#36

1.6K 73 8
                                    

Do wyjścia z Ethanem szykowałam się ruski rok, przysięgam. Ledwo co zdążyłam na autobus.
- Tutaj! - krzyknął Ethan, widząc mnie lekko zdezorientowaną w samym centrum Karasjoku. Od razu do niego podbiegłam i przytuliłam się na powitanie.
- To co? Gdzie to kino? - zapytałam z uśmiechem.
- Wiesz co... - chłopak przejechał palcami po włosach - nie zarezerwowałem nam biletów.
Po wypowiedzeniu tych słów czułam żal i rozpacz.
Jebać Ethana, serio chciałam obejrzeć "If I Stay"!
- Jak to...
- Ale mam inny pomysł! - przerwał nagle olśniony - Możemy iść do mnie, mieszkam pięć minut stąd!
Miałam inny wybór?
- Okej. - przytaknęłam i grzecznie podążałam za towarzyszem.

- - -

Dom Ethana niczym nie równał się z chałupą (ładną, ale chałupą) ciotki: przestronny, wielki, trzypiętrowy, otoczony pięknym ogrodem, z tarasem, z kilkoma łazienkami i mnóstwem pokoi. Oczywiście największe wrażenie zrobiła na mnie mini siłownia w podpiwniczeniu.
- Ile ty musisz mieć pieniędzy? - zapytałam, najwidoczniej, kurwa, na głos. Na szczęście chłopak okazał się bardzo wyrozumiały.
- Ojciec jest geodetą, a matka prawnikiem. - złapał mnie za rękę - Chodź, pójdziemy do mojego pokoju.
W tamtej chwili naprawdę podziwiałam Ethana. Wyszłam na wścibską, bezpośrednią i biedną dziewczynę, a on nadal był miły i kochany.
Pokój Ethana był jednym z większych pomieszczeń w tym domu. Miał tam również siedzibę najsłodszy domownik - pies, przez którego się poznaliśmy.
- Bruno! - rzuciłam się w stronę goldena - Uwielbiam tę rasę!
- Tak jak i ja. - powiedział Ethan, siadając koło mnie na podłodze - Nie za dobrze ci śmierdzielu? - zwrócił się do kompana - Zabierasz mi właśnie idealną kandydatkę na żonę.
Zaczerwieniłam się i automatycznie spuściłam wzrok. Jak on mnie złapał na tak tandetny tekst?
Usłyszałam śmiech chłopaka i poczułam jego dłoń na mojej ręce.
- Przynieść ci coś do picia? - zapytał - Wyglądasz na dość rozpaloną...
- Wodę, jak masz. - mruknęłam.
- Będę za pięć minut. - zaapelował Ethan i pobiegł do kuchni.
Spojrzałam na zegarek. Minęła godzina seansu. Stwierdziłam, że zadzwonię do Karen. Niby mówiłam, że mogę wrócić później, ale ją lepiej jest o wszystkim informować.
Tyyyt, tyyyt, tyyyt...
- Halo? - odezwała się siostra.
- No hej. Słuchaj, chciałam ci tylko powiedzieć, że pojechałam z Ethanem do niego...
- Nie pierdol! - krzyknęła podekscytowana
- Nie będę. Ale nie, tak na serio to właśnie u niego jestem i tak naprawdę nie wiem do której tu zostanę.
- Dla mnie najlepiej by było, jakbyś nie wracała.
- Ej!
- Serio mówię. Zmęczona jestem, łóżko jest małe i...
- Pa!
- Ugh. - westchnęła - Przynajmniej próbowałam. Cześć.
Rozłączyłam się i powróciłam do Bruno. Kątem oka dostrzegłam jednak na stoliku włączonego laptopa. Wiem, że nie powinnam, ale z ciekawości podeszłam i poruszałam chwilę myszką. Na ekranie wyskoczył facebook Ethana i... więcej zobaczyć nie mogłam, ponieważ usłyszałam kroki chłopaka. Zeskoczyłam z kanapy jak poparzona, przez co Bruno (chcąc mnie ratować) podleciał do mnie i mnie przewrócił.
- Przestań! - krzyczałam, śmiejąc się - Przestań!
- Już jestem! - Ethan zrobił nismaczną minę i spojrzał na psa - Na pierwszej randce? Jak ja cię uczyłem!

Hi, Schistad.Where stories live. Discover now