#17

2.1K 83 1
                                    

- Chociaż tyle, że wstrząsu mózgu nie ma! - uśmiechnął się doktor.
- Faktycznie, tylko pogratulować. - wycedziłam najwyraźniej jak potrafiłam.
Okazało się, że zwykłe zawadzenie o but mi nie wystarczyło. Musiałam również stoczyć się ze schodów i uderzyć głową o ścianę. Finał zaliczyłam w nietypowej pozie, przez co moje kolano chrupnęło, a ręka zabolała.
Nigdy tak jeszcze nie krzyczałam. Wyłam z bólu, naprawdę wyłam. W karetce co prawda wszyscy się cieszyli, że siniaki, krew i złamanie, a nie jakieś wstrząsy, ale mnie i tak cały ten stan doszczętnie dobił!
Moje ciało wołało o pomoc dopóki nie spotkało na swej drodze pana Dersales - doktora prosto z Hiszpanii. Pan Dersales zaraz po przeczyszczeniu ran wodą utlenioną wstrzyknął w moje ciało zastrzyki z płynem zwanym ,,znieczuleniem" i od razu poprawił mi humor.
- - -
Rodzice i Karen do szpitala wbiegli nagle i niespodziewanie. Wielce przerażeni w ciągu kilku sekund znaleźli się przy obitej i połamanej Lisie.
- Kto ci to zrobił?! - wrzasnął tata.
- Ja. - uśmiechnęłam się lekko. Rozmawiała mnie wybuchowość ojca.
- Jezus Maryja. - przeraziła się mama - Cała noga w gipsie, ręka w szynie...
- Coś ty zrobiła? - zapytała Karen.
- Spadłam ze schodów. Dobranoc.

Hi, Schistad.Where stories live. Discover now