Rozdział 24

5.8K 274 201
                                    

Alex's P.O.V.

Szturchanie w ramię wyciąga mnie ze snu. Otwieram oczy, ale oślepia mnie ostre światło, więc od razu je zamykam. W plecy wbijają mi się ziarenka popcornu, a połowa mojego ciała jest przygnieciona do materaca.

- Kimkolwiek jesteś, wyłącz słońce – jęczę, zakrywając sobie twarz dłonią. Uchylam jedno oko, gdy słyszę śmiech Michaela. – Co jest?

- Jest po dziesiątej i Luke chce zrobić płatki – wyjaśnia załamanym głosem. Moje biedactwo, znowu płatki.

- Daj mi pięć minut – mruczę i znów zamykam oczy. – Co chcecie jeść?

- Zrobisz omleta ze szczypiorkiem?

- Mhm, jeśli jest szczypiorek – odpowiadam.

Mike uśmiecha się szeroko, kiwa głową i rozradowany wychodzi z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wzdycham ciężko, bo poszliśmy spać około szóstej rano. Cztery godziny snu z całą pewnością nie są wystarczające.

Przekręcam głowę i widzę twarz Ashtona zaraz obok mojej. Nie mam pojęcia jak, ale połową swojego ciała przygniata połowę mojego. Leży na brzuchu, a ja na plecach i jest to cholernie niewygodna pozycja.

Dużo lepiej mu w krótkich włosach. Kochałam jego bujną czuprynę, ale w tej o wiele bardziej mu do twarzy. Niedługie loczki opadają mu na czoło.

- Ashy? – szepczę, szturchając go wolną ręką w ramię. Żadnego odzewu. – Ashton – mówię trochę głośniej, przez co mruczy uroczo pod nosem.

- Słyszałem za pierwszym razem – odzywa się i uchyla jedno oko. – Nie mam zamiaru się ruszyć, tak mi wygodnie. – Chichotam cicho, bo z niezadowolenia marszczy nos.

- Puszczaj, albo sama wstanę – grożę, na co zaczyna się śmiać. Siłą spycham go z siebie i wstaję z łóżka. Jęczy pod nosem i przytula się do poduszki. Tak chcesz się bawić?

Idę do łazienki i biorę kubek, którym zwykle płukam zęby. Nalewam do niego zimnej wody i uważając, żeby nie rozlać nic na podłogę, wracam do pokoju. Ashton nie zmienił pozycji i udaje, że śpi. Nie mogę powstrzymać uśmiechu, gdy wylewam na tył jego głowy i plecy zimną wodę, a on zaczyna piszczeć jak mała dziewczynka.

- Zbieraj się, chłopcze – mówię protekcjonalnym tonem. – Za dwadzieścia minut śniadanie – dodaję słodko, a on w tym czasie zdążył podnieść się do pozycji siedzącej i patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. Rzucam kubek na pościel i wychodzę z pokoju.

Okay, jestem padnięta. Przecieram oczy i wchodzę do salonu, a później do kuchni. Maddie, Calum i Niall siedzą razem w salonie, Mike zajmuje miejsce przy wyspie kuchennej i z czegoś się śmieje. Nie mam pojęcia z czego, więc dopiero, gdy staję obok zlewozmywaka, rozumiem o co chodzi.

- Luke, możesz mi powiedzieć, dlaczego leżysz na podłodze? – pytam, widząc chłopaka leżącego przy wyspie kuchennej z podkurczonymi nogami, przykrytego kocem w pingwiny. Jestem pewna, że to jego osobisty kocyk.

- A dlaczego nie? – Nie mam nawet siły się z nim kłócić. – Mike zmienił mi opatrunek – dodaje, a ja uśmiecham się ciepło w stronę czerwonowłosego.

- To dobrze – chwalę, ciesząc się, że nie tylko ja będę musiała to robić.

- Nigdy więcej! – oburza się Hemmings i podnosi się z podłogi. – Prawie mnie utopił w płynie odkażającym!

Naprawdę nie mam pojęcia, co mu odpowiedzieć. Mam ochotę położyć się obok niego i spać.

- A co to się działo, że masz popcorn we włosach? – dopytuje Mike, wskazując na moją szopę na głowie. Przeczesuję palcami kosmyk włosów i w ręce zostają mi trzy ziarenka popcornu. Rzucam nimi w szczerzącego się chłopaka.

Meet your idols || 5sosWhere stories live. Discover now