#20

1.9K 78 0
                                    

- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał Schistad, prowadząc mnie pod kolejną salę.
- Zrobiłam co?
- Pozwoliłaś mi zostać na lekcji. - zaśmiał się.
- Nie miałabym potem jak wyjść...
- Proszę cię. - przerwał mi kpiącym tonem - Karen przyszłaby tu o północy gdyby wiedziała, że jesteś bez opieki. Wystarczyłby jeden SMS. Tak więc czekam na odpowiedź.
Nagle wózek gwałtownie stanął. Zaskoczona tym ruchem uderzyłam się w łokieć lewej ręki - tej, na której mam szynę.
- Au! - krzyknęłam, masując obolałą część ciała. Miałam się już odwrócić i opieprzyć Chrisa, jednak to nie on był sprawcą czynu.
- Cześć Lisa, cześć Chris. - przywitała się radośnie Freya. - Przyszłam tylko się zapytać, czy wszystko w porządku. - pokazała natychmiastowo zęby w stronę Schistada.
- Gdyby nie twoja obecność, byłoby zajebiście. - warknęłam niezadowolona. Poliki Frey'i zaróżowiały, przez co szybko można było stwierdzić, że ją ostro wkurwiłam i ośmieszyłam.
- Widzę, że nie jesteś w humorze Lisa. - spojrzała na Schistada - Ona często tak miewa. Uważaj. - znów zerknęła na mnie - To ja już pójdę, pa! - odeszła zgrabnie i z klasą.
Usłyszałam za sobą gwizd.
- Ale tyłek! - głośno podsumował Chris, na co ja się zaśmiałam.
- Jedźmy już lepiej pedofilu.

Hi, Schistad.Where stories live. Discover now