#24

1.8K 71 0
                                    

Do domu Frey'i wpadłam przemoczona do suchej nitki, zmęczona i brzydka. Moje proste włosy przez deszcz zrobiły się kręcone, a makijaż w połowie już spłynął. Luźna bluzka stała się przylegająca, a spodenki mokre i brudne przez wiele poślizgów na kulach. Moje kolano się obdarło i z niektórych miejsc sączyła się krew.
- Matko Kochana Lisa! - krzyknęła gospodyni imprezy - Poczekaj tu chwilę, zaraz przyjdę z apteczką.
- Nie trzeba. - podziękowałam z uśmiechem - Wystarczy jakaś podwózka do domu. Chciałam wrócić sama, ale wiesz... - wskazałam na kule.
- Nie ma problemu, zaraz ci kogoś załatwię.
- Nie trzeba. - usłyszałam za sobą znajomy głos - Ja to zrobię.
- - -
- Masz zamiar nie odzywać się całą drogę? - oblizał usta i się zaśmiał - Ciekawe.
Nic nie odpowiedziałam. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam przed siebie.
- Ty tak na serio? - zapytał już bez uśmiechu - Ja rozumiem, że deszcz, że wypadki, ale to nie jest moja wina. Ash cię miał podwieźć, nie zrobił tego, dostanie w twarz. Już? Będziesz się odzywać?
Odzyskałam przytomność po słowie ,,Ash". Od razu spojrzałam na bruneta spod byka.
- Skąd wiedziałeś, że zawozi mnie Ashton?
- Myślisz, że to był przypadek z ,,przejazdem obok przystanku"? Przecież to mu zupełnie nie po drodze.
Nie mogłam uwierzyć, że nie ma na tym świecie nawet zwykłej ludzkiej życzliwości.
- Czy każde nieszczęście w moim życiu musi mieć związek z tobą? - westchnęłam i znów opadłam na szybę.
- Gdybym był twoim pechem, nie jechałabyś teraz do domu, tylko siedziałabyś u Frey'i i wyklinała na cały świat.
Zamilkłam. On też.
Po około godzinie zaczęłam zastanawiać się czemu nadal nie jesteśmy pod moim domem, albo chociaż przynajmniej na moim osiedlu. Trochę się denerwowałam, tym bardziej po tym, co przeczytałam w telefonie Ashtona.
- Jesteś spięta. - Schistad położył rękę na moim udzie. Odruchowo i z wielkim stresem ją zepchnęłam. - Co jest z tobą nie tak?!
- Nie dotykaj mnie. - warknęłam najostrzej jak potrafiłam.
- Kobiety.
Po 10 minutach samochód zatrzymał się przed białym, ładnym, trzypiętrowym domem.
- Witaj w domu tymczasowym, Sogn.

Hi, Schistad.Where stories live. Discover now