#53

1.4K 61 5
                                    

Zdjęłam skórzaną kurtkę, którą wręczyłam szatniarzowi i weszłam na tłoczny parkiet. Ludzi, jak już wspominałam, mimo wczesnej godziny było mnóstwo. Z tyłu spodni poczułam wibracje. Karen napisała, czy przyjdę do niej jeszcze dziś. Westchnęłam głęboko i udałam się do baru.
- Ileż można na ciebie czekać?! Samej pić kobiecie nie wypada. Siadaj.
- Co podać? - spytał barman
- Poproszę dwukrotnie pinacoladę. Potem zobaczymy.
--- dobrą godzinę później ---
Na pinacoladzie nie mogło się skończyć. Karen, zdesperowana że żaden chłopak nie jest nią zainteresowany, oprócz czterech drinków wypiła jeszcze jedno piwo oraz kilka kieliszków czystej. Patrząc na stan siostry, sama skusiłam się na dwa drinki.
Rodzina Sogn ma słabą głowę, dlatego po takiej ilości alkoholu Karen bawiła się znakomicie z typkiem, który kompletnie nie był w jej typie. Aby jej pilnować doszłam do wniosku, że sama też muszę sobie znaleźć partnera.
Na końcu baru siedział samotny, przystojny chłopak. Przynajmniej wyglądał na samotnego. Powoli sączył piwo, rozglądając się co jakiś czas po klubie. Nie zastanawiając się długo, podeszłam do niego.
- Hej, do you wanna dance? - uśmiechnęłam się szeroko. Chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Of course madame. - wyciągnął rękę w moją stronę. Delikatnie ją ujęłam i ruszyliśmy na parkiet. Muzyka w idealnym dla mnie momencie zwolniła tempa, Karen ze swoim lubym tańczyła na widoku. Chłopak, którego wyrwałam rownież był wyśmienity. Lepszego początku imprezy nie mogłam sobie wymarzyć.
- Yousef. - szepnął mi do ucha.
- Lisa. - zrobiłam to samo, naciskając na "s". Yousef uśmiechnął się po raz kolejny, co w jego wykonaniu było naprawdę... boskie.
W końcu nadszedł moment, w którym oparłam głowę na ramieniu chłopaka. Ten, widząc mój ruch, mocno mnie do siebie przytulił. I tak bujaliśmy się cały kawałek. Na swój sposób było romantycznie.
Dopóki nie zauważyłam Chrisa wkładającego rękę pod spódnicę Asil przy jednej z kolumn.

Hi, Schistad.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz