★ ★ ★

312 26 23
                                    

Oszust ubrany w granatowy garnitur z kamizelką oraz białą koszulę z ciasno związanym czarnym krawatem, stał przy stole w ciemnym pokoju i rozmawiał z Tylusem, jakby oboje omawiali plan kupna nowego domu, a nie rozmawiali o życiu niewinnej dziewczyny.

Bastian trzymał się z tyłu, przy oknie i obserwował ze splecionymi ramionami oświetlonego przez światło księżyca Augusta i swojego ojca, którego nawet srebrzysty blask nie chciał oświetlać – Pan Ciemności zlewał się z resztą ciemnego pokoju. Dla światła Tylus nie istniał, zawsze był mrokiem. Ciemnością, której boją się dzieci przed snem.

– Dasz mi wszystko, tak? – zapytał August, kiedy przekazał wszystko Tylusowi. – Dasz mi władzę nad krajem i uczynisz mnie największym królem w historii całego Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz innych jej posiadłości i terytoriów?

Na twarzy boga ciemności pojawił się złowieszczy uśmiech. Po kręgosłupie Bastiana przeszedł dreszcz.

– Dam ci wszystko czego zapragniesz. Ale muszę dostać tą dziewczynę w swoje ręce – odpowiedział, podchodząc do niego. August mimowolnie się wzdrygnął. – Daję ci moje słowo. Będziesz obrzydliwe bogaty. Będziesz miał władzę jakiej jeszcze nikt przed tobą nie dzierżył. Oferuję ci wszystko co tylko chcesz, ale muszę dostać tą dziewczynę. Całą. W jednym kawałku.

Ciemność promieniująca od Tylusa skaziła większy obszar pokoju, a August przełknął z trudem ślinę. Pokiwał sztywno głową. Bastian widział, że bał się jego ojca. Pan Tajemnic był nawet pod lekkim wrażeniem, że się nie cofnął i nie skulił, tylko stał w miejscu i pozwalał sobie na tak bliski kontakt z Tylusem. Bóg ciemności mógł go przecież zabić jednym pstryknięciem albo zwykłym mrugnięciem oka. Demony mogły się pojawić w każdej chwili, a ciemność z łatwością zalałaby jego wnętrze niczym zaraza.

– Obiecałem jej ojcu, że najpierw się z nią ożenię, a on dostanie wzmian ważną posadę. Tylko wtedy odda mi ją w moje ręce. Taką zawarłem z nim umowę – wymamrotał i starając się opanować drżenie pod przerażającym spojrzeniem boga ciemności, dodał: – Muszę najpierw jechać do Włoch, żeby się z nią spotkać i powiedzieć, że ma za mnie wyjść. Zanim ci ją oddam, może minąć trochę czasu.

Bastian spiął się ściskając z całej siły szczęki. Chciał go zabić za jego słowa, za jego zachłanność i chęć władzy, ale przede wszystkim, za oddanie na tacy Vanessy. Bogowie... Jak on pragnął usłyszeć jak temu idiocie łamie się kręgosłup.

– Dobrze, mogę poczekać. Czekałem wystarczająco długo, więc mogę poczekać jeszcze chwilę. – Tylus westchnął teatralnie, po czym wrócił na swoje poprzednie miejsce. – Mam nadzieję, że dziewczyna o niczym nie wie?

August pokręcił głową.

– Nie. Dowie się tylko o tym, że ma zostać moją żoną. Nie powiem jej o tym, że oddam ją w twoje ręce. Zresztą, jej ojciec też o tym nie wie.

– Rozumiem. Niech tak zostanie. Nie chcę, żeby dowiedziała się o moich mocach i przypadkiem zaczęła się nimi posługiwać.

August nie ruszał się z miejsca. Położył drżące dłonie na oparciu krzesła. Ścisnął je mocno.

– Czyli zawarliśmy umowę? Dziewczyna za władzę? Za miejsce na tronie?

Tylus najpierw spojrzał na niego z grymasem, by po chwili uśmiechnąć się złowieszczo ukazując zęby. Bastian wiedział, że jego ojciec zawarł największą umowę w swoim długim życiu, a mężczyzna, który oczekiwał od niego tego co wszyscy, najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy, że nie doprecyzował swojej umowy – nie określił ile miał rządzić tym krajem. Tylus mógł go uczynić królem, a później, kiedy posiądzie już Moc Początku i Końca, obali go z tronu i zacznie rządzić samemu. Mógłby wtedy obalić każdego z tronu i ustanowić się panem całego świata śmiertelników i wszystkich światów bóstw.

Dziedzictwo ŻyciaWhere stories live. Discover now