mnie i wciąga mnie na plecy. Wyrywa mi się niekontrolowany pisk, ale automatycznie obejmuję rękoma jego szyję, a nogami oplatam jego pas. Tak jakby to było coś zwyczajnego.

- Ja nie powinnam – odzywam się, a Clifford szczypie mnie delikatnie w udo.

- Mamy wrócić do tego co było, prawda? – odzywa się i idzie w kierunku wind. – A to jest nasza rzecz i żadna siła na świecie tego nie zmieni.

Mam ochotę się rozpłakać. Oni wszyscy są tacy cudowni, a ja byłam egoistyczną suką. Może wciąż jestem, a oni od tak mi wybaczyli. Nie zasługuję na nich i będę żyć z tą świadomością do końca życia.

Drzwi windy się otwierają i Mike wpuszcza do środka Maddie. Z tym wielkim kartonem pizzy tylko ona się tam mieści, więc Clifford wciska tylko przycisk i decyduje, że pojedziemy następną.

- Rozpłaczę się – odzywam się, a Michael wzdycha.

- Nawet się nie waż – ostrzega. – Słuchaj. Stało się, okay? Ja z Luke'iem nienawidziliśmy się i z dnia na dzień zostaliśmy przyjaciółmi. My z dnia na dzień sobie wszystko wyjaśniliśmy i znów wszystko jest po staremu.

- Dziwnie się z tym czuję – odpowiadam szczerze. – Nie powinno tak być. Powinniście choć trochę mieć mi to za złe.

- Ja pierdolę, ale z ciebie idiotka – stwierdza w końcu. – Kocham cię jak siostrę i to się nie zmieni. To ja powinienem się czuć winny, okay? To przeze ze mnie. To ja wymusiłem na tobie ten związek.

- Hej! – Zeskakuję z jego pleców i staję twarzą do niego. – Do niczego mnie nie zmuszałeś. I to nie jest twoja wina.

Michael wzdycha ciężko, po czym przytula mnie do siebie. Odwzajemniam uścisk z uśmiechem. Brakowało mi ich wszystkich.

- Zwalmy to na Luke'a – rzuca i wzrusza ramionami. – Gość ma ostatnio zbyt kolorowo.

Śmieję się z tego. Drzwi windy się otwierają, a my wchodzimy do środka.

- No, ale taka prawda – zapewnia mnie. – Calum usycha z miłości, ja wplątałem cię w to z Modestem, a Ashton... Ashton po prostu...

- Okay, rozumiem – przerywam mu.

- Nie wiedziałem, że coś do ciebie czuje.

- Zorientowałam się.

- A ty? – dopytuje. Gdybym nie była zamknięta z nim w ciasnej windzie, to z pewnością bym uciekła. – W końcu chciałaś go pocałować już wtedy, gdy wyciągnął cię z basenu – przypomina, szturchając mnie w ramię i poruszając zabawnie brwiami.

- Nie przypominaj mi o tamtym żenującym wieczorze – jęczę. – Niewiele z niego pamiętam i niech tak pozostanie. Zachowywałam się jak totalna idiotka.

Drzwi otwierają się na odpowiednim piętrze i razem wychodzimy z windy. Michael znów wciąga mnie na swoje plecy i tym razem idzie nam to o wiele lepiej.

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now