#80

297 9 1
                                    

- Veronica? - mężczyzna zdębiał; położył broń na podłodze - Co ty tu robisz?

- Pierwsza pytanie zadałam! - wyciągnęła telefon, wybrała numer i włączyła tryb głośnomówiący - Jak się ojciec dowie co takiego odjebałeś, plus że mu syna w jakiejś chatce przetrzymujesz, to nie dość, że cię z pracy wypierdoli, to jeszcze przestaniesz istnieć realnie, jak i w przenośni.

- Wszystko ci powiem, tylko nie m... - zaczął;

- Halo? - odezwał się pan Schistad; zapadła cisza; - Halo? Veronica? - zapytał;

- Pomyłka tatuś, pomyłka. - zaśmiała się brunetka, po czym szybko zakończyła połączenie - Więc siadaj i mów co tu robisz i gdzie jest Chris. 

Postawny mężczyzna okazał się być najlepszym przyjacielem pana Schistada. Ma na imię Robert, a domek przy jeziorze należy do niego już od kilkunastu dobrych lat. 

- Chris zadzwonił do mnie kilka dni temu, czy mógłby tu przenocować kilka nocy. Obiecywał, że będzie tu rzadko, a chatkę pozostawi w stanie nienaruszonym. - zerknął na zakurzony zegar - W czym, jak widać, jest dość dosłowny. Przyjechałem tu go odwiedzić, zobaczyć jak sobie radzi. - westchnął - Ale kiedy zobaczyłem inne auto (w dodatku słyszę kłótnię obcych ludzi, widzę jakąś dziewczynę krzątającą się po tarasie, bacznie obserwującą każdy jego skrawek), a po Chrisie ani śladu, to wyjąłem z bagażnika wiatrówkę na wszelki wypadek. Upewniłem się, czy aby na pewno was nie znam - spojrzał na Veronicę - przez te doczepiane włosy ciężko cię rozpoznać. - znów westchnął - Upewniłem się też, że nie ma Schistada i rozpocząłem plan odzyskania mojej własności. 

- Robert, to miejsce ciężko nawet na mapie znaleźć, co dopiero tu przyjechać i ukraść bardzo - rozejrzała się po salonie, utkwiła wzrokiem na starej pluszowej małpie - cenne przedmioty. 

- Wiem, zareagowałem zbyt gwałtownie, przepraszam. - mruknął niczym małe dziecko - Może chcecie herbaty z melisą?

- Chcę to zobaczyć brata. - powiedziała stanowczo Veronica - Nie mówił ci, jak będzie spędzał ten czas? 

- Nic mi nie wiadomo. - nalewał do kubka gorącą wodę, wrzucił do niej saszetkę z ziołami - Podejrzewam, że wróci na noc. Mogę do niego zadzwonić, jeśli chcecie, ale ostrzegam, jeśli podróżuje po lesie, to zasięg będzie znikomy. 

- Kto nie próbuje, ten szampana nie pije. - powiedziała z uśmiechem Veronica.

Niestety, po kilku sygnałach usłyszeliśmy tylko: "Cześć, tu Chris. Zostaw wiadomość po sygnale.".

Hi, Schistad.Where stories live. Discover now