Rozdział 28

5.1K 248 116
                                    

Alex's P.O.V.

Ashton zrywa się z kanapy i prawie potyka się o własne nogi, gdy do mnie podbiega i bierze mnie w ramiona. Kręci się wokół własnej osi. Dobrze, że Mike tego nie widzi, bo by sobie coś ubzdurał. On shippuje wszystko. Ostatnio nawet Luke'a i jego kocyk. A jego ulubionym shippem jest Frifford. Tak... Lodówka i Clifford.

- Tak się martwiłem – mruczy w moje włosy, gdy w końcu mnie odstawia, ale jednak wciąż trzyma mnie w silnym uścisku.

Wciąż ma na sobie te same ubrania, co w klubie. To czuć. Ja też pewnie nie jestem lepsza. A zwłaszcza zapach z moich ust. W końcu w klubowej łazience zwróciłam całą zawartość żołądka, a później paliłam. Super połączenie zapachów.

- Niepotrzebnie – stwierdzam i sama się od niego odsuwam. – Nic mi nie jest – zapewniam, ale jego to chyba nie przekonuje. – Proszę cię. Chcę wziąć prysznic, umyć zęby i położyć się spać.

- Naprawdę? Nie wiem, czy wiesz, ale ja też całą noc nie spałem, jestem przepocony i czekam tu na ciebie, bo się martwiłem! – wybucha. Trochę się zlękłam, więc cofam się o krok. On krzyczy i to na mnie. Mam ochotę się rozpłakać.

- Nikt ci nie kazał tego robić. Maddie na pewno powiedziała ci, że wrócę. Wróciłam i co? I żyję!

- Wymknęłaś się, a ja tam byłem tylko dlatego, że się do cholery martwiłem, że się źle poczułaś! – argumentuje krzykiem. – Przez ponad pół godziny rozmawiałem z fankami i nawet nie wiesz, jakie zamieszanie zrobiłaś!

- Chyba sobie ze mnie żartujesz! Kurwa! Wszedłeś tam z własnej woli! – Ashton naprawdę mnie denerwuje. Jestem spokojną osobą, ale do cholery on mnie prowokuje. A wtedy jestem jak istny diabeł. – Nie wiem, dlaczego w tym momencie na mnie krzyczysz – mówię już spokojnie. – Ja tylko poszłam się przejść. Gdybym wyszła z Maddie lub którymś z chłopaków nie miałbyś tego problemu, więc, o co ci chodzi?

- O to mi chodzi, że mogło ci się coś stać – odpowiada. – Nie rozumiesz tego? Nie możesz pojąć, że się przejmowałem i umierałem tutaj ze strachu o twoje bezpieczeństwo?

O cholerka. Jego ton głosu całkowicie się zmienił i jestem zaintrygowana tym, jak łatwo potrafi zmieniać swoje zachowanie. Nie jestem pewna, jak powinnam się zachować. Może i to wyjście to był problem dla niego, ale nie dla mnie. Więc co? Przeprosić, odejść, czy dać mu w twarz?

- Nie mogę, bo nic się nie stało – mówię w końcu. – Ashton, inni się nie przejmują, a ty robisz z tego niewiadomo jaką aferę. – Pogarsza swoją sytuację, bo prycha pod nosem i odwraca się do mnie plecami. Nawet przeczesywanie palcami włosów ci nie pomoże, Ashtonio. – Cholera, zrobiłeś jakieś poszukiwanie na twitterze! Jakiś pieprzony list gończy!

Wciąż stoi tyłem i ściska oparcie kanapy. Kostki mu bieleją. Ja wciąż nie wiem, co mam zrobić!

- Tak robią przyjaciele – mruczy i ledwie go słyszę. – Pozostali byli zbyt napruci, żeby w ogóle zauważyć, że zniknęłaś. – Odwraca się w moją stronę. Ojej.

Pamiętam, jak kiedyś zobaczyłam zdjęcie, na którym Ashton miał podobną minę. Jak taki typowy zbity pies. Wszyscy na pewno zastanawiają się, co się wtedy stało? Tak, właśnie. Rozpłakałam się, bo mój idol wyglądał na zmartwionego, wyczerpanego i wypalonego.

Po nitce do kłębka... Po policzkach zaczynają płynąć mi łzy.

- Pieprz się – syczę przez zęby i ścieram łzy z policzków. – Byłoby dużo łatwiej, gdybyś nie był moim idolem.

O fajnie, śmiej się. Podchodzi do mnie i przytula mnie, więc odwzajemniam uścisk.

- Po prostu nigdy więcej tego nie rób, okay?

- Wyjeżdżam niedługo i pewnie nigdy więcej się nie zobaczymy, więc nic nie obiecam – odpowiadam, na co on ciężko wzdycha. – Ale przynajmniej fajnie wiedzieć, że łatwo wybaczasz, gdy dziewczyna się popłacze. – Odsuwam się od niego, a on posyła mi uśmiech. – No co? Zbieram informacje. Nie wybieram się na studia, gwiazdą światowego formatu nie zostanę, to będę zarabiać sprzedając informacje o was kontom Updates – stwierdzam, wskazując na niego. Śmieje się z tego pomysłu.

- No okay, w końcu zawsze trzeba mieć jakiś plan na życie – zgadza się ze mną. – Mam tylko jeszcze jedną prośbę. – Ton jego głosu jest tak przeuroczy, że gdybym usłyszała go tydzień temu, to z pewnością pod wpływem emocji położyłabym się na podłodze. Nawet teraz z trudem się powstrzymuję. – Nigdy nie mów, że więcej się nie zobaczymy, jasne? Jesteśmy przyjaciółmi.

***

Maddie's P.O.V.

Oczywiście, gdy się budzę w ustach mam okropnie sucho. Wygrzebuję się z pościeli i na palcach biegnę do drzwi, żeby wyjść na korytarz. W domu panuje cisza. Nawet nie wiem, która jest godzina. Wchodzę do kuchni, gdzie zastaje Caluma.

Brawo, Madeline! Nawet nie zauważyłaś, że nie ma go w łóżku.

Jakaś gula podchodzi mi do gardła, gdy przypominam sobie wszystkie wydarzenia z dzisiejszej nocy. Pocałunek – coś wspaniałego, czego z całą pewnością nie zapomnę.

Oczywiście jest jeszcze druga strona medalu. On – gwiazda światowego formatu. Ja – fanka, która dzień wcześniej całowała się z innym idolem. Nie wygląda to najlepiej. Zachowałam się jak taka typowa dziewczyna, która spędza ze swoim idolem jedną noc.

Okay, nie spałam z Calumem ani z Niallem, ale i tak źle się z tym czuję. Może po prostu pozwolę Calumowi w jakiś sposób zadecydować? Może to była po prostu pijacka sytuacja, która nic nie znaczyła?

Mam takie dziwne uczucie. Pocałował mnie sam Niall Horan – mój pierwszy prawdziwy idol, a nie poczułam kompletnie nic. Naprawdę! Uważam nawet, że to mógł być błąd, że w ogóle na to pozwoliłam. Oczywiście pewnie gdyby to się stało dużo wcześniej, to na pewno byłabym cholernie podekscytowana. Ale chodzi o to, że poznałam obu chłopaków i teraz nie traktuję ich tylko jak idoli, ale też jak zwyczajnych chłopaków.

I sęk w tym, że przy pocałunku z Calumem właśnie tak się czułam. Jakby zwyczajna dziewczyna wyszła ze zwyczajnym chłopakiem do klubu, w którym po prostu się pocałowali i to miało zwiastować coś pięknego.

- Hej – rzuca Cal z uśmiechem, dzięki czemu wyrywa mnie z otępienia.

- Cześć – odpowiadam i podchodzę bliżej. Zajmuje miejsce na stołku przy wyspie kuchennej. – Mogę cię prosić? – pytam, wskazując na dzbanek z sokiem pomarańczowym w jego dłoni.

Hood wyciąga dla mnie szklankę i nalewa napoju. Wypijam całą zawartość naczynia na jednym oddechu. O wiele lepiej...

- Jak tam? – mruczę nieśmiało. Ja nawet nie wiem, czy on to pamięta.

- Cudownie – stwierdza od razu i siada obok mnie. Ojej. – Widzę po tobie, że cię to gryzie – mówi, czym trochę zbija mnie z tropu. – Posłuchaj – zaczyna, kładąc dłoń na mojej dłoni. – Ja wszystko pamiętam i byłem w pełni świadom tego, co zrobiłem, rozumiesz? Chciałem cię pocałować, więc nie musisz się o to martwić.

Kuźwa, już nie wiem, co byłoby lepsze!

To, że by tego nie pamiętał?

To, że wytłumaczyłby to alkoholem?

Czy może to, że tego chciał?

Opanuj emocje, Maddie. To dzieje się naprawdę, ale ty jesteś w pełni dojrzałą osobą i nie ośmieszysz się przed przystojnym, utalentowanym chłopakiem, który właśnie powiedział, że chciał cię pocałować.

Osz chuj!

- To dobrze – odpowiadam. W mojej głowie właśnie przybiłam sobie piątkę. W czoło!

Calum uśmiecha się uroczo, więc odwzajemniam ten gest. Nachyla się w moją stronę i składa naprawdę krótki pocałunek na moich ustach.

Kurwa, krótki, a ja się rozpływam!

Może ktoś mi powiedzieć, co się właściwie do jasnej cholery dzieje w moim życiu?!

____________________________
Happy birthday to me

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now