#81

155 4 2
                                    

- A tak właściwie to bardzo podobało mi się, jak potraktowałaś Roberta. - powiedział z uśmiechem - Zadziornie, z pazurem, tak jak lubię. - puścił jej oczko.

W domku byliśmy już wtedy trzy godziny. Wypiliśmy niezliczoną ilość melisy, tematy do rozmów zostały wyczerpane. Ashton chciał ewidentnie złapać więź z Veronicą. Ta, znudzona bawiła się łyżeczką włożoną do jej kubka. 

- Za to ty jesteś pizdą, Ashton. - sprawdziła godzinę na zegarku - W dodatku głupią. Gdyby to nie był Robert, to co? Stracilibyśmy przez ciebie jedyną sensowną broń.

- Gdyby napastnik mnie zastrzelił i tak byś tej broni nie wykorzystała. - odburknął chłopak.

- Widzisz? Właśnie o tym zawsze mówiłam i będę mówić. - spojrzała mu prosto w oczy - Jesteś za młody, żeby zrozumieć pewne rzeczy. Jesteś za młody, żeby mieć wypielęgnowane wartości, które ja w swoim wieku cenię...

- Czy ty właśnie zarzucasz mi, że jestem niehonorowy? - Ashton uniósł brew; jego dłoń natychmiast zagięła się w pięść.

- Nie, nic ci nie zarzucam. Chciałam tylko, żeby wybrzmiało, dlaczego nam nie wyszło...

- A do czego to jest nawiązanie?! - chłopak gwałtownie jej przerwał - Kto pytał, Veronica, kto KURWA pytał? - uderzył w stół; westchnęłam, ponieważ wylałam przez to swoją malinową herbatę; ignorując ich kłótnię, wstałam i poszłam do kuchni po ręcznik; 

- TY kurwa zawsze pytasz, TY! - słyszałam wyraźnie; zobaczyłam, że w zlewie zebrała się spora kolekcja zużytych kubków; nie chciałam bawić się w mediatora, swatkę, czy w ogóle w uczestnika tego dramatu, więc chwyciłam za gąbkę i energicznie szorowałam brudne naczynia; myślałam o tym, gdzie jest Chris; myślałam też o tym, jak wytłumaczę się z kolejnych wagarów; myślałam też, co powiem Karen; ogólnie dużo myślałam, dopóki nie dotarł do mnie dźwięk łamanego drewna;

- Musiałem odreagować na niej twoją stratę, rozumiesz?! - krzyczał Ashton.

- To jest moja kuzynka, idioto! - odpowiedziała równie głośno Veronica.

- Wyglądała tak jak ty! 

- Ja pierdolę, człowieku, jesteś kurwa chory! Strach z tobą zajść w ciążę, a co dopiero dziewczynkę urodzić!

- Kobieto, ty w ogóle nie rozumiesz co się do ciebie mówi! 

Weszłam znów do pokoju. Krzesło, na którym spędziłam ponad trzy godziny, zamieniło się w stosik drewna, idealnego na opał.

- Wam obojgu przydałaby się terapia. - przechyliłam głowę - Nie potraficie przepracować relacji, którą mieliście między sobą, nie wiem, ze 4 lata temu? - spojrzałam na Veronicę - Próbujesz go moralizować i wytykasz mu jego wiek, mimo że sama zachowujesz się jak nastolatka, nie mówiąc mu, że nadal coś do niego czujesz? - Veronica otworzyła usta, żeby coś powiedzieć - Nie, nie przyjmuję tłumaczenia. Twoja mowa ciała, czy wszystko co mówisz, wskazuje na to, że ewidentnie nie zgasiłaś jeszcze tego uczucia. - spojrzałam na Ashtona - Seks z kuzynką byłej dziewczyny od razu po zerwaniu? Słabe, ale jak na ciebie, weterana wśród desperatów, całkiem logiczne. Brakuje ci jej, czego twoja męska duma nie potrafi pojąć bezpośrednio, ale spokojnie, twoje sygnały są równie proste i czytelne, jak jej. - para oniemiała - To ja dam wam chwilę i poszukam Chrisa na zewnątrz, a wy zróbcie z tym, co przed chwilą powiedziałam, cokolwiek chcecie, ok? - uśmiechnęłam się, po czym wyszłam przed domek. 


Hi, Schistad.Where stories live. Discover now