#15

2.2K 87 0
                                    

- Czemu nie było cię na matmie? - stanęła obok mnie największa lamuska klasowa Marchelle. Nie chodzi oczywiście o to, że się dobrze uczy - ona po prostu jest dwulicowa i kłamliwa.
- Byłam u lekarza. - odpowiedziałam z uśmiechem
- A to dziwne, bo Kroogel (nauczycielka) widziała przez szybę jak biegniesz do szkoły. - Kurwa. - Masz przesrane, Sogn! - rzuciła z wyrzutem i odeszła.
Jakbym nie wiedziała, że jestem w ciemnej dupie.
- - -
- Dlaczego nie ma Karen? - usłyszałam za sobą pytanie.
- Zachorowała. - mruknęłam, nakładając dresy - Coś poważnego? - odwróciłam się do rozmówcy. Freya patrzyła na mnie z przymrużonymi oczami.
- Jakby Karen była chora, to nie było by i Schistada. - założyła ręce na piersi i czekała na wyjaśnienia.
- Może i tak. - wzruszyłam ramionami i wyszłam na salę gimnastyczną.
- Zerwali, prawda? - Czy ona kiedyś da za wygraną?
- Tak, zerwali.
- To dlatego koło niego się kręcisz?
Spojrzałam na brunetkę spod byka, przekonując ją mentalnie, aby przemyślała dokładnie, co przed chwilą powiedziała. Dziewczyna się lekko przestraszyła, jednak mimo wszystko mówiła dalej. - Widziałam was ostatnio na bufecie. Całowaliście się.
Ja pierdolę.

Hi, Schistad.Where stories live. Discover now