Alex's P.O.V.
Wchodzimy do hotelu zaraz za dostawcą pizzy. Jak się okazuje, przy recepcji czeka Michael. Odruchowo się zatrzymuję. Nie wiem, kiedy się do tego na nowo przyzwyczaję. Mike płaci sprzedawcy, a gdy ten odchodzi, uśmiecha się w naszym kierunku.
- Możesz potrzymać? – pyta, po czym podaje Maddie pudełko pizzy. Właściwie mam wrażenie, że ta pizza jest większa od niej.
Bez żadnego uprzedzenia podchodzi do mnie i wciąga mnie na plecy. Wyrywa mi się niekontrolowany pisk, ale automatycznie obejmuję rękoma jego szyję, a nogami oplatam jego pas. Tak jakby to było coś zwyczajnego.
- Ja nie powinnam – odzywam się, a Clifford szczypie mnie delikatnie w udo.
- Mamy wrócić do tego co było, prawda? – odzywa się i idzie w kierunku wind. – A to jest nasza rzecz i żadna siła na świecie tego nie zmieni.
Mam ochotę się rozpłakać. Oni wszyscy są tacy cudowni, a ja byłam egoistyczną suką. Może wciąż jestem, a oni od tak mi wybaczyli. Nie zasługuję na nich i będę żyć z tą świadomością do końca życia.
Drzwi windy się otwierają i Mike wpuszcza do środka Maddie. Z tym wielkim kartonem pizzy tylko ona się tam mieści, więc Clifford wciska tylko przycisk i decyduje, że pojedziemy następną.
- Rozpłaczę się – odzywam się, a Michael wzdycha.
- Nawet się nie waż – ostrzega. – Słuchaj. Stało się, okay? Ja z Luke'iem nienawidziliśmy się i z dnia na dzień zostaliśmy przyjaciółmi. My z dnia na dzień sobie wszystko wyjaśniliśmy i znów wszystko jest po staremu.
- Dziwnie się z tym czuję – odpowiadam szczerze. – Nie powinno tak być. Powinniście choć trochę mieć mi to za złe.
- Ja pierdolę, ale z ciebie idiotka – stwierdza w końcu. – Kocham cię jak siostrę i to się nie zmieni. To ja powinienem się czuć winny, okay? To przeze ze mnie. To ja wymusiłem na tobie ten związek.
- Hej! – Zeskakuję z jego pleców i staję twarzą do niego. – Do niczego mnie nie zmuszałeś. I to nie jest twoja wina.
Michael wzdycha ciężko, po czym przytula mnie do siebie. Odwzajemniam uścisk z uśmiechem. Brakowało mi ich wszystkich.
- Zwalmy to na Luke'a – rzuca i wzrusza ramionami. – Gość ma ostatnio zbyt kolorowo.
Śmieję się z tego. Drzwi windy się otwierają, a my wchodzimy do środka.
- No, ale taka prawda – zapewnia mnie. – Calum usycha z miłości, ja wplątałem cię w to z Modestem, a Ashton... Ashton po prostu...
- Okay, rozumiem – przerywam mu.
- Nie wiedziałem, że coś do ciebie czuje.
- Zorientowałam się.
- A ty? – dopytuje. Gdybym nie była zamknięta z nim w ciasnej windzie, to z pewnością bym uciekła. – W końcu chciałaś go pocałować już wtedy, gdy wyciągnął cię z basenu – przypomina, szturchając mnie w ramię i poruszając zabawnie brwiami.
- Nie przypominaj mi o tamtym żenującym wieczorze – jęczę. – Niewiele z niego pamiętam i niech tak pozostanie. Zachowywałam się jak totalna idiotka.
Drzwi otwierają się na odpowiednim piętrze i razem wychodzimy z windy. Michael znów wciąga mnie na swoje plecy i tym razem idzie nam to o wiele lepiej.
![](https://img.wattpad.com/cover/94270464-288-k141103.jpg)
YOU ARE READING
Meet your idols || 5sos
FanfictionAlex i Maddie - najlepsze przyjaciółki - biorą udział w losowaniu i otrzymują szansę na poznanie swoich największych idoli. Mają okazję spędzić dwa tygodnie w towarzystwie Michaela, Ashtona, Caluma i Luke'a. Meet Your Idols @MeetYourIdols ...