⭐⭐⭐

454 40 3
                                    

Oczywiście życie musiało wepchnąć Vanessę w następną serię nieprzyjemnych spotkań – idąc do swojego pokoju, spotkała Normę, która wyrzuciła z siebie chyba wszystkie „ale" zbierające się w niej od lat, a którymi jeszcze do tej pory jej nie obdarzyła. Po uspokojeniu się, oznajmiła dziewczynie, że przyśle Gianne, która się nią zajmie. I nim Vanessa zaczęła marudzić, ucięła dyskusję samym swoim władczym spojrzeniem.

Zanurzona po szyję w wannie poczuła, jak rodzi się na nowo. Zamknęła oczy wsłuchując się w ciszę pachnącą świeżością i spokojem. Chciała tu usnąć. Zostać już na zawsze. Ciepła woda otulała ją do snu, a piana muskała policzki. Powieki dziewczyny zaczęły opadać, kelić się, a wtedy usłyszała pukania do drzwi łazienki. Natychmiast się rozbudziła i wyprostowując plecy, odruchowo zakryła ciało rękoma. Zapatrzyła się w wodę, która wylała się na kafelki, a zza zamkniętych drzwi doleciał ciepły, stłumiony głos:

– Vanesso, to ja, Gianna. Czekam na ciebie, gdy już skończysz.

No tak. Gianna. Zapomniała o niej.

– Już wychodzę, poczekaj chwilkę!

Wynurzyła się z wanny i zostawiając za sobą mokre ślady na niebieskich kafelkach, przeszła do wieszaka z ręcznikami. Owinęła się czystym, przyjemnym materiałem. Och, jak wspaniale czuć się świeżo i pachnąco! Nigdy więcej spania w mokrej jaskini. Nigdy.

– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę – zwróciła się do młodej pokojówki, kiedy weszła tylko do sypialni.

Gianna posłała jej szeroki uśmiech. Energia ją rozpierała.

– Ja też, Vanesso. Tak się o ciebie baliśmy. Naprawdę nasz wystraszyłaś. – Podeszła do niej i objęła, nie zważając na fakt, że jej ubranie zrobi się mokre. Po wszystkim wzięła ją za rękę i poprowadziła na łóżko. – Opowiadaj co się stało, a ja znajdę ci coś ciepłego do ubrania. Musisz poleżeć w łóżku, bo inaczej się rozchorujesz. Jestem w szoku, że nadal nie masz żadnych objawów – przyznała, zostawiając ją samą na łóżku, aby podejść do garderoby.

Vanessa streściła jej krótko co się stało. Nie wspominając oczywiście o Auguście i mrocznej osobie Bastiana, która nie mogła istnieć.

Pokojówka wybrała jej gruby, wełniany sweter, wygodne spodnie i ciepłe skarpetki. Vanessa zerknęła za okno, a potem na ubrania. Zaczęła się z sprzeczać z Gianną, że się spoci, że na dworze jest ciepło, ale młoda pokojówka nie przyjmowała odmowy.

– Jeżeli sama nie założysz tych ubrań, to osobiście cię w nie wcisnę – oznajmiła ostrzejszym tonem.

Blondynka przewróciła tylko oczami i wyszła do łazienki się przebrać. Kiedy zakładała ciepłe skarpety zrozumiała, że Gianna miała rację. Lepiej się spocić niż się rozchorować.

– Powiedz mi, co się działo pod moją nieobecność – rozkazała, wychodząc z łazienki.

Wiedziała, że Włoszka uwielbiała mówić. Plotkować tak samo. Nie będzie musiała wyciągać od niej informacji siłą tak, jak w przypadku Bastiana. Obraz tego mężczyzny stał pośrodku jej głowy, gdy przysiadła na łóżku. Dosiadła się do niej Gianna.

– Więc tak... Kapitan August, który okazał się tym tajemniczym, przystojnym mężczyzną z twojej kolacji, oszalał. Po prostu chodził po całej posiadłości i krzyczał na wszystkich. Jednym kazał szukać w ogrodach – zaczęła wyliczać na palcach – drugim w lesie, trzecim w miasteczku, kolejnym nawet do piwnicy kazał zajrzeć. Nie pozwolił nam spać. Wszyscy uczestniczyli w twoich poszukiwaniach. Naprawdę wyglądał, jakby miał poruszyć całe niebo i ziemię, żeby cię znaleźć. Chyba mu się podobasz, wiesz? – dodała, poruszając znacząco brwiami.

Dziedzictwo ŻyciaWhere stories live. Discover now