#23

1.9K 81 0
                                    

Podwieźć mnie miały dwa autobusy, jednak koniec końców znalazłam się w gustownym BMW jednego z kolegów Karen - Ashtona. Ash był naprawdę miłym gościem, który niestety nie potrafił opanować swojego zbyt wysokiego ego. Koleguje się blisko ze Schistadem (znalazł swój swego) i w ogóle jest jednym z najbardziej pożądanych chłopców w liceum.
- Pięknie wyglądasz.
- Nie prześpię się z tobą Ash.
- Chociaż próbowałem. - westchnął chłopak i dodał gazu - Co się stało, że nie będziesz na tej imprezie z Karen?
- Nie układa się między nami ostatnio.
- Za to widzę, że ze Schistadem jest odwrotnie.
- Nie, nie jest. Utrzymujemy ze sobą kumpelskie kontakty.
- Mhm. - mruknął i znowu zwolnił. Siedzieliśmy z akompaniamentem muzyki klubowej. Nagle poczułam na moim udzie rękę Asha, niebezpiecznie pnącą się ku podbrzuszu. Strzepnęłam ją jednym ruchem i skupiłam swój wzrok na widoku za szybą. Nie było mi to jednak dane na długo. Dłoń Ashtona ponownie wylądowała na mojej nodze.
- Co ty do kurwy nędzy robisz?! - spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Nigdy nie miał do mnie takiego stosunku. Ale wtedy byłam z Karen...
- Nie wstydź się mała. Chrisowi dałaś, to i mnie możesz dać.
Uchyliłam z niedowierzania usta, dłonie zaczęły mi się pocić, a oczy rozszerzyły się do nienormalnej wielkości.
- Co? - zapytałam cicho, jakby wystraszona.
- Schistad mówił, że mu dałaś. - Ash zatrzymał się na poboczu, wyjął telefon i nerwowo szukał dowodu. - Widzisz? - podał mi smartphone.

Ja:
Jak tam miedzy tobą, a tą siostrą Karen? Ktoś tu się chyba zakochał 😍😍😍

Jebaka:
Eee tam, pierdolenie. Dosłownie.

Ja:
Dała?! 😱😱😱

Jebaka:
Dała jak natura chciała! 😘😘😘

- Jesteście wszyscy pierdolnięci! - krzyknęłam, szarpnęłam za klamkę, chwyciłam kule i wyszłam.
A deszcz lał niemiłosiernie...

Hi, Schistad.Where stories live. Discover now